12

8K 612 46
                                    



                                                                                                12


" Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat staje się wyludniony" - Alphonse de Lamartine





Co ja takiego w życiu złego zrobiłam, że ukarano mnie pojawieniem się, na progu mojego mieszkania, tego osobnika?

Czy chodzi o zamianę etykiet  kleju w spreju i dezodorantu jednej z najbardziej nie lubianych przeze mnie dziewczyn w szkole? Beverly przeklęła mnie wtedy, więc może karma zdecydowała się zemścić na mnie akurat teraz?

Przewracam oczami i nie czekając na jakiekolwiek słowa ze strony Nelsona, zamykam drzwi. Greg ma jednak lepszy refleks niż sądziłam i wsuwa stopę między drzwi i futrynę. Zanim udaje mi się zorientować się, co się dzieje, mężczyzna jest już w moim mieszkaniu.

Wpatruje się we mnie intensywnie, a jego bursztynowe oczy wydają się płonąć. Domyślam się, że gniewem.

- Czego chcesz? - pytam. - Wydaje mi się, że podczas naszej ostatniej rozmowy, wszystko sobie wyjaśniliśmy. Jeśli stąd nie wyjdziesz w tej chwili, dzwonię na policję.

Krzyżuję ręce na piersi, nie mając zamiaru pozwolić mu się zdeptać. Jego uśmieszek cholernie mnie denerwuje, ale jest na moim terenie i to ja tu rządzę. Nie pozwolę, żeby jego aparycja i aura, jaka go otacza, zaczęły mną rządzić i naruszać moją przestrzeń.

- Skąd w tobie nagle taka hardość? - pyta, podchodząc  jeszcze bliżej.

Jest tak blisko mnie, że czuję jego zapach. I tą całą moją hardość szlag trafił. Nigdy nie zwracałam uwagi na zapach innych ludzi. Rodzaje perfum, ich uwodzicielskie, duszące lub wyciskające łzy nuty, nigdy do mnie nie przemawiały.

Do teraz.

Kręci mi się w głowie od aromatu jaki otacza Grega, od jego bliskości, i mam ochotę przytrzymać się go, żeby nie upaść. Powstrzymuję się w ostatniej chwili, bo przecież powinnam być na niego wściekła. Powinnam go odepchnąć, żeby nie dać mu satysfakcji, że ma nade mną przewagę. Teoretycznie nie ma. W praktyce, mam ochotę przesunąć dłońmi po jego, wyglądającej na twardą, piersi i objąć go za szyję.

Przerażona własnymi pragnieniami, odsuwam się od Nelsona i wiem, że się czerwienię. Nie patrzę mu w oczy, ale domyślam się, że jest niezwykle zadowolony z mojej reakcji.

Brawo, Ava.

- Skutecznie się ukrywałaś przez ostatni tydzień - Greg odzywa się nagle.

Wcale mi się nie podoba jego prześmiewczy ton, a jeszcze bardziej to, co mówi.

- Ukrywałam? - pytam, marszcząc brwi.

Nic z tego nie rozumiem.

- Tak, ukrywałaś. Wystarczyło zdemaskować twój plan i podkuliłaś ogon pod siebie, zaszywając się w jakiejś norze.

ŻE JAK?!!

- Jaki znowu plan? - cedzę przez zęby.

Doskonale pamiętam co do mnie mówił tamtego dnia, kiedy "podwiózł" mnie do pracy i nie mogę uwierzyć, że dalej ciągnie ten temat.

- Wyjdź - mówię, odwracając się do niego plecami.

Łzy napływają mi do oczu, ale nie dlatego, że on mnie znowu oskarża o coś, czego nie zrobiłam i nie mam zamiaru zrobić. Po prostu nie chcę dostać kolejnego uderzenia niechcianych emocji. Tego samego dnia, kiedy Greg zarzucił mi chęć wzbogacenia się na znajomości z jego babcią, dostałam przecież najgorszą wiadomość w życiu.

Król PikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz