- Chciałabym z tobą porozmawiać o masakrze nad jeziorem Eala. - Rosalie uniosła głowę, kiedy królowa w końcu przemówiła. Czekała na to od dobrych paru minut. Wszystkie wampirzyce już dawno opuściły salonik. Jednak nie takich słów się spodziewała.
- Dlaczego mamy rozmawiać o czymś co wydarzyło się prawie dwieście lat temu?- Była zadowolona, że głos jej nie drgnął. Dokładny przebieg wydarzeń znały tylko trzy osoby. Ona i Philip zrobili wszystko żeby tak pozostało.
- Ty jako jedyna ocalałaś, prawda? - Głos kobiety był dziwnie napięty.
- Tak. Jednak nadal nie rozumiem...
- Czytałam raport. Dziwnie ubogi raport. - Kobieta wstała i rzuciła na stolik obok Rosalie teczkę, z której wysypały się pożółkłe papiery. Sięgnęła po trzy zapisane ręcznie karty. Rozkaz z trzeciego listopada, który powoływał ją na dowódcę oddziału. Krótka notatka o wysłaniu kolejnego oddziału tydzień później oraz niewielka część raportu, który złożyła po powrocie. Przełknęła głośno ślinę i położyła papiery na kolanach. Opisano tu tylko niewielką część tego co się wydarzyło. Resztę spalił Philip lub zrobiła to osobiście.
-To jest ostatnia kopia tych dokumentów? Zostałam poinformowana, że zostały zniszczone. - Wstała i wyprostowała się. Wampirzyca wydawała się zaskoczona jej zimnym tonem. Rosalie mogła dawać sobą pomiatać, ale nie w tej kwestii.
- Zdecydowana większość tak. Ale tyle zdążyłam uchronić przed płomieniami.
- Dlaczego ci tak na tym zależało Agnes? - Kobieta uniosła głowę i wbiła w nią pełne niedowierzania spojrzenie. Brak szacunku mógł ją drogo kosztować. Jednak wampirzyca po chwili namysłu postanowiła ją zignorować.
- Wiesz jaki jest największy przywilej bycia królową? - Rosalie pokręciła przecząco głową i stanęła za krzesłem ściskając w garści kartki papieru. - Kiedy Trajan wybrał mnie na swoją małżonkę dał mi coś co straciłam, gdy mnie przemieniono. Mogłam zostać matką, mogłam sama stworzyć wampira. - Choć jej umysł pozostał w najwyższym skupieniu starała się utrzymać na twarzy maskę obojętności. Żyła z daleka od dworu, ale nie słyszała o drugim księciu. - Długo z tym zwlekałam. Prawie trzysta lat zanim znalazłam właściwego chłopca. Czuwałam nad jego wychowaniem, edukacją aż w końcu był na tyle dorosły, że mogłam go przemienić. Nawet sobie nie wyobrażasz jak wygląda więź wampira z jego stwórcą. Przez dekadę żyliśmy w spokoju. A potem Jean usłyszał o tobie. Wszyscy usłyszeliśmy o twoich wyczynach. Zainspirowałaś go. - Jej głos ociekał jadem. Nie sądziła, że w tak małym ciele może się zmieścić tyle nienawiści.
- Nie widzę związku z Eala. - Obserwowała jak królowa zaczyna krążyć po pokoju.
- Nie widzisz? Przez rok błagał mnie żebym pozwoliła mu dołączyć do walk na północnej granicy. Kiedy się nie zgadzałam poszedł do Trajana. A on uznał, że to będzie świetny trening charakteru. Trening charakteru! Tristran też odbywał służbę w wojsku, ale nigdy na froncie. Nigdy! Uległam królowi i wiosną tysiąc osiemset dwunastego roku mój syn popłynął na drugą stronę Atlantyku. A w listopadzie dołączył do twojego oddziału. Oczywiście nie jako Jean Sergia. Sam zmienił imię na Edward Simmons. - Rosalie przez moment była w szoku. Wróciła do tamtego dnia, kiedy dołączył do nich szczupły brunet z dziwnym akcentem. Miał podstawowe przeszkolenie, ale był bardziej marzycielem niż żołnierzem. Przyjęła go niechętnie, bo do tej misji potrzebni jej byli zaprawieni wojownicy, ale Bover nalegał. Dwa tygodnie później Simmons już nie żył. Tak samo jak reszta jej ludzi.
- Nie wiedziałam. Jeżeli tak nie pozwoliłabym mu jechać. - Królowa popatrzyła się na nią i sucho się zaśmiała.
- Od dwustu pięciu lat nie wiem jak i dlaczego zginął mój syn. Nikt nie chciał mi nic powiedzieć, Trajan nie chciał mnie . A to co trzymasz w dłoniach to wszystko co mogło mi to wyjaśnić. Więc teraz ty wyjaśnisz mi, dlaczego jego nie ma a ty nadal żyjesz.
- Nie. - Sprawa Eala była zamknięta. - Wszystko co musisz wiedzieć, moja pani to to, że wilkołaki za to zapłaciły.
- Potrzebuje odpowiedzi! Nie wiesz jaki ból odczułam, gdy Jean został zamordowany! Nie możesz wiedzieć. - Łzy złości zaczynały płynąć jej po policzkach. Rosalie zdobyła się tylko na zimny półuśmiech.
- Wiem. Wiem aż za dobrze. Widzisz, moja pani, mój syn również wtedy zginął. - Królowa wyglądała na zaskoczoną. Rosalie nigdy nie kryła się z tym, że złamała ten przepis. Przemieniła trzech mężczyzn, którzy jednak nie mogli przybrać książęcego nazwiska i nie mieli prawa do majątku. Jednak wcale im to nie przeszkadzało. Rosalie uratowała im życie i byli jej za to wdzięczni. - A teraz pozwoli mi pani. - Ruszyła w kierunku drzwi. - Jeśli chce pani uzyskać jakiekolwiek odpowiedzi niech pani spyta króla. - Otworzyła je z rozmachem, ale królowa chwyciła ją z rękę.
- Dlaczego przeżyłaś, a on nie? - Zobaczyła w oczach starszej wampirzycy taką desperacje i żal, że coś ścisnęło ją za serce. Przypomniała sobie o tym jaki ból odczuwała po śmierci Leo.
- Bo byłam czymś cennym. Gdyby wiedzieli, że jest twoim synem na pewno żądali by okupu. - Nie była to do końca prawda, ale nie miała zamiaru mówić niczego więcej. Strząsnęła dłoń ze swojego ramienia i wyszła na korytarz. Minęła stojących jak kamienne posągi liktorów, którzy towarzyszyli królowej. Na sto procent wszystko słyszeli, ale raczej mogła mieć pewność, że treść rozmowy pozostanie pomiędzy nią, a żoną Trajana. Szybko znalazła się pod drzwiami do swojego pokoju.
- Masz zapalniczkę? - Henry popatrzył na nią jakby była niespełna rozumu.
- Nie. - Mocniej ścisnęła trzymane w dłoni papiery.
- Załatw mi jakąś, albo zapałki. Obojętne. - Pchnęła drzwi i weszła do pokoju. Wampir pokręcił głową.
- Jestem liktorem, nie lokajem. - Odwróciła się w jego kierunku i głośno wciągnęła powietrze.
- To co mam zrobić żeby dostać te pieprzone zapałki? -Musiał zauważyć czerwień w jej oczach, bo przysunął się o krok. Bał się, że straci nad sobą panowanie.
- Zadzwonić po służbę. - Ścisnęła palcami nasadę nosa i zamknęła mu drzwi przed nosem. Musiała pilnie porozmawiać z Philipem, ale nie miała jak. Na stoliku nocnym leżał telefon stacjonarny. Już wcześniej próbowała z niego zadzwonić do stwórcy, ale zablokowano połączenia wychodzące. Mogła tylko nacisnąć jedynkę i czekać aż połączą ją z kwaterami służby. Nerwowo bawiła się kablem próbując odegnać wspomnienia tamtych dni. Jej największej życiowej porażki. Starała się myśleć o wszystkim tylko nie o zielonych oczach Edwarda, który co chwila zatrzymywał się na drodze, bo zainteresował go ruch w koronach drzew.
- Rosalie Attle potrzebuje paczki zapałek. - Osoba po drugiej stronie nawet nie zdążyła zapytać.
- Rozumiem wasza wysokość. - Odłożyła słuchawkę na widełki i zaczęła nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Zanim zapukano do jej drzwi dowiedziała się, że pokój ma wymiary sześć na cztery metry, a zasłony mają prawie niewidoczny deseń wyszywany nicią o kilka tonów ciemniejszą. Gdy w końcu trzymała w rękach zapałki podbiegła do łazienki. Z szafki wyciągnęła zmywacz do paznokci. Ktoś wspaniałomyślnie wyposażył ją w zapas lakierów w różnych kolorach. Podarła resztki raportu w drobne strzępki i wrzuciła je do umywalki. Obwicie zalała rozpuszczalnikiem. Skrzywiła się, kiedy chemiczny zapach dotarł do jej nozdrzy. Sięgnęła po jedną zapałkę i przejechała nią po grzbiecie opakowania. Z mściwą satysfakcją patrzyła jak ostatnie ślady jej hańby zamieniają się w popiół. Zabrała resztkę i wyrzuciła do kosza, który stał w kącie sypialni. Miała jeszcze sporo czasu do świtu. Wyszła na korytarz i stanęła przed swoim liktorem.
- Nie mam pojęcia jak to wszystko funkcjonuje, więc masz dwie opcje. Albo wejdziesz do środka i mi to wszystko wytłumaczysz. Albo będziesz się ze mną użerał przez bardzo, bardzo długi czas.
- Król rozkazał mi cię słuchać, więc chodźmy. - Ruszył w stronę jej sypialni, więc nie zauważył jej pełnego zdziwienia wzroku. Szybko go dogoniła i zamknęła za nimi drzwi.
- Kiedy to zrobił?
- Chwilę temu, kiedy wraz z Trajanem musieli zając się rozhisteryzowaną królową. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie, a znam ją całe życie.- Rosalie wzruszyła tylko ramionami i usiadła na łóżku. Nie miała zamiaru się przed nikim tłumaczyć.
- Mam nadzieję, że sobie poradzili. A teraz, czas ucieka. Zacznijmy od liktorów. Powiedz mi wszystko.

CZYTASZ
Wybór
ParanormalRok 2017, ale nie taki jaki znamy. Ponad trzysta lat temu istoty paranormalne zawładnęły światem. Od tamtej pory ziemia podzielona została na królestwa wampirów i wilkołaków jako najsilniejszych ras. Przez cały ten czas granica stała się miejscem n...