22.

2.8K 96 11
                                    

Pięć miesięcy później

Jestem w siódmym miesiącu ciąży. Rozwija się ona prawidłowo. Wyczekujemy dziecka z niecierpliwością.
Zdziwi was fakt, że minęło pięć miesięcy, podczas których moja pamięć postanowiła do mnie wrócić? Tak. Pamiętam już wszystko. Porwanie, to jak Harry mnie pobił, nasze randki,pierwszy raz, wypadek i moment, w którym doszło do mnie, że go kocham. Za tydzień obchodzimy z Harry'm rocznicę naszego związku. Dziesięć miesięcy razem. Kto by się tego spodziewał? Na pewno nie my.

Pora wrócić do rzeczywistości. Dziś czeka nas wizyta kontrolna u ginekologa. Ciąża jest już zaawansowana, a mój brzuch jest tak ogromny, że utrudnia mi jakąkolwiek czynność. Dziecko często daje po sobie znać, najzwyczajniej na świecie mnie kopiąc.

- Dzień dobry, kochanie. - powiedział Harry. Po moim ciele przeszły miłe dreszcze spowodowane jego cudownym, głębokim głosem z chrypką. Chcę budzić się tak do końca życia.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem.
- Wyspałaś się? - zapytał i przyciągnął mnie do siebie.
- Jak najbardziej. A Ty? - oddałam pytanie.
- Póki śpimy razem, a między nami jest dobrze, codziennie będę wyspany.

Harry zażyczył sobie na śniadanie gofry. Podczas, gdy on sobie śpi, ja stoję w kuchni przy gofrownicy i smażę dla niego te przeklęte gofry. Nie żeby coś, ale twierdzę że to on powinien przyrządzać śniadanie dla kobiety w ciąży.

- Smacznego. - powiedziałam, gdy podałam chłopakowi talerz ze stosem jego upragnionych gofrów.
- Dziękuję kochanie. Nie zjesz ze mną? - powiedział podczas, gdy wyjmował bitą śmietanę z lodówki.
- Nie dzięki. - powiedziałam, śmietaną sobie do buzi. - Nie jedz tego tak. To obrzydliwe. - dodałam.
- Oh Rosie. Kto nie lubi tak jeść bitej śmietany? - zapytał.
- Um. Ja? - powiedziałam.
- Oj no weź trochę. Spróbuj. - nalegał.
- Podziękuję. - odpowiedziałam i skierowałam się do wyjścia. Wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że poczułam bitą śmietanę na moich ramionach. Zabije go.
- Nie bądź taka! - powiedział chłopak z chytrym uśmieszkiem.
- Oh. Najadłeś się już?! Może chcesz jeszcze trochę bitej śmietany? - powiedziałam niby uwodzicielsko.
- Podoba mi się ta wizja. - odpowiedział. Złapał haczyk. Wyrwałam mu z dłoni bitą śmietanę w spray'u i całą zawartość z butelki przeniosłam na niego. Nie zważałam nawet na miejsce, w które celowałam. Miał być cały obsmarowany. Kiedy zawartość się skończyła podeszłam do niego i palcem wskazującym zebrałam trochę bitej śmietany z jego nosa.
- Faktycznie. Jest pyszna. - powiedziałam i wyszłam z kuchni kręcąc biodrami. Jest dziesiąta, a na dwunastą musimy być u lekarza. Pora się szykować.

*********
Zbliżamy się do końca! :)

Let me go || H.S ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz