- Nie możesz się tu ukrywać przez wieczność. - Uniosła głowę żeby zobaczył pełne troski spojrzenie Philipa. Wczoraj dowiedziała się, że Karin może dożyć prawie tysiąca lat. Niedawno obchodziła trzechsetne urodziny, co oznaczało że ona i Anthony mają przed sobą jeszcze, mniej więcej, siedem wieków wspólnego życia. Dla Rosalie oznaczało to siedemset lat siedzenia we własnej sypialni. Mijała dziesiąta noc, którą wampirzyca spędziła zamknięta w pokoju. Nie chciała wychodzić nawet na korytarz. Całkowicie odcięła się od świata na zewnątrz.
- Właśnie, że mogę. I mam zamiar to zrobić. - Philip westchnął i usiadł obok niej.
- To już dziesięć dni Rosalie, musisz wyjść. Tristran za niedługo ogłosi swoją decyzję. Nie możesz zostać tutaj. Jesteś moją córką, nigdy nie chowałaś głowy w piasek.
- Karin nadal tu jest?
- Tak. - Rosalie przewróciła oczami i wstała z łóżka.
- Więc nigdzie się stąd nie ruszam. - Wampir popatrzył na nią uważnie i przez chwilę się nie odzywał. Nie lubiła tego przenikliwego spojrzenia. Wtedy obawiała się, że Philip do czegoś ją zmusi.
- Wczoraj przyjechała delegacja zmiennych. Doszło do podpisania wstępnych umów, za kilka tygodni powinniśmy zakończyć wojnę. - Rosalie zerwała się na równe nogi.
- Podpisali pokój? Wynegocjowali koniec prawie pięciuset letniej wojny beze mnie? W tydzień?! - Philip chrząknął głośno, ale nie udało mu się zamaskować chichotu. Wampirzyca zaplotła ręce na piersi i zmarszczyła czoło. - To ma być podstęp żeby mnie wywabić z tego pokoju? - Jak na razie wydawał się skuteczny. Pierwszy raz od dziesięciu dni miała ochotę na wyjście z sypialni. Chciała dorwać Tristrana w swoje ręce.
- Nie, to nie jest podstęp. Wojna jeszcze trwa. Podpisano zawieszenie broni, a nie pokój. Przeczytałabyś o tym w internecie gdybyś tylko chciała.- Kobieta wzruszyła ramionami.- Król i tak chce z tobą porozmawiać na ten temat, dzisiaj.
- Nie może przyjść tutaj?
- Jest królem, Rosalie. A ty nie jesteś śmiertelnie ranna żeby to on miał tu przychodzić.
- Dobrze! Pójdę. - Krzyknęła, uginając się pod jego pełnym nagany spojrzeniem. - Ale co z Anthonym? Na pewno tam będzie.
- Rosalie, wszystko będzie dobrze. Ani on ani Karin nie mogą cię zaatakować, kiedy jesteś w pałacu. To byłoby jak wypowiedzenie wojny. Przecież o tym wiesz.
- Będzie w porządku, bywało gorzej. - Powiedziała, chcąc dodać sobie odwagi. Jednak nie była pewna czy to prawda.
***
- Nie jestem zaskoczony, że jesteś przeciwna temu pomysłowi, ale zasadzka? Na prawdę, Rosalie?
- Chcesz mi powiedzieć, że Konstantin Orłow tak po prostu zgodził się na zawieszenie broni? Gdyby mógł rozerwałby nas wszystkich na strzępy.
- Ustaliliśmy termin negocjacji. Spotkam się z Konstantinem w Budapeszcie zaraz po moim weselu. - Rosalie pokręciła głową. Rozmawiała z Tristranem ponad dwie godziny. Jednak z jej perspektywy bardziej przypomniało to mówienie do ściany. Słuchał jej argumentów, ale kompletnie nic sobie z nich nie robił.
- Kiedy się żenisz? - Tristan uśmiechnął się lekko.
- Nie powinnaś się zapytać z kim się żenię? Może to ty ubierzesz białą suknię? Pierwszego grudnia. - Dodał widząc jej pełne dezaprobaty spojrzenie.
CZYTASZ
Wybór
ParanormalRok 2017, ale nie taki jaki znamy. Ponad trzysta lat temu istoty paranormalne zawładnęły światem. Od tamtej pory ziemia podzielona została na królestwa wampirów i wilkołaków jako najsilniejszych ras. Przez cały ten czas granica stała się miejscem n...