Rozdział V."Są miejsca, w których nasza dusza doznaje ukojenia".

1.2K 121 15
                                    

Zatrzymał się przed małym, jednopiętrowym domkiem o brudno- białych ścianach i wysokim, szpiczastym dachu, z którego osunęło się kilka połamanych, czerwonych dachówek. Przed budynkiem rozciągał się wysuszony trawnik ogrodzony wysokim, drewnianym płotem w kilku miejscach zjedzonym przez korniki. Tuż obok domu stał beżowy garaż. Miał metalowe drzwi otwierane automatycznie na pilota. Lucyfer zaczął go szukać w schowku, jednak jedynym, co znalazł, były faktury.

Zajrzał w przegrodę między siedzeniami i dostrzegł szarego pilota, do którego dołączone były dwa klucze do domu i jego piwnicy będącej jedynym powodem, dla którego go kupił. Skierował pilot ku drzwiom garażu i nacisnął czarny, kwadratowy guzik. Rozległ się najpierw metaliczny, ciężki zgrzyt, a drzwi uniosły się nieznacznie, po czym stanęły. Zgrzyt przybrał na sile. Drzwi zaczęły drgać w górę, lecz nie przesunęły się już ani o milimetr.

Lucyfer westchnął i wysiadł z samochodu. Zatrzasnął drzwi, płosząc kilka gołębi siedzących na linii wysokiego napięcia nad nim. Podszedł do garażu, po czym uklęknął. Chwycił drzwi od dołu i zaczął pchać. Najpierw coś trzasnęło, a potem skrzęknęło. Drzwi powoli się uniosły, a Lucyfer wstał, odsuwając się.

Nie otworzyły się do końca, jednak na tyle, że mógł wjechać samochodem. Wrócił do niego, ponownie odpalając silnik. Zaparkował w ciemnym, zakurzonym pomieszczeniu o ciemnobrązowych ścianach pozastawianych ręcznie robionymi półkami z jasnego drewna. Stało na nich wiele narzędzi: młotki, klucze różnego rodzaju, kleje do wielu powierzchni, wiertarki, wkrętarki. To wszystko należało do poprzedniego właściciela. Zostało sprzedane wraz z domem, bo mężczyzna nie miał żadnej rodziny, a nikomu swoich rzeczy nie przepisał.

Lucyfer wysiadł z samochodu i zamknął go pilotem w drugiej kieszeni płaszcza. Wyszedł z garażu, ponownie próbując zamknąć drzwi automatycznie, lecz one nie drgnęły. Dopiero gdy pociągnął je w dół, opadły z głośnym trzaskiem. Pokręcił głową i ruszył do domu. Otworzył białe, lakierowane drzwi. W nos uderzył go silny zapach kurzu i czegoś jeszcze. Zbyt słodkiego, silnie mdlącego.

Odkaszlnął, rozglądając się po sporym, ciemnym pokoju. Z jego ścian schodziła kwiecista tapeta, a stara skórzana kanapa po lewej stronie od wejścia wydawała się niemal czarna, chociaż pamiętał, że była brązowa. Przeszedł obok drewnianego, z wyrytymi motywami wilków stolika stojącego naprzeciwko sofy i otworzył na oścież zasłonięte czarną żaluzją okno. Do pomieszczenia wpadło jasne światło księżyca oraz kilku latarni stojących przed domem, ukazując ukrytą w kącie pomieszczenia, obok stolika komodę, na której stał stary, spory telewizor.

Lucyfer ruszył do drzwi dokładnie naprzeciwko wejścia do domu, prowadzących ku małej kuchni. Jej ściany były pomalowane na kliniczną, szpitalną biel. Do połowy piętrzyły się tego samego koloru kafelki, którego znajdowały się również na podłodze. Po lewej stronie stał szary, najnowszy ze wszystkich mebli w domu stół, a tuż obok niego maleńkie okno. O ścianę przed stołem oparty był błękitny kredens. Od niego ciągnął się blat, pod którym znajdowały się białe szafki. Był przerywany jedynie kranem oraz gazową kuchenką ze zniszczonym pulpitem dłużej niewyświetlającym godziny.

Lucyfer podszedł do kredensu i chwycił go z obu stron. Odsunął go od ściany, uważając na porcelanowe naczynia w środku. Odstawił tuż przed stołem, zasłaniając połowicznie okno i spojrzał na blaszane drzwi, które były za nim ukryte. Wyciągnął klucz, po czym otworzył je, słysząc charakterystyczny szczęk. Ujrzał długie, strome schody, znikające w ciemności. Na oślep sięgnął do włącznika. Poczuł go pod palcami i nacisnął. Lampa na suficie najpierw mignęła, a potem zapaliła się. Lucyfer zszedł ostrożnie, trzymając się poręczy. Poczuł, jak kilka drzazg wbija się w jego dłonie, gdy stanął na betonowej, szarej podłodze. Na ścianach pomieszczenia piętrzyły się podobne półki do tych w garażu. Były puste, lecz wciąż widniały na nich okrągłe ślady po słoikach.

Nostalgia LucyferaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz