Kiedy tylko król skończył mówić przeszedł ją dreszcz. Longin był dowódcą gwardii królewskiej i najlepszym szermierzem w historii. Nie miała żadnej szansy na jego pokonanie i wszyscy o tym wiedzieli. Ona trenowała od dwudziestu lat. On od prawie tysiąclecie. Do tego w tym stroju nie miała wystarczającej swobody ruchu by usiąść, a do dopiero walczyć.
- Oczywiście wasza wysokość. - Odwróciła się do Rogera i zdjęła welon i diadem. Podała mu je tak samo jak wisior z rubinem. Jej brat patrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Tak samo jak pozostałe wampiry zgromadzone w sali. Najchętniej zrzuciłaby suknie, ale sama nie mogła sięgnąć do wiązania na plecach. Król przyglądał jej się z zadumą.
-Jesteś gotowa zginąć? Umrzeć w tym momencie? Tylko dla tego, że postawiłem taki warunek?
- Tak. Jeżeli to ucieszy waszą wysokość. - Nie czuła zaciekawionych spojrzeń. Zdawało jej się, że jest sama z królem.
- Nie potrzebuje bezmyślnych fanatyków. - Rosalie uśmiechnęła się lekko.
- Nie jestem bezmyślna. - Tłum w sali już dawno przestał rozumieć co się dzieje. Władca sarknął cicho.
- Nie jesteś fanatykiem? - Wykrzywił usta w sarkastycznym uśmiechu, a ona pokręciła głową.
- Tego nie powiedziałam mój panie. - Spuściła wzrok pod naporem królewskiego spojrzenia.
- Jesteś rzeczywiście wyjątkowa. Jutro gdy tylko zajdzie słońce zgłosisz się do mnie. Dzisiaj nie musisz walczyć z Longinem. - Mówił prawie szeptem pomimo tego, że i tak każdy w tym pomieszczeniu dokładnie słyszał co powiedział.
- Oczywiście mój panie. - Król skinął głową zadowolony z jej odpowiedzi i zwrócił się do tłumu.
- Zatańczmy. - Muzycy w kącie sali zaczęli przygotowywać instrumenty, a władca do niej podszedł z wyciągniętą ręką. Jeżeli wampirzyca została zaakceptowana tańczyła pierwszy taniec na balu z królem. Ujęła jego wyciągniętą dłoń. To była ostatnia rzecz jaką pamiętała dokładnie. Wtedy jeszcze się skupiała, uważała na kroki. Kiedy król ukłonił się jej i wrócił do królowej. Wampirzyca wyglądała na niecałe dwadzieścia lat, ale miała dwieście więcej. Była całkowitym przeciwieństwem swojego męża. Włosy kolorem przypominające płynne złoto zaplotła w mnóstwo warkoczy, między które wsadziła siatkę upstrzoną perłami. Sięgała mu do ramienia, więc musiał nachylać się, kiedy coś do niego mówiła. Twarz w kształcie serca i czerwona suknia o prostym kroju dodawały jej uroku. Była śliczna jak lalka z porcelany. Król pocałował jej dłonie i usiadł na tronie. W tym momencie Rosalie przestała zwracać uwagę na cokolwiek. Roger był wzburzony i chciał z nią porozmawiać, ale nie mógł tego zrobić w tym towarzystwie. Rosalie resztę balu spędziła podpierając ściany i patrząc na tańczących i pożywiających się wampirów. Ona sama już wypiła swój kieliszek krwi. Bez większego zważania na konwenanse odganiała zalotników i inne osoby, które chciały z nią zatańczyć czy porozmawiać. Głównie były to młode książątka zaciekawione jej rozmową z królem. Zbywała ich milczeniem. Była dla nich atrakcją i odskocznią od kobiet, które spotykali na co dzień. Dla książąt krwi była bardziej uprzejma, ale i tak nie dała się włączyć do zabawy. Wampirzyce w ogóle się do niej nie odzywały traktując ją jak powietrze. Chciała wyjść na zewnątrz, ale nie mogła. Bal miał trwać do rana, a król wydał go na jej cześć. O ile bycie nie miłą uchodziło jej na sucho to wyjście przed władcą byłoby już ogromnym przewinieniem. Już po pierwszym tańcu odzyskała swoje rzeczy. O ile welon jej nie interesował to rubin włożyła na szyje od razu. Diadem oddała jednej z służących, która miała odnieść go do pokoju. Kiedy w końcu przyjęcie się skończyło i król wrócił do swoich komnat Roger od razu znalazł się obok niej. Chwycił ją za ramię i poprowadził na piętro.
- Zabije cię za to. - Warknął, kiedy weszli do jej pokoju. - Czy ty straciłaś rozum? Trajan mógł nas wszystkich pozabijać!
- Ale tego nie zrobił, prawda? - Zdjęła rękawiczki i odłożyła je na stolik. Szybko zdjęła również niewygodne trzewiki.
- Poczekaj aż ojciec się o tym dowie! Jeszcze dziś napiszę do niego list.
- Jak myślisz Roger, czyj to był pomysł? - Chciała jak najszybciej zdjąć niewygodny strój, ale musiała czekać na ludzkie kobiety, które jej w tym pomogą. W międzyczasie zaczęła rozplątywać włosy.
- Powiedziałby mi o tym. - Usłyszała wahanie w jego głosie.
- Przykro mi, ale planowaliśmy to od dawna. Widzisz ja nigdy nie chciałam być jak one. A to była moja szansa. - Roger pokręcił głową tak mocno, że wysoka peruka zagroziła upadkiem.
- Zabijesz się, wiesz o tym. - Zastanawiała się czy na prawdę mu na niej zależy. Pomimo tego jak ją traktował żywiła do niego takie samo uczucie jak kiedyś do Anny. Odwróciła się do niego plecami i spojrzała w lustro. Rude włosy opadły jej na ramiona. Loki były przepiękne, w kolorze miedzi. Jednak na wojnie jej się nie przydadzą. Jutro miała zamiar je ściąć.
- Lepsze to niż życie w złotej klatce przez wieczność. A teraz jeśli mi wybaczysz jestem zmęczona.
CZYTASZ
Wybór
ParanormalRok 2017, ale nie taki jaki znamy. Ponad trzysta lat temu istoty paranormalne zawładnęły światem. Od tamtej pory ziemia podzielona została na królestwa wampirów i wilkołaków jako najsilniejszych ras. Przez cały ten czas granica stała się miejscem n...