Rozdział 15

7.8K 296 9
                                    

**************************** 5 Lipiec (Czwartek )******************************

Jest godzina siedemnasta a Alexis właśnie śpi. Za godzinę ma po nią przyjść mama Nathana a chłopaka jeszcze nie ma. Nie chcę stawać twarzą w twarz z mamą chłopaka, wiem co o mnie myśli i ona wie o Jack'u, tego właśnie obawiam się najbardziej że może powiedzieć coś Nathanowi a on mnie znienawidzi i każde wyprowadzić się. I tak staram się trzymać chłopaka na dystans chcę aby wszystko wróciło, żeby było tak jak przed tym dniem i wieczorem, nocom.

Przykrywam dziewczynkę pieluszkom aby nie zmarzła ale też żeby nie było jej za ciepło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przykrywam dziewczynkę pieluszkom aby nie zmarzła ale też żeby nie było jej za ciepło.Pogoda jest wspaniała ale ciężko się śpi w taki upał, dzisiaj to tylko byliśmy chwile na dworze ale tak prażyło że siedzieliśmy w parku pod drzewami. Alexis bawiła się zabawkami w wózku a ja czytałam książkę o kobiecie która jest żoną wojskowego który niestety zginął na misji. Do tego za niedługo ma się urodzić ich córeczka, kobieta jest załamana ale przyjaciel zmarłego pomaga jej wrócić do żywych na tym momencie skończyłam jak pomagał jej przy aucie zmarłego męża. 

Robie sobie naleśniki, bo jakaś ochota mnie naszła. Nie zajmuje mi to nawet 20 min, nakładam sobie jednego z dżemem, nuttelą i nalewam soku. Z jedzeniem idę do salonu, rozkładam się na kanapie aby mieć blisko widok na Alexis ponieważ jej łóżeczko tymczasowe stoi obok kanapy. Włączam cicho jakiś program i zaczynam jeść i od razu oglądać. 

Nie mija dziesięć minut i słyszę dzwonek do drzwi, przełykam ciężko ślinę mama Nathana na pewno. Alexis jeszcze śpi, ciekawe czy będzie chciała ją budzić czy poczeka aż dziewczynka wstanie, oby nie chciała zostać. Podnoszę się szybko z miejsca aby za długo nie musiała czekać na otwarcie. Otwieram drzwi i widzę przed sobą piękną i jak na swój wiek zadbaną kobietę. Prześwietla mnie wzrokiem, wiem co o mnie myśli, ale nie jest tak po części. 

-Dzień Dobry -witam się i otwieram szerzej drzwi aby weszła matka Nathana

-Dzień Dobry -odpowiada niechętnie i wchodzi, rozgląda się po salonie. 

-Alexis jeszcze śpi -pokazuje na dziewczynkę która sobie spokojnie śpi 

-Nie płace ci za to abym musiała wybudzać dziecka.Powinna być gotowa do wyjścia a nie sobie spać spokojnie w łóżeczko a nie w wózku -warczy do mnie. Wielka gula rośnie mi w gardle -Może teraz mam czekać aż wstanie?-warczy 

-Mogę obudzić Alexis, albo przenieść ją do fotelika ...

-Jesteś beznadziejna -podnosi głos -Pracujesz dla mnie tylko że Nathan się za ciebie wstawił. Nie podoba mi się jak na niego działasz, przypominam ci że nie wie jeszcze o twoim chłopku, ale to może się zmienić 

-Nic nie zrobiłam aby Pani mogła mnie zwolnić - mówię cicho 

-Manipulujesz Nathanem -krzyczy -Wyjedz do Londynu tam gdzie już ktoś na ciebie czeka a nie mącisz w głowie mojego syna -krzyczy -Przez ciebie odzywa się do mnie tylko  w sprawach służbowych -widzę zaszklone oczy, moje są takie samie. Ta kobieta jest zazdrosna o mnie, o to że Nathan stanął w mojej obronie 

-Przepraszam - tylko tyle jestem w stanie jej powiedzieć 

-Do cholery co tutaj się dzieje -wchodzi wkurzony do domu Nathan. Chyba słyszał krzyki swojej mamy.Patrzy na nas obie, widzę złość w oczach Nathana. Patrzy na mnie i zauważa łzy widzę zmartwienie a później podnosi na swoją mamę i widzę złość, przede mnie psuje się ich kontakt. -Co jej powiedziałaś -warczy do swojej mamy 

-Nathanie uważaj z kim rozmawiasz - mówi spokojnie mama Nathana 

-Dlaczego nie możesz zaakceptować tego -pokazuje na nas- Zawsze masz jakieś ale dotyczące nowej dziewczyny, dlaczego nie możesz zaakceptować tego że w końcu chcę ułożyć sobie życie - krzyczy. 

On.. o boże on robi sobie nadzieję dot. nas. Teraz już rozumiem. Nathana mama mnie nie lubi i każe wyjechać dla dobra chłopaka. On marzy o rodzinie, dzieciach a ja mama chłopaka a jego mama o tym wie. Ona chcę go chronić a ja stoję na drodze .

-Synu zawsze ci kibicowałam ale nie bądź naiwny, ta dziewczyna tylko jest z tobą dla pieniędzy, manipuluje tobą - warczy jego mama. Teraz  może powiedzieć chłopakowi prawdę, czekam tylko na to aż będę musiała pakować swoje rzeczy. 

- Nie mamo-kręci głową-Ona jest inna jak wszystkie inne. Jest cudowna jak się śmieje, smuci nawet jak się denerwuje na mnie - przełyka ślinę  - Ja ją kocham - odpowiada zrezygnowany a robię wielkie oczy jak jego matka w tej chwili. Przygląda się synowi, jej mina łagodnieje patrzy na mnie a mi płakać się chcę. On nie może mnie kochać, nie teraz nigdy. Przecież Jack jest ...!

-Jeśli ją kochasz to dobrze że w końcu spotkałeś kogoś wyjątkowego - przełamuje się mama chłopaka, podchodzi do chłopaka i całuje go w policzek. Podchodzi do Alexis i bierze dziewczynkę na ręce bo już zaczęła się kręcić. Zbiera rzeczy córki i wychodzi mówiąc jedyne do widzenia.

Ja cały czas stoję w wielkim szoku cały czas w tym samym miejscu. Nie wiem co zrobić,co powiedzieć jak się zachować. On...on.. on mnie kocha a co najgorsze ja zaczynam się zakochiwać w nim. Mam przecież Jacka, któremu obiecałam wierność na zawsze.. na zawsze !!! Co ja najlepszego robię. Nathan zamyka drzwi za mamą i stoi wpatrzony we mnie 

-Przykro mi że...- zaczyna, nie wytrzymuje 

-Dlaczego to powiedziałeś - warczę -Po cholerę jeszcze bardziej denerwujesz swoją matkę -odwracam się do niego -Po co jej opowiadasz kłamstwa - jego szok mówi jedno. To była prawda, wiedziałam to ale muszę udawać że to było kłamstwo. 

-Musiałem coś wymyślić aby dała Ci spokój - warczy i mija mnie szturchając barem aż cofam się do tyłu. Zraniłam go, wiem to ale musiałam coś zrobić żeby to nie posunęło się dalej chociaż nie wiem czy jest dalej. Wycieram łzy które nawet nie wiem kiedy spłynęły i idę szybko do swojego pokoju, z którego już nie wychodzę do rana. 


***********************************************************************************


"Chcę Spróbować ! "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz