Lucyfer siedział na trawie, przypatrując się Aurumie i Mauchndowi, którzy śmieli się głośno, siedząc na skraju marmurowej fontanny. Na jego twarzy widniał spokojny uśmiech, gdy opierał podbródek na głowie Abigail. Powoli jeździł ręką po jej ramieniu, odczuwając każdy drobiazg na fakturze jej ciepłej, tak bardzo żywej skóry.
Była tu z nim.
Oddychała.
A on liczył każdy ten oddech.
Żyła.
A on liczył każdą sekundę tego życia.
– Jesteś moją melodią, w której każdy fałsz jest piękny– wyszeptał, nachylając się do jej ucha i przymykając oczy.
– Ty też jesteś dla mnie idealną melodią, której chcę słuchać do samego końca– odszepnęła, po czym położyła swoją rękę na jego dłoni, wciąż jeżdżącej po jej ramieniu.– Kocham cię.
Wsłuchał się w te słowa, a pod jego zamkniętymi powiekami zalśniły łzy. Powoli spłynęły po bladych, ostrych policzkach i skapnęły na ziemię. Trawa zalśniła w kontakcie z nimi, dwa, małe pąki czerwonych róż niepewnie wyłoniły się z piachu, witając świat.
– Kocham cię – odpowiedział – Zniósłbym to wszystko jeszcze raz, tylko po to, aby cię odzyskać.
Ścisnęła jego dłoń. Cały czas patrzyła przed siebie. Obserwowała drzewa, obserwowała aniołów, przelatujących nad nimi, ich skrzydła, szeleszczące liście, poruszającą się trawę.
Obserwowała świat pustym, smutnym wzrokiem.
Wzrok martwej duszy w żywym ciele.
Bo miejsce, z którego pochodziła, było tym, gdzie należała.
CZYTASZ
Nostalgia Lucyfera
FantasyAbigail jest studentką drugiego roku na akademii muzycznej w Arlington. Podczas swojego pierwszego koncertu poznaje niezwykle pięknego mężczyznę, który od samego początku budzi w niej niepokój. W końcu idealni ludzie nie istnieją. Lucjan jednak jest...