2.

10.1K 339 171
                                    

Kiedy obudziłam się następnego ranka, Harry wciąż mnie obejmował. Bałam się wykonać jakikolwiek ruch, ponieważ mogłam go obudzić i tylko zezłościć.

Może wydawać się, że czuję się zbyt komfortowo w jego towarzystwie, ale po prostu się pilnuje. Wszystko staram się robić z wdzięcznością do niego i ze spokojem. Mam nadzieję, że być może to doceni i mnie wypuści, bo przecież i tak nie jestem mu potrzebna.
Leżałam tak jeszcze przez chwilę, ale z czasem robiło mi się coraz bardziej gorąco i moja potrzeba skorzystania z toalety nasilała się. Co miałam teraz zrobić? Po prostu wstać z łóżka i pójść do łazienki? Nie mogę tak postąpić, ponieważ on może pomyśleć, że chcę uciec a to może się źle dla mnie skończyć. Obudzić też go nie mogę, bo nie wiem jak zareaguje. Pozostaje mi tylko zaczekać, aż sam się obudzi.
- Przestaniesz się w końcu wiercić? - zapytał Harry poprzez zaciśnięte zęby. Obudziłam go. Jestem skończona.
- Um. Przepraszam. Po prostu jest mi gorąco i muszę skorzystać z łazienki, ale bałam się Ciebie budzić. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Musisz tyle gadać? - zapytał. - Jak już musisz to idź do łazienki. A na przyszłość: nie musisz mnie o to pytać.
- Przepraszam, to ja już pójdę - powiedziałam.
- Masz trzy minuty. - usłyszałam. - Jeśli do tego czasu nie wrócisz, zaczynam cię szukać i masz przesrane. - kontunował.
- D-dobrze. - odpowiedziałam, gdy wychodziłam z łóżka. Jak najszybciej mogłam, skierowałam się do łazienki. Zrobiłam siku i pośpiesznie umyłam ręce. Przemyłam też twarz i przeglądałam się jeszcze chwilę w lustrze. Kiedy przypomniałam sobie o moim ograniczonym czasie, natychmiastowo otworzyłam drzwi, ale od razu zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową. To był Harry.
- J-ja właśnie wychodziłam. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Tym razem ci odpuszczę. Bardziej się pilnuj. - powiedział. Nie wiem dlaczego tak bardzo na mnie naciska skoro byłam tylko w toalecie. Rozumiem, że boi się tego, że ucieknę i oskarżę go o porwanie.
- Dobrze. - odpowiedziałam. Harry przyglądał mi się, a między nami panowała cisza, którą przerwał dzwonek jego telefonu.
- Czego? - spytał obojętnie Styles. - O kur... Debile! Gdzie jesteście? Już tam jadę. - Powiedział i zakończył rozmowę. Harry oznajmił, że wychodzi z domu. Na pytanie "gdzie?" odpowiedział mi, że mam nie być taka ciekawska. Dowiedziałam się, że mam posprzątać w domu i przygotować obiad, ponieważ nie będzie go w domu przez trzy- cztery godziny.

Kiedy Harry wyszedł z domu, postanowiłam udać się do łazienki, przebrać się i uczesać włosy w koka. Po wykonaniu tych czynności zaczęłam pracę. Umyłam naczynia, odkurzyłam i starłam kurze. Mimo, że to tak mało, to spędziłam nad tym wiele czasu, bo ciężko było mi się domyślić gdzie, co jest. Na obiad przygotowywałam kurczaka i ziemniaki. Kiedy kurczak był już w piekarniku usiadłam na kanapie w salonie. Nagle dotarło do mnie pewne pytanie: dlaczego będąc sama w domu, nie spróbuję uciec?!
Podeszłam do drzwi z nadzieją, że gdy Harry się śpieszył zapomniał zamknąć drzwi na klucz. Zamknięte. Pomyślałam, że musi tu być jakiś zapasowy klucz. Poszukiwania zaczęłam w kuchni. Klucza nie ma. W salonie także. W sypialni- również brak. Poczułam zapach dymu.
- Kurczak! - krzyknełam, gdy zorientowałam się, co było przyczyną smrodu. Pod czas gdy wyjmowałam kurczaka do domu wszedł Harry.
- Co tu tak śmierdzi?! - spytał wyraźnie wkurzony.
- Przepraszam. Byłam tak zajęta sprzątaniem, że zapomniałam o kurczaku w piekarniku. - odpowiedziałam na jego pytanie. Nagle Harry ruszył w moim kierunku i gwałtownie przyparł mnie do ściany. Blacha z kurczakiem upadła na podłogę, a ja oberwałam z pięści w twarz. Siedziałam teraz skulona na podłodze ze łzami w oczach. Dlaczego robi tak wielką awanturę o głupiego kurczaka?! W końcu jest bogaty! Stać go na milion innych.
- Może byłaś zajęta czymś innym? - spytał sarkastycznie. - Mam nadzieję, że nie myślałaś o ucieczce. - dodał.
- Nie przyszło mi to do głowy. Byłam naprawdę zajęta! - skłamałam, a on to chyba wyczuł bo kopnął mnię "na dokładkę" w brzuch.
- Miałaś być posłuszna, poprosiłem Cię tylko o to, żebyś posprzątała i przygotowała obiad. Nie wypełniłaś swoich zadań. Po chwili jego ręce owineły się wokół moich bioder. Przerzucił mnie sobie przez ramię i wszedł po schodach. Widziałam, że kieruje się do "mojego" pokoju. Otworzył drzwi i rzucił mnie na materac.
- Niewdzięczna szmata. - powiedział. Więcej na mnie nie spojrzał i wyszedł. Czułam, że moja twarz jest naprawdę opuchnięta. Dlaczego jeszcze dzisiaj rano był dla mnie taki miły, a teraz mnie pobił? Brzuch bolał mnie niemiłosiernie mocno, więc postanowiłam spróbować zasnąć.

Spałam chyba dość długo, bo ból brzucha minął. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam swoje oczy. Usłyszałam chatakterystyczny dźwięk przekręcania klucza w drzwiach. Przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej i uważnie obserwowałam drzwi. Do pokoju wszedł Harry. Bałam się go. Nie wiedziałam, co jest w stanie mi zrobić.
- Jaką pizze lubisz? - spytał tak, jakby nic wcześniej się nie stało. Nie odpowiedziałam mu.
- Ej! Zadałem ci pytanie, kochanie. - powiedział, a ja znowu się nie odezwałam. Podszedł do mnie i przykucnął.
- Boisz się mnie? - zadał kolejne pytanie.
- T-tak. - odpowiedziałam.
- To dobrze. - powiedział. - Co z tą pizzą? - ponowił pytanie.
- Lubię hawajską. - odpowiedziałam, bo byłam głodna. Harry wybrał numer do pizzerii i złożył zamówienie. Wziął mnie za rękę i podniósł. Zaczął iść w kierunku drzwi, a następnie salonu. Usiadł na kanapie i poklepał swoje kolana. Wolałam na nie usiąść niż znowu oberwać.
- Przepraszam kochanie. - powiedział i pocałował mnie w policzek. - Mam nadzieję, że będziesz posłuszna i więcej się to nie powtórzy.

Let me go || H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz