Notka od autorki: Ten rozdział jest mroczny i Mroczny, ma też w sobie nasionka, którym trochę zajmie zanim wykiełkują. Jest dokładnie taki, jaki powinien być.
---* * *---
Minerwa zamknęła oczy i pochyliła głowę. Tylko na ten wyraz słabości mogła sobie pozwolić, na te pięć minut w jej gabinecie zanim będzie musiała wstać i zejść na dół, żeby stawić czoła uczniom w Wielkiej Sali w sobotni poranek pod koniec października.
Dni tygodnia i nazwy miesięcy... nie miały dla niej szczególnego znaczenia ostatnimi czasy. Och, nauczała dalej zgodnie z rozkładem i wiedziała kiedy miały być jej lekcje. Na tyle jeszcze było ją stać. Nie była aż tak rozkojarzona.
Wszystko jednak zaczęło się jej rozchodzić w szwach kiedy trzech jej czystokrwistych podopiecznych przyszło do niej i wyznało, że Fenrir Greyback starał się "zarekrutować" ich rodziny.
Minerwa przeczesała włosy ręką ze zmęczeniem i wstała. Jej pięć minut niemal dobiegło końca. Mogła się wreszcie przestać martwić, w pewnym sensie, ponieważ przyjaciele tych uczniów przybiegli do niej tego ranka z wieściami, że łóżka każdego z nich były puste. Przynieśli notki, które zostawili po sobie, przyczepione do ich poduszek i zaadresowane do niej.
Wszystkie z tą samą wiadomością.
Przepraszam.
Zawiodła ich – nie udało jej się przekonać ich do pozostania, nie udało jej się przekonać ich do przyprowadzenia ich rodzin do sanktuarium, jakim mógł być dla nich Hogwart, nie udało jej się przekonać ich, żeby się nie wycofywali i nie starali "pozostać neutralni". Voldemort mordował rodziny czystej krwi, które starały się pozostać neutralne w czasie ostatniej wojny. Ta ścieżka sprowadzi na nich tylko nieszczęście.
Powiedziała im o tym wszystkim, a oni wyglądali, jakby się nad tym zastanawiali. Minerwa była pewna, że powoli wygrywa ich z powrotem i przeciąga na stronę Światła, pozwala im ujrzeć wszystko z szerszej perspektywy niż tylko rozważań o tym, co się stanie ich rodzinie w czasie najbliższej pełni jeśli spróbują się postawić.
A teraz zniknęli, a ona ich zawiodła.
Minerwa pokręciła głową i wyszła z gabinetu żwawym krokiem. Tak, zawiodła, tak samo jak zawiodła wiele lat temu, kiedy Syriusz Black spróbował zabić Severusa. Miała też zamiar poradzić sobie z tym dokładnie tak samo jak wtedy: obrastając wokół swojej rany i brnąc dalej przed siebie. Nic więcej nie była w stanie teraz zrobić. Musiała tańczyć do muzyki, która grała wokół niej, a nie do tej, która brzmiała w jej umyśle.
Już wcześniej poinformowała Albusa o swojej porażce, zanim udała się na odbycie żałoby w swoim gabinecie. On tylko westchnął, poklepał ją po głowie i wymamrotał jakieś pocieszenie o tym jakoby to nie była jej wina.
Minerwa w to nie wierzyła. Była głową ich domu, a mimo to nie zdołała ich rozbudzić na tyle, żeby wyjrzeli poza ślepą mgłę strachu i zobaczyli rzeczywistość.
Ale choć mogła się obwiniać bez końca, nie widziała żadnego powodu, żeby się zwijać z żalu w kłębek, a przynajmniej nie na długo. Stawi czoła konsekwencjom, a jedną z nich będzie bliższe przyglądanie się jej podopiecznym. Jeśli jedno z nich będzie w tarapatach, miała zamiar ingerować zanim problem rozrośnie się do skali, która każe im uciec do domu w nagłym odruchu tchórzostwa.
Zatrzymała się, kiedy usłyszała szybkie kroki dochodzące od strony drzwi wejściowych do Hogwartu. Były zbyt lekkie, żeby to mogli być Hagrid albo Sprout, a o tej porze nikt poza nimi nie byłby jeszcze na nogach. Minerwa poczuła chęć wygięcia grzbietu, jakby to zrobiła gdyby była kotem.
CZYTASZ
Wolny człowiek nie zazna spokoju
FanfictionCzwarty tom Sagi Poświęcenia AU "Czary Ognia", sequel "Oswobodzonego z mroku". Życie Harry'ego Pottera zostanie podzielone pomiędzy obowiązkiem i rolą przyjętą z własnej woli i kiedy jego mroczne sny o Voldemorcie zaczynają przybierać na sile, zbala...