Rozdział trzydziesty pierwszy

11.6K 633 203
                                    

Przemyłam twarz w łazience Reubena Bennetta.

I, jeśli nie brać pod uwagę zajęcia pierwszego miejsca w międzyszkolnym konkursie ortograficznym w podstawówce, to największe osiągnięcie w moim życiu. Powinnam być z siebie dumna, jednak w rzeczywistości poniekąd mnie to przeraża, ponieważ właśnie dociera do mnie, jak nisko upadłam. 

Odsuwam zgubne myśli na szary koniec umysłu, biorę głęboki wdech, klepię się lekko po policzkach, by nadać im różowego odcieniu, i dopiero wtedy wychodzę z toalety. Reuben cierpliwie oczekuje na moje przybycie, siedząc na skrawku materaca swojego wielgachnego łóżka. Dostaję skurczu macicy, widząc jego postawną sylwetkę w tak pociągającej pozycji, mimo że chłopak właściwie w ogóle nie stara się wyglądać seksownie. Gdybym ja ubzdurała sobie, iż pragnę poczuć na sobie palące spojrzenia facetów, najpewniej musiałabym sprawić sobie najdroższą bieliznę z możliwych i koszmarnie pobudzające wyobraźnię wdzianko, a potem powinnam dodatkowo zagłębić się w techniki flirtu, bo jak na razie moje umiejętności utrzymują się w tym temacie na poziomie minus jeden.

— Już jestem — oświadczam, mimo że Bennett zauważył mnie chwilę temu i teraz jego spojrzenie utkwione jest w mojej twarzy. Podnosi się powoli, zatem kieruję się w stronę drzwi, zamierzając powrócić do hucznej imprezy i prób niszczenia sobie słuchu przez głośną muzykę.

— Caroline?

Słyszę za sobą ciężkie kroki i zaciekawiona, co ma mi do powiedzenia największy przystojniak świata, odwracam się na pięcie, lecz od razu gwałtownie wciągam powietrze do płuc zaskoczona tym, jak blisko mnie się znajduje. Nieliczne centymetry dzielą mnie od pełnych, wilgotnych ust, a równie niewielką odległość można dopatrzeć się między naszymi oczami. Brązowe tęczówki nabierają wyjątkowo intensywnej barwy, jaką widziałam tylko kilka razy — w momentach, gdy Reuben był albo wściekły, albo podniecony. A w tej chwili raczej nie ma powodu, by się na mnie złościć.

Przełykam ślinę.

— Doprowadzasz mnie do szaleństwa tą krwistoczerwoną szminką — mamrocze, spuszczając wzrok na moje usta. Rozchylam je, próbując jakkolwiek odpowiedzieć, ale ostatecznie nie odważam się na ani jedno słowo. Zamiast tego o swojej obecności przypomina moje serce, rozpoczynając szaleńczy galop we wnętrzu mojego ciała. — Mam cholerną ochotę cię pocałować.

Nie czeka na moją odpowiedź, co jest zaskakująco łatwe do przewidzenia. Po prostu napiera na mnie swoimi ustami i nie mija ani sekunda, a czuję, jak krocze zaczyna pulsować mi z nadmiaru doświadczeń. Smukłe palce przytrzymują mój kark, kiedy chłopak przyciska mnie do siebie, chcąc skosztować jeszcze więcej, a ja nawet nie śmiem mu tego zabraniać. Równie mocno pragnę dotknąć mięśni jego brzucha, zatopić się z Reubenem w płomiennym pocałunku, a nawet dostarczyć mu rozkoszy, jakiej tylko mu się zamarzy.

Najpierw jednak czynię, co nakazuje mi instynkt, i oplatam go nogami w talii, tym samym dociskając swoją spragnioną dotyku cipkę do sztywnego penisa, schowanego pod szorstkim materiałem dżinsów. Chłopak momentalnie odpowiada, zaciskając długie palce na moim tyłku, a ja mimowolnie jęczę prosto w jego usta. Wyraźnie podoba mu się moja reakcja, gdyż jego ciepłe usta rozciągają się w cwaniackim uśmieszku, który w tym momencie ani trochę mi nie przeszkadza.

Dolne partie mojego brzucha zaciskają się z podekscytowania, kiedy Reuben zanosi mnie w stronę łóżka, jednocześnie bez przerwy obdarzając mnie łapczywymi pocałunkami. Serce wali mi w piersi jak oszalałe i wręcz wyrywa się z niej, gdy ląduję na materacu. Kilkakrotnie się od niego odbijam, jednak amortyzuje to Bennett, pospiesznie do mnie dołączając. Jego potężna postać zawisa nad moim ciałem, a wzrok spływa po całej długości nóg i piersi, podczas gdy najpyszniejsze usta, jakich dane mi było zasmakować, wykrzywiają się w uśmieszku. Wybrzuszenie w okolicy jego krocza wyraźnie daje o sobie znać, kiedy chłopak przyciska się do mnie, chcąc złapać jak najbliższy kontakt. Wsuwam dłonie w jego gęste włosy i delikatnie drapię go po potylicy, za co dostaję podziękowanie w postaci ochrypłego jęku, wydobywającego się prosto z jego zaciśniętego gardła.

PonurakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz