37

9.4K 659 162
                                    





                                                                                               37





"Najlepszym sposobem przewidywania swojej przyszłości, jest jej tworzenie" - Abraham Lincoln




Po moim wyznaniu na dachu hotelu, Greg nie chciał wypuścić mnie z rąk. Zacisnął zęby i niemal siłą ciągnął mnie najpierw do samochodu, później do swojego domu. Po drodze nie odezwał się słowem, ale kiedy co jakiś czas spoglądałam na jego twarz, widziałam w jego oczach odrobinę szaleństwa. Jego dłoń na moim kolanie była gorąca i co jakiś czas czułam jak zaciska palce, niemal sprawiając mi ból. Uśmiechałam się do siebie, cholernie zadowolona, że to przeze mnie tak się zachowuje. Nigdy nie spodziewałam się, że będę potrafiła wywołać taką reakcję u mężczyzny pokroju Grega.

Tamtej nocy kochaliśmy się inaczej niż zwykle. Greg nie pozostawił bez uwagi ani jednego centymetra mojego ciała. Czułam się postawiona na piedestale i nawet na chwilę z niego nie zeszłam. Mężczyzna pieścił mnie jakbym była ze szkła, jego delikatny dotyk rozpalił mnie do czerwoności. Wiele razy powtarzaliśmy sobie, że się kochamy. W którymś momencie Greg wplótł w to wszystko słowa, jakich jeszcze od niego nie słyszałam. Powiedział, że jestem jego, że będziemy razem na zawsze, bo on nie ma zamiaru wypuścić mnie ze swojego uścisku. Komuś innemu nie uwierzyłabym, ale jemu zaufałam od razu. Już w tamtej chwili wiedziałam, że nie prosi mnie o rękę, ale byłam szczęśliwa, że Greg chce spróbować pozostać ze mną na dobre i na złe. Być może drobnymi kroczkami dojdziemy do czegoś nierozerwalnego i już  nic i nikt nas nie rozdzieli. Mam dość samotności i ciągłego gdybania czy gdzieś we wszechświecie dryfuje moja druga połówka. Greg jest dla mnie arcyważny, choć dokładnie nie wiem w którym momencie życia takim się stał.



Po  tych cudnych chwilach nadszedł jednak sądny dzień. Dosłownie sądny.

Rozprawa Jeremy'ego toczy się za zamkniętymi drzwiami. Tylko kilka niezbędnych osób może przebywać na sali. Siedzę i czekam na swojego brata i ojca, drżąc z nerwów. Greg chciał przyjechać i wesprzeć mnie, ale wolę zostać sama i sama stanąć naprzeciwko werdyktu. Wydaje mi się, że czas oczekiwania poobija mnie psychicznie, bo gdy podczas pierwszych minut myślałam bardzo optymistycznie, to teraz jest coraz gorzej. Stało się to, co nie powinno się stać: z każdą chwilą zaczynam myśleć, że coś jest nie tak. Że skoro tak długo nikt nie wychodzi z sali, to znaczy, że dzieje się źle.

Tak samo czułam się, kiedy mama trafiała do szpitala. Wszyscy zapewniali mnie i Jeremy'ego, że wszystko jest w porządku. Albo nie mówili nic. Ale my zawsze czuliśmy, że w tych coraz częstszych wizytach wcale nie chodzi o poprawę zdrowia naszej rodzicielki. Kiedy wracaliśmy do domu, widziałam jak mama i tata próbują zachować dobrą minę do złej gry. Potrafili czasem oszukać małego chłopca, jakim wtedy był Jeremy, ale mnie nie.

Nie powinnam porównywać tych dwóch sytuacji, bo są od siebie zupełnie różne. Jednak nie potrafię się powstrzymać przed natłokiem czarnych myśli. Boję się o Jeremy'ego. Wydaje się być bardziej dojrzały niż reszta jego rówieśników, ale co z tego? To, co go dotknęło, trwale wryłoby się w psychikę  nawet dorosłej osoby, a co dopiero nastolatka, który dopiero wkracza w dorosły świat i choćby nie wiem jak bardzo był rozumny, to nie jest jeszcze w stanie pojąć wielu rzeczy.

Król PikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz