ŚRODA, TRZYNASTY WRZEŚNIA
Wczorajszy dzień z pewnością należy do tych, które wolałabym wymazać z pamięci, jednocześnie zapamiętując informacje, jakie powinnam przekazać bratu. Okazało się, że Clintona nie było w budynku bractwa, ponieważ wybrał się na basen — tym razem bez Reubena. Cóż, prawdę mówiąc, bardzo się z tego cieszyłam, ponieważ przynajmniej przez krótki moment mogłam wyobrazić sobie, iż wcale się nie przyjaźnią.
Ja: Clinton, moglibyśmy się jutro spotkać? Chciałabym z tobą porozmawiać.
Clinton: Ok.
Najpewniej postępuję wrednie w stosunku do Bennetta, chcąc go wkopać, ale dobrze wiem, jak wściekły byłby Clinton, gdybym nie powiedziała mu o zdradzie, jaką zafundował mu najlepszy przyjaciel. Niespełna kilka lat temu miała miejsce praktycznie identyczna sytuacja. Ówczesna dziewczyna mojego starszego brata zdradziła go na pijackiej imprezie. Zauważyłam ją i jakiegoś kolesia całujących się pomiędzy tłumem ludzi, podczas gdy Clinton zaciekle ćwiczył do zawodów pływackich. Postanowiłam jednak zachować to w tajemnicy, by nie skrzywdzić brata. Sądziłam, że powinna powiedzieć mu o tym jego dziewczyna. I powiedziała. Powiedziała, że go zdradziła, a ja byłam tego świadkiem. Wolę nie wspominać, jak bardzo rozwścieczony był Clinton tą wiadomością. Zatem tym razem nie dopuszczę do tego, by się na mnie wściekł — powiem mu wszystko.
— Okej, już jestem. — Sheldon uśmiecha się do mnie, wychodząc z toalety.
Wyciera mokre dłonie o dżinsy, kompletnie nie przejmując się, że są przez to ciemniejsze w kilku miejscach. Zeskakuję z parapetu, na którym usadowiłam się w oczekiwaniu na chłopaka, po czym dorównuję mu kroku.
— Gdzie masz ochotę się wybrać? — zagaduje, wciąż pełen radości. Nie mam mu tego za złe, po prostu mój humor nie należy dziś do szczególnie wesołych i ciężko mi się uśmiechnąć. Boję się rozmowy z bratem, lecz wiem, że muszę mu o wszystkim opowiedzieć.
— Nie wiem, nie jestem szczególnie głodna — wyznaję niepewnie.
— Hm. — Zastanawia się przez chwilę. — W takim razie może biblioteka?
Na tę myśl momentalnie reaguję, żywo kiwając głową. Mogę czuć się okropnie, ale biblioteka zawsze jest miejscem, do którego z chęcią się udam. Tylko tam mogę spokojnie pomyśleć i zagłębić się w nieznane mi historie, przy czym moje problemy wydają się być błahostkami.
Kilka minut później docieramy do podziemnej biblioteki, znajdującej się tuż obok największego pola badań na uniwersytecie. Profesorzy mają hopla na puncie owego pola — przez cały czas ostrzegają, że jeśli ktokolwiek choćby umieści na niej palec u stopy, zostanie wyrzucony ze szkoły. Biblioteka mieści się w ziemi właśnie dlatego, by nie rzucała cienia na pole w czasie cieplejszych dni. Nie potrafię ocenić, czy bardziej mnie to szokuje, czy może mi imponuje.
— Wiesz, lubię stare książki — odzywa się nagle Sheldon, kiedy maszerujemy mozolnie pomiędzy alejkami w rozległym pomieszczeniu. Sięga po jedną z powieści, a potem powoli ją przekartkowuje. — Takie z przeżółkłymi, nawet pobrudzonymi stronami najbardziej mnie ciekawią.
Parskam śmiechem.
— Cóż, żeby kartki były brudne, ktoś musi je pobrudzić — stwierdzam oczywiste. — A więc ciekawi cię, co ludzie jedli nad książkami.
Sheldon wywraca oczami.
— Nie łap mnie za słówka, Caroline. — Grozi mi palcem wskazującym, jednocześnie szeroko się uśmiechając. — Po prostu stare książki skłaniają mnie do refleksji. Czytając je, mocniej wczuwam się w fabułę. — Marszczy brwi. — W sumie to dosyć dziwaczne.
CZYTASZ
Ponurak
RomanceCaroline wiedzie bezproblemowe życie przepełnione godzinami spędzonymi na nauce, sporządzaniem notatek i rozmowami z matką, którą uważa za swoją jedyną przyjaciółkę. Wkrótce rozpoczyna pierwszy semestr na uniwersytecie w Illinois, nie mając jakichko...