Interludium: Czy waść pozwoli, że pogratuluję?

2.1K 354 114
                                    

22 lutego, 1995

Potter,

Podejrzewam, że oczekujesz ode mnie gratulacji. Ostatecznie zdołałeś odkryć i zniszczyć śmierciożercę, w dodatku powstrzymałeś kolejnego przed zabiciem twojego brata tego samego dnia.

Nie otrzymasz ode mnie gratulacji. Nie widzę ku nich powodu. Gdybyś tylko zwrócił uwagę na moje ostrzeżenia i od samego początku uważał na człowieka, który nazywał siebie Moodym, to nie doszłoby do tego wszystkiego.

Będziesz protestował, że przecież nie możesz mi ufać. Jaki niby miałbym mieć motyw w ostrzeżeniu cię? Będziesz chciał go poznać i powiesz, że bez niego to wszystko nie ma sensu.

Podałem ci już mój motyw. Oczywiście, że tak. Po prostu postanowiłeś nie zwrócić na niego uwagi. Ja się nudzę, Potter, nudzi mnie to wszystko, do czego zmuszają mnie mój pan i Bellatrix, te wszystkie bezsensowne misje, na które mnie wysyłają, te ich bezsensowne klątwy, które nie wywołują już we mnie bólu. Ty przynajmniej jesteś interesujący, jesteś moją obietnicą rozrywki. Robisz wszystko inaczej. Nie zawsze jestem w stanie przewidzieć wszystkiego, co się wydarzy wokół ciebie. Ucieszy cię zapewne wiadomość, że moja noga wyleczyła się bez problemu, a klątwa, którą złapałem w domu Lucjusza, nie wywołała niewyleczalnych szkód. Sam jednak fakt, że do niej doszło, jest dla mnie źródłem nieskończonej radości i satysfakcji, ponieważ to nie jest coś, co by zrobili mój pan i Bellatrix. Aż nie mogę się doczekać następnych ran, z jakimi skończę, kiedy znowu przyjdzie mi z tobą walczyć.

Jesteś moim źródłem rozrywki. Przecież byłeś na światowych mistrzostwach w quidditchu, właśnie dlatego postanowiłem cię wtedy ostrzec przed Mulciberem. A ty to zignorowałeś! Zawiodłem się na tobie, Potter. Jak tak dalej pójdzie, to stracisz moje zainteresowanie.

Póki co jednak wciąż jesteś interesujący, zwłaszcza dlatego, że Bellatrix zgrzyta zębami i jęczy o tym, że Mulciber już nigdy do nas nie wróci, i zamartwia się tym, jak niewielu już nas zostało do wykonywania rozkazów naszego pana. Czemu tak się martwi? Przecież dobrze wie, że plan naszego pana w tym roku jest niezależny od naszych starań.

Bawisz mnie, więc zaoferuję ci kolejne ostrzeżenie. Lepiej, żebyś je dobrze wykorzystał.

Obserwuj słońce, Potter, i bój się go.

Z uszanowaniem wobec mojego własnego widzimisię,

Evan Rosier

Wolny człowiek nie zazna spokojuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz