Rozdział czterdziesty czwarty: Chwila między braćmi

3.3K 389 462
                                    

Notka od autorki: Um.
Historia znowu zmieniła zdanie. Och, ten rozdział wciąż będzie pasował do wszystkich, które mają nastąpić po nim, ale robi to teraz z zupełnie innych powodów.
*patrzy z irytacją na historię*  

---* * *---

Harry westchnął i przesunął się do tyłu, póki nie siedział na brzegu długiego stołu, który był jedynym meblem w tej konkretnej, opuszczonej sali zajęć; wyglądało na to, że któraś z klas z trzeciego rocznika podczas zajęć zaklęć z profesorem Flitwickiem zdołała zdezintegrować większość swoich ławek, więc ten musiał skombinować je z innych miejsc. To nie było ich zwykłe miejsce spotkań, ale Harry wiedział, że dzięki temu Connor znacznie chętniej się na nim pojawi.

I dobrze.

Były pewne sprawy, o których chciał porozmawiać z Connorem i wyglądało na to, że on też musiał zamienić z nim parę słów, czego Harry domyślił się po przeczytaniu notatki, którą podczas śniadania dostarczył mu Godryk. Prywatne miejsce dobrze zrobi im obu.

Drzwi otworzyły się i do środka wszedł Connor. Harry poczuł, jak w duszy rozprzestrzenia się stare odprężenie, które czuł wokół swojego brata odkąd byli mali. Przy Connorze czuł się najbardziej komfortowo, nawet jeśli mógł już czuć inne emocje wobec innych ludzi. Wciąż musiał stąpać ostrożnie wokół Snape'a, Ślizgoni byli czasami masą reakcji, przeciwreakcji i obserwacji, a Draco...

Draco wciąż przerażał Harry'ego. Był trochę zbyt bystry, trochę za szybko zauważał, ilekroć Harry zaczynał wątpić w to, czy naprawdę powinien dalej podążać ich wspólną ścieżką i zawsze w porę przysuwał się do niego, żeby go zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Harry w ogóle nie był w stanie się przed nim ukryć już od ponad tygodnia, odkąd uwolnił jednorożce.

Czasami czuł się z tym tak dobrze, że miał ochotę chichotać. Przez resztę czasu był po prostu przerażony.

Przy Connorze jednak, jedyne nad czym musiał się zastanowić, to jak mu właściwie powiedzieć o Draconie. Uśmiechnął się szeroko i otworzył szeroko ramiona, a Connor podszedł do niego, przytulił go mocno, po czym odstąpił na krok i wyjął z kieszeni coś wielkiego. Harry podniósł brwi. To było złote jajo, które Connor zdołał otrzymać od rogogonki węgierskiej podczas pierwszego zadania.

– To jest podpowiedź do drugiego zadania – powiedział Connor bez ogródek. – Nie mam pojęcia, co mam właściwie z nim zrobić.

Harry zamrugał.

– Connor, przecież drugie zadanie jest pojutrze.

Connor westchnął i przeczesał palcami włosy.

– No, wiem. I tak, głupi byłem, że tak długo z tym do ciebie nie przychodziłem. Ale naprawdę mi się wydawało, że rozgryzę to sam. – Zamilkł na moment. – No i nie bardzo lubię w ogóle myśleć o turnieju, wiesz? – dodał cicho. – Nie prosiłem się o to, a nawet kiedy odwróciłeś uwagę wszystkich ode mnie, wciąż wszystkim się wydaje, że powinienem godnie reprezentować Hogwart.

Harry poczuł ukłucie sumienia. Nigdy nie zapytał Connora o jego opinię na temat nagłego pojawienia się Harry'ego podczas pierwszego zadania. Connor nigdy o tym nie wspomniał, więc Harry z przyjemnością też uniknął poruszania tego tematu. Miał tyle zmartwień, że kiedy zaoferowano mu ciszę, z ochotą na nią przystał.

– Czy... masz do mnie żal o to, co wtedy zrobiłem? – zapytał.

Connor stał tam kilka sekund, przyglądając się swoim trampkom. Wreszcie zerknął do góry.

– Chcesz braterską odpowiedź, czy prawdziwą? – zapytał.

Harry wyszczerzył się wbrew sobie.

Wolny człowiek nie zazna spokojuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz