Epilog

10.8K 679 166
                                    









"Kobiety nie zmienisz. Możesz zmienić kobietę, ale to nic nie zmieni" - Andrzej Poniedzielski





Półtora roku później...



Siedzę na kamiennym tarasie, opierając lewą rękę na swoim bardzo wydatnym już brzuchu. Gorące promienie słońca muskają moją twarz, a ja uśmiecham się delikatnie, zamykając oczy. Obok siebie słyszę cichy głos Christine, kuzynki Grega i jednocześnie mojej przyjaciółki, która leży na szezlongu niedaleko mnie. Trzyma w ramionach swojego niemal półtorarocznego syna i, opowiadając mu jakąś historię, stara się go uśpić. Po kilku godzinach zabawy na świeżym powietrzu, maluch padł.

Greg i Joe, mąż Christine, stoją na końcu ogrodu, wpatrując się w taflę jeziora. Wzięli ze sobą butelkę whisky i poszli rozprawiać cholera wie o czym. Na szczęście mamy ich na oku, gdyby doszło do rękoczynów.

Greg nie był zbyt lubiany przez Joe i jego braci. Narozrabiał, kiedy próbował uwieść ówczesną dziewczynę jednego z nich, sądząc, że Nina poleci na jego pieniądze. Gdybym wtedy była na miejscu Jake'a, partnera Niny, zabiłabym go bez mrugnięcia okiem. Chociaż, może lepiej, że go oszczędzili, bo nie miałabym tak fantastycznego męża.

Kto wie? Może gdybym nigdy nie poznała Grega, kontynuowałabym związek z Rickym, który nadal jest sam? Kontaktujemy się od czasu do czasu, dlatego wiem, że całkowicie poświęca się pracy. Greg nie jest zadowolony, że nadal utrzymujemy między sobą jakąkolwiek relację, ale trochę mało mnie obchodzi jego zdanie w tym przypadku. Nie robię nic złego rozmawiając ze starym znajomym.

Ja i Greg wzięliśmy mały i cichy ślub kilka miesięcy po tym, jak razem zamieszkaliśmy. Bardzo mi to odpowiadało, bo ceremonie z przytupem nigdy do mnie nie przemawiały. Towarzyszyli nam nasi najbliżsi i to w zupełności wystarczyło.

Uśmiecham się jeszcze bardziej, kiedy spoglądam na Grega i Joe i widzę, że zanoszą się śmiechem, zginając się wpół. Greg ucywilizował się i trochę spokorniał, przez co Joe, jego bracia i ich żony zaczynają go tolerować. Oczywiście nadal czasem potrafi być niezłym palantem i nie zawsze zgadzam się z jego decyzjami, czy to dotyczącymi domu czy pracy, ale to mój palant. I bardzo go kocham.

Cieszę się, że zamieszkaliśmy w Carlise. Po kilku miesiącach mieszkania razem w Fort Grant, po tym jak Jeremy i tata się wyprowadzili, sama nie mogłam znieść tego miasta. Spotkało mnie tam wiele dobrych i złych rzeczy. Na własnej skórze przekonałam się, że nie zawsze możesz liczyć na tych, którzy wydawali się idealnymi towarzyszami. Spotkałam tam jednak panią Simmons i jej wnuka, który jest moją drugą połówką. Mimo to, w Fort Grant czułam się przytłoczona. Któregoś dnia Greg nie mógł już znieść mojego kwaśnego humoru i powiedział, że nie będziemy uprawiać seksu, dopóki nie powiem mu co się ze mną dzieje. Wytrzymałam dwa dni i choć bardzo nie chciałam wyprowadzać się z miasta ze względu na interesy Grega, tydzień później wylądowaliśmy w Carlise. Zakochałam się w tym górskim miasteczku od razu. Następnego dnia po naszym przyjeździe, poznałam Joe i całą resztę i od razu poczułam się jak w domu. Znalazłam swój raj na ziemi. No i kiedy wszyscy dowiedzieli się, że nie mieliśmy wesela, w dwa dni zorganizowali taką imprezę, że ogród Joe i Christine sprzątaliśmy później przez tydzień.

I wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, ale... Nie mogę się pogodzić z tym, że nie ma ze mną taty i Jeremy'ego. Widujemy się tylko kilka razy w roku i zawsze, kiedy mamy się rozstać, gorzko przełykam ich wyjazd. Sądziłam, że z czasem przyzwyczaję się do tego, że mieszkają kilkaset kilometrów ode mnie, ale nadal nie potrafię. Gdyby ktoś spojrzał na nas z boku, nigdy nie powiedziałby, że jesteśmy aż tak zżyci. A jednak.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 17, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Król PikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz