30.

2.6K 211 20
                                    

- Nie możesz się tu ukrywać przez wieczność. - Uniosła głowę żeby zobaczył pełne troski spojrzenie Philipa. Wczoraj dowiedziała się, że Karin może dożyć prawie tysiąca lat. Niedawno obchodziła trzechsetne urodziny,  co oznaczało że ona i Anthony mają przed sobą jeszcze, mniej więcej, siedem wieków wspólnego życia. Dla Rosalie oznaczało to siedemset lat siedzenia we własnej sypialni. Mijała dziesiąta noc, którą wampirzyca spędziła zamknięta w pokoju. Nie chciała wychodzić nawet na korytarz. Całkowicie odcięła się od świata na zewnątrz. 

- Właśnie, że mogę. I mam zamiar to zrobić. - Philip westchnął i usiadł obok niej. 

 - To już dziesięć dni Rosalie, musisz wyjść. Tristran za niedługo ogłosi swoją decyzję. Nie możesz zostać tutaj. Jesteś moją córką, nigdy nie chowałaś głowy w piasek. 

- Karin nadal tu jest? 

- Tak. - Rosalie przewróciła oczami i wstała z łóżka. 

- Więc nigdzie się stąd nie ruszam. - Wampir popatrzył na nią uważnie i przez chwilę się nie odzywał. Nie lubiła tego przenikliwego spojrzenia. Wtedy obawiała się, że Philip do czegoś ją zmusi. 

- Wczoraj przyjechała delegacja zmiennych. Doszło do podpisania wstępnych umów, za kilka tygodni powinniśmy zakończyć wojnę. - Rosalie zerwała się na równe nogi. 

- Podpisali pokój? Wynegocjowali koniec prawie pięciuset letniej wojny beze mnie? W tydzień?! - Philip chrząknął głośno, ale nie udało mu się zamaskować chichotu. Wampirzyca zaplotła ręce na piersi i zmarszczyła czoło. - To ma być podstęp żeby mnie wywabić z tego pokoju? - Jak na razie wydawał się skuteczny. Pierwszy raz od dziesięciu dni miała ochotę na wyjście z sypialni. Chciała dorwać Tristrana w swoje ręce. 

- Nie, to nie jest podstęp. Wojna jeszcze trwa. Podpisano zawieszenie broni, a nie pokój. Przeczytałabyś o tym w internecie gdybyś tylko chciała.- Kobieta wzruszyła ramionami.- Król i tak chce z tobą porozmawiać na ten temat, dzisiaj. 

- Nie może przyjść tutaj? 

- Jest królem, Rosalie. A ty nie jesteś śmiertelnie ranna żeby to on miał tu przychodzić.

- Dobrze! Pójdę. - Krzyknęła, uginając się pod jego pełnym nagany spojrzeniem. - Ale co z Anthonym? Na pewno tam będzie. 

- Rosalie, wszystko będzie dobrze. Ani on ani Karin nie mogą cię zaatakować, kiedy jesteś w pałacu. To byłoby jak wypowiedzenie wojny. Przecież o tym wiesz. 

- Będzie w porządku, bywało gorzej. - Powiedziała, chcąc dodać sobie odwagi. Jednak nie była pewna czy to prawda. 

                                                                                                ***

- Nie jestem zaskoczony, że jesteś przeciwna temu pomysłowi, ale zasadzka? Na prawdę, Rosalie? 

- Chcesz mi powiedzieć, że Konstantin Orłow tak po prostu zgodził się na zawieszenie broni? Gdyby mógł rozerwałby nas wszystkich na strzępy. 

- Ustaliliśmy termin negocjacji. Spotkam się z Konstantinem w Budapeszcie zaraz po moim weselu. - Rosalie pokręciła głową. Rozmawiała z Tristranem ponad dwie godziny. Jednak z jej perspektywy bardziej przypomniało to mówienie do ściany. Słuchał jej argumentów, ale kompletnie nic sobie z nich nie robił. 

- Kiedy się żenisz? - Tristan uśmiechnął się lekko. 

- Nie powinnaś się zapytać z kim się żenię? Może to ty ubierzesz białą suknię? Pierwszego  grudnia. - Dodał widząc jej pełne dezaprobaty spojrzenie. 

WybórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz