Abigail kręciła się po mieszkaniu w oczekiwaniu na Lucyfera. Nie mogła ustać w miejscu i przechodziła z pomieszczenia do pomieszczenia, podnosząc porozrzucane rzeczy. Odkładała je na swoje miejsce, czując, że musi się czymś zająć. Chociażby sprzątaniem, w którym była przecież mistrzem.
Ułożyła książki od największej do najmniejszej, pościerała kurze, wyjęła ze zmywarki, odkurzyła, pozmywała. W domu i tak panował porządek, lecz teraz mieszkanie nim dosłownie błyszczało. Kiedyś koleżanka z gimnazjum, widząc jej pokój, powiedziała "Tu jest tak czysto, jakby nikt tu nie mieszkał". Było to idealne porównanie. Zbyt czysto, by jakikolwiek człowiek mógł tu mieszkać, nie niszcząc tego idealnego porządku.
Jakikolwiek, oprócz Abigail.
Poczuła się lekko rozczarowana sobą, spoglądając na wypolerowane podłogi. I tak poczyniła postępy, naprawdę ogromne postępy w tak krótkim czasie. Nawet po śmierci Claire nie robiła takich porządków.
Ale wtedy miała przy sobie Lucyfera. Jego obecność dawała jej spokój, pocieszenie, którego teraz potrzebowała, bardziej niż czegokolwiek.
Ruszyła z westchnieniem do kuchni. Otworzyła szarą lodówkę, spoglądając na jej zawartość. Ser, mleko, jogurty naturalne, których nienawidziła, nie miała nawet pojęcia, co one tu robią, pakowana szynka, trochę pomidorów i reszta zapiekanki, którą upiekł Lucyfer.
Wyjęła naczynie żaroodporne, po czym z wysiłkiem postawiła je na blacie. Zamknęła lodówkę i wyjęła duży talerz z szafki. Ukroiła sobie kawałek zapiekanki, lecz makaron rozpadł się przy końcach.
Abigail spojrzała na to krzywo i rozwaloną cześć nałożyła łyżką. Postawiła jedzenie na stole i usiadła na jednym z czarnych taboretów. Zaczęła powoli przeżuwać zapiekankę, wiedząc, że sama nigdy by takiej nie ugotowała. Nie wiedziała, czy wynika to z jej braku umiejętności, czy z tego, że rzadko kiedy gotowała. Była studentką, która żywiła się batonikami musli i zupkami chińskimi. Nie miała zbyt wiele okazji, aby poćwiczyć. W domu za to zawsze gotowała jej mama, która była szefem kuchni w jednej z najlepszych restauracji w ich rodzinnym mieście, Denton.
Abigail jednak wątpiła, by odziedziczyła po niej zdolności kulinarne. Gotując, nigdy nie potrafiła odpowiednio przyprawić, odpowiednio wysmażyć. Albo było za słone, albo za mało słone. Albo nie dogotowała, albo wysuszyła do tego stopnia, że smakowało jak wióry.
Nagle usłyszała cichy jęk otwieranych drzwi. Natychmiast zostawiła zapiekankę i ruszyła do salonu. Lucyfer zdejmował już płaszcz, kiedy do niego podeszła.
Patrzyła na niego w napięciu. Obrzucił zaskoczony spojrzeniem mieszkanie i dopiero wtedy zaczął mówić.
- Wierzą Tony'emu.
- Naprawdę?- zdziwiła się, łapiąc za poły jego marynarki.
- Naprawdę. Jego opowieść zgadza się idealnie ze wszystkimi faktami, które zebrali. Nie opowiedział im, że chodziło o śledzenie ciebie.
Odetchnęła z ulgą i oparła czoło o jego tors.
- Nie sądziłam, że uwierzą... Opowieść Tony'ego dla nas ma sens, lecz czemu według nich Claire miałaby próbować go zabić?
Lucyfer objął ją, opierając podbródek na czubku jej głowy.
- Nie wiem. Zdołałem dowiedzieć się tylko tego. Detektyw Goodman nie jest chętny do udzielania mi informacji.
- Więc od kogo to wiesz?- Spojrzała na niego.
- Od policjantki w dyżurce. Chwilę zdołałem z nią porozmawiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/116401336-288-k958019.jpg)
CZYTASZ
Nostalgia Lucyfera
FantasiaAbigail jest studentką drugiego roku na akademii muzycznej w Arlington. Podczas swojego pierwszego koncertu poznaje niezwykle pięknego mężczyznę, który od samego początku budzi w niej niepokój. W końcu idealni ludzie nie istnieją. Lucjan jednak jest...