Abigail oparła podbródek na torsie Lucjana i spojrzała na niego, pierwszy raz przesuwając bezwstydnie wzrokiem po wyraźnych kościach policzkowych, prostym nosie, pełnych ustach i mocnej szczęce, aż zatrzymała się na tym, co dla niej było najcudowniejsze w tej idealnej twarzy, oczach.
- Jak mam się do ciebie zwracać?- zapytała i przesunęła palcem po jego prawym ramieniu, rysując nim dziwną, zawiłą ścieżkę.- Lucjan czy Lucyfer?
- Imię Lucjan przybrałem, gdy cywilizacja rozwinęła się, a to imię kojarzono już tylko z Diabłem. Czasem nawet w myślach nazywam tak samego siebie.
- Ale masz na imię Lucyfer- stwierdziła.- Niosący światłość, prawda?
- Tak.
Jej palec przesunął się na jego szyję i zatrzymał się dopiero na ustach. Obrysował dokładnie ich kształt.
- W takim razie dla mnie jesteś Lucyferem- szepnęła.
Gdy ledwie skończyła mówić, pocałował ją zachłannie. Przewrócił ich tak, że teraz opierał ramiona po obu stronach jej głowy, zwisając nad nią. Przesunął usta na jej policzek, po czym zaczął zjeżdżać nimi coraz niżej aż do mocno zarysowanego obojczyka.
Wtedy jednak zadzwonił telefon. Abigail spojrzała ku drzwiom, prowadzącym do kuchni, skąd dochodziło dzwonienie. Jej głowa opadła na poduszkę, a Lucyfer przekręcił się na plecy, kładąc tuż obok.
Abigail niechętnie usiadła i rozejrzała się za jakimś ubraniem, lecz żadnego nie dostrzegła. Poczuła jak zażenowanie kpi z niej. Jednak gdy bardziej się schyliła, zobaczyła prześcieradło, które najwyraźniej... skopali.
Nawet tego nie zauważyła.
Chwyciła je i owinęła się nim dookoła. Dopiero wtedy wstała, po czym ruszyła do kuchni. Znalazła swój żakiet na podłodze, tuż za drzwiami kuchni. Wyjęła z kieszeni telefon i sprawdziła nieodebrane połączenia. Dzwoniła Claire.
Wybrała jej numer i przyłożyła komórkę do ucha. Po chwili jednak rozległa się cisza w słuchawce. Abigail zmarszczyła brwi, spoglądając na ekran. Wszystko było w porządku, a połączenia odebrano pięć sekund temu.
- Zostawisz mnie tak tu samą?- Rozległy się w końcu słowa.
- Będziesz za mną płakać?- zaśmiała się Abigail.
- No jasne. Gdzie znajdę drugą, taką współlokatorkę, która będzie mi znajdować rzeczy?
- Może będziesz miała szczęście?
- Fajnie by było. Poznać jakąś fajną dziewczynę- również się roześmiała.- Ty sobie kogoś znalazłaś, to ja też bym chciała. Szczególnie kogoś tak pięknego jak ten twój chłopak, Lucjan, tak?
- Tak, Lucjan.- Właściwie to Lucyfer, ale nie mogła jej tego powiedzieć.
Spojrzała w kierunku drzwi od sypialni i zobaczyła, że Lucyfer stoi oparty o futrynę. Miał na sobie tylko czarne spodnie, a jego włosy były zmierzwione. Przyglądał się jej uważnie, widocznie czekając aż skończy rozmawiać.
- Właściwie, czemu nie odbierałaś?
- Telefon leżał w kuchni, nie słyszałam na początku dzwonka- skłamała.
- Jasne...- mruknęła przeciągle Claire.- Nie słyszałaś dzwonka, a nie chrzciłaś nowy dom....
- Claire!- zawołała zaskoczona. Czasami przerażało ją, jak bardzo jest domyślna.
- To oczywiste. Może zaczęłaś bałaganić, ale telefon to ty zawsze odbierasz. No chyba, że zajęło cię chrzczenie mieszkania.
- Skończmy ten temat, dobrze?- mruknęła zażenowana.
CZYTASZ
Nostalgia Lucyfera
FantasyAbigail jest studentką drugiego roku na akademii muzycznej w Arlington. Podczas swojego pierwszego koncertu poznaje niezwykle pięknego mężczyznę, który od samego początku budzi w niej niepokój. W końcu idealni ludzie nie istnieją. Lucjan jednak jest...