28.

3K 271 16
                                    

Miała już dość bali. Nie widziała sensu w kolejnej tego typu zabawie. Zwłaszcza, że wszyscy członkowie rady od dobrych kilku tygodni rezydowali w Brindisi. Zdecydowana większość z nich mieszkała obok dworu przez cały rok. Spotkanie mogło odbyć się w każdej chwili. Jednak wampirza arystokracja nie opuściłaby żadnej okazji żeby pobawić się za państwowe pieniądze. Znowu musiała stać jak kołek, ubrana w kolejną drogą suknię. Przynajmniej ta miała bardziej stonowane kolory od poprzedniej. Philip od dawna próbował przekonywać członków rady do ich pomysłu. Dzień przed rozpoczęciem obrad podwoił swoje wysiłki. Rozmawiał ze wszystkimi obecnymi. Rosalie nie była najlepsza w zakulisowych rozgrywkach, więc starała się po prostu nikogo nie urazić. Ku jej zaskoczeniu na przyjęciu znajdowały się nie tylko wampiry. Wśród tłumu dostrzegła ludzi, dwóch czarowników i jedną wiedźmę. Zawsze starała się trzymać od nich z daleka. Potrafili zrobić wampirom mnóstwo, potwornych rzeczy. Rosalie zastanawiała się, dlaczego zostali zaproszeni. Zazwyczaj żyli z królem w przyjaznych stosunkach, które polegały na ignorowaniu się nawzajem. 

- Na prawdę masz zamiar tu stać cały wieczór? - Odwróciła się w stronę króla i wzruszyła ramionami. 

- Czy to na prawdę taki zły pomysł? - Kiedy ruszył w jej kierunku, energicznie pokręciła głową. - Nie, nie będę z tobą tańczyć. 

- Dlaczego nie? - Zaśmiał się tak głośno, że kilka stojących najbliżej osób odwróciło się w ich kierunku. Rosalie zaplotła ręce na piersi. 

- Bo jestem w tym tragiczna i głupio wyglądam. 

- Przesadzasz, a po za tym jesteś mi coś winna za rejs. - Uniosła brwi w niedowierzaniu. W czasie podróży Tristran dał jej spokój i pozwolił w spokoju przetrwać dwie noce. Jednak wydawało jej się to miłym gestem z jego strony, nie przysługą. 

- Żartujesz. - Praktycznie pół sali patrzyło na nich bez skrępowania. Rosalie spojrzała na wyciągniętą rękę króla i pokręciła głową. - Proszę? - Jej głos przepełniony był nadzieję, ale Tristran pokręcił głową. 

- Tylko jeden raz, obiecuję. Potem dam ci spokój.- Nie mogła mu odmówić, chociaż o tym marzyła. Tristran wyciągnął ją na parkiet i położył rękę na jej plecach. Wampirzyca opanowała grymas i pozwoliła się prowadzić. Ku jej zaskoczeniu szło jej lepiej niż ostatnim razem i tylko raz nadepnęła królowi na stopę. Tristran dotrzymał obietnicy i kiedy orkiestra zaczęła grać inny kawałek odprowadził ją na miejsce. Rosalie, z ulgą, wróciła do obserwowania tłumu. Jednak jej spokój nie trwał długo. Nadia postanowiła, że spróbuje poznać wampirzycę z pozostałymi księżniczkami. Rosalie nie mogła wyjść z podziwu, dla jej entuzjazmu. Całkowicie ignorowała nieprzychylne spojrzenia i fakt, że każda rozmowa była wymuszona. Wydawało się, że męki wampirzycy skończyły się, gdy Tristran z szerokim uśmiechem zabrał Nadię na parkiet, ale się myliła. Kiedy tylko zdołała oddalić się od dwóch starszych od niej wampirzyc, Roger chwycił ją za rękę. 

- Chciałbym z tobą porozmawiać. - Rosalie obrzuciła go uważnym spojrzeniem i opanowała wybuch śmiechu. Wyglądał idiotycznie w garniturze w kolorze dojrzałej śliwki.

- Tutaj? - Jej brat pokiwał głową. - O czym chciałbyś porozmawiać? - Roger nadal uśmiechał się szeroko, ale wpatrywał się w nią zimnym wzrokiem. 

- O mężczyźnie i kobiecie, którzy zatrzymali się w domu naszego ojca...

- Widziałeś go co najmniej raz, to mój...

- Wiem. - Teraz to on jej przerwał. Rosalie uniosła brwi i prawie niedostrzegalnie wzruszyła ramionami. 

- Skoro wiesz, to po co pytasz? - Wampir oblizał wargi i nerwowo rozejrzał się po osobach stojących najbliżej nich. Po chwili znów wbił w nią lodowate spojrzenie.

WybórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz