– Nie możemy na to wszystko dalej pozwalać – oznajmił Michael, spoglądając na wszystkich zgromadzonych z góry. – Zaszedł za daleko.
– A co zamierzasz zrobić, bracie? On jest pierworodnym, najsilniejszym z nas! Potrafi nas zabijać!– Gabriel objął cały, szklany stół, przy którym siedzieli, gestem. – A my jego nie. Nie możemy go skrzywdzić, zabić ani unieszkodliwić.
– Ale możemy go pojmać – stwierdził – I uwięzić. Na zawsze. Tak jak Ojciec powinien postąpić od razu.
– Zgadzam się z Michaelem. – Raphael również wstał. – Nie możemy dalej na to pozwalać. Musimy go uwięzić.
– W takim razie czekam – oznajmił głos, dochodzący ze wszystkich stron.
Z ziemi zaczęły wydobywać się smugi gęstego, zielonego dymu, który przybrał zarysy wysokiej, umięśnionej sylwetki, powoli materializującej się w realne mięśnie, oczy i zbyt piękną, nierealną twarz. Lucyfer stanął kilka metrów od zgromadzonych, omiatając ich wszystkich powolnym spojrzeniem. Czekał na szok, zaskoczenie, jednak niczego takiego na ich twarzach nie ujrzał. Zobaczył tylko kpiący, szeroki uśmiech Michaela.
– Oczekiwaliśmy cię, mój drogi bracie.
***
W wejściu pojawiły się czarne, lakierowane buty. To te buty pierwsze ją zaniepokoiły. Wszczęły w jej głowie gwałtowny, wyjący alarm. Potem ujrzała znajomą twarz i te świecące, niebieskie oczy schowane za okularami.
– Oh, Abigail – roześmiał się serdecznie mężczyzna. – Naprawdę szkoda, że odrzuciłaś moją propozycję.
***
Auruma wychyliła się delikatnie zza drzew, za którymi była skryta. Oczekiwała sygnału, jakiegokolwiek znaku, lecz on wciąż nie nadchodził. Czuła, jak niepokój drży wraz z jej rękami, wraz z jej przyśpieszonym oddechem i wszystkimi negatywnymi myślami.
– Coś jest nie tak – stwierdził Ris.– To trwa zbyt długo.
– Wiem– wyszeptała Auruma, przełykając z trudem ślinę.
– Nie możemy dłużej już czekać. Wszyscy są gotowi i zaraz ktoś ich dojrzy– dodał– Musimy zaczynać.
Kiedy ona milczała, czując jak dezorientacja nie pozwala jej nawet wykrztusić postanowienia z oddali rozległ się błysk. Błysk Drzewa Życia.
– Ruszamy – rozkazała.
***
Coś w nią uderzyło, mocniej wbijając w drzwi. Wpłynęło w jej brzuch, po czym ponownie z niego uciekło. Nagle jej nerwy zapłonęły czystym bólem, doznały spięcia, elektryczność trysnęła po jej komórkach, lecz w mieszkaniu panowała cisza, jej usta były zasznurowane. Jedynie udręczone oczy ukazywały światu, że wciąż istniała, że nie rozpłynęła się w tym cierpieniu.
***
Lucyfer wiedział, że już wszystko przesądzone, że prawdopodobnie wszyscy upadną, a on zrobi to już po raz drugi, lecz było za późno. Jego wojska czekały i nawet gdyby się teraz wycofali, to wszyscy, którzy dołączyli do buntu, ucierpieliby. Dlatego dał znak. Sygnał do ataku, który dłużej nie był zaskoczeniem.
– Szkoda, że mnie nie powiadomiłeś, Michaelu. Wtedy nie czekałbym tak długo z tą wizytą– powiedział.
W tym momencie nad nimi zebrały się skrzydła. Dziesiątki skrzydeł boskiej gwardii, które niczym śmigłowce łomotały nad nimi.
CZYTASZ
Nostalgia Lucyfera
FantasyAbigail jest studentką drugiego roku na akademii muzycznej w Arlington. Podczas swojego pierwszego koncertu poznaje niezwykle pięknego mężczyznę, który od samego początku budzi w niej niepokój. W końcu idealni ludzie nie istnieją. Lucjan jednak jest...