Rosalie wyobrażenie o sierocińcach miała jeszcze z własnego dzieciństwa. Zatłoczone, koszmarne miejsca, w których dzieciom żyło się gorzej niż na ulicy. Jednak dom dziecka finansowany z prywatnych funduszy pary królewskiej był całkowicie inny. Trzy piętrowy budynek poprzedzony był dużym ogrodem, a wszystkie dzieci ubrane były w schludne mundurki. Wampirzyce zostały posadzone na honorowych miejscach i zaczęły oglądać przedstawienie. Oprócz zwiedzania ośrodka to właśnie spektakl wystawiany przez podopiecznych miał być najważniejszą częścią tego wyjścia. Rosalie opuściła kilka wcześniejszych spotkań, więc od Nadii dowiedziała się, że w kolejnych dniach będą odwiedzać kolejne obiekty wspierane przez królową. Przewróciła tylko oczami i ponowie spojrzała na recytujące wierszyki dzieci. Nie skupiała się na nich zbytnio, ale starała się mieć na twarzy szeroki uśmiech. Kiedy akademia się skończyła księżniczki podzielono na dwie grupy. Każda z ich dostała za przewodnika opiekunkę i jedno ze starszych dzieci. Rosalie byłaby w stanie to wytrzymać. Gdyby Henry nie był do niej przyklejony. W trakcie odwiedzin liktorowie byli jeszcze bliżej niż zazwyczaj. Jakby miały zamiar się rzucić do gardeł wszystkim obecnym. Wampirzyca była bardzo cierpliwa i przez cały czas wizyty miała do twarzy przyklejony uśmiech. Jednak prawdziwie zaśmiała się dopiero po powrocie do pokoju. Na łóżku leżała komórka. Zrzuciła buty i od razu sięgnęła po telefon. Po chwili wybrała numer Philipa.
- Dostałaś mój prezent. - Brzmiał na zmęczonego, a Rosalie kątem oka spojrzała na zegarek. Miała jeszcze trzy dobre godziny do świtu.
- A ty mój? - Udało się jej go rozśmieszyć.
- Tak, ale nie skończyłem jeszcze czytać. Oglądałem wiadomości. - Wampirzyca przewróciła oczami i zaczęła przechadzać się po pomieszczeniu.
- I jak wrażenia?
- Henry naprawdę cię nienawidzi. Widać to nawet jeżeli jesteście na nagraniu przez dziesięć sekund. - Parsknęła cicho i poprawiła narzutę na łóżku.
- Powiedz mi coś czego nie wiem.
- Na prawdę chcesz żebym przeczytał to co napisałaś przed radą? O wiele lepiej byłoby gdybyś porozmawiała z Tristranem w cztery oczy. - Wampirzyca zawahała się na moment przypominając sobie ostatnią rozmowę z królem i późniejsze wydarzenia.
- Chyba nie będzie chciał ze mną rozmawiać.
- Może gdybyś zaczęła być dla niego milsza to byłby bardziej skory do współpracy. - Rosalie zawahała się przez moment, znała ten ton. Philip używał go niezmiernie rzadko i częściej w stosunku do Rogera niż do niej. - Dlatego idź do niego i przeproś. Potrzebujesz go po naszej stronie. - Dodał, kiedy nie odpowiadała przez chwilę.
- Przeprosić go za to, że wyraziłam swoje zdanie na temat o którym wiem więcej od niego?
- Zacznij go traktować jak swojego króla, a nie rozwydrzone dziecko. - Słyszała, że staje się coraz bardziej poirytowany. - Do Trajana nigdy byś tak nie powiedziała. - Nienawidziła nie mieć racji, więc tylko przytaknęła i się rozłączyła. Nie znosiła przyznawać się do błędu, ale widziała, że Simon kocha tą dziewczynę. Zagryzła zęby i zapukała do drzwi jego gabinetu.
- Wejdź, Rosalie. Nie spodziewałem się ciebie dzisiaj.
- Przyszłam żeby przeprosić. - Powiedziała gdy tylko otworzyła drzwi. Gdyby zaczęła od czegoś innego mogłaby się rozmyślić. Tristran wyłączył laptopa i wstał zza biurka. - Moje wcześniejsze zachowanie było nie na miejscu i jeszcze raz za nie przepraszam.
- Rozumiem, że to co powiedziałem mogło być dla ciebie trudne. Jednak wolałbym żebyś więcej nie dąsała się tak następnym razem. - Poczuła w ustach smak słodkiej krwi. Przegryzła język. Przytaknęła królowi czekając aż rana się zagoi.

CZYTASZ
Wybór
FantastiqueRok 2017, ale nie taki jaki znamy. Ponad trzysta lat temu istoty paranormalne zawładnęły światem. Od tamtej pory ziemia podzielona została na królestwa wampirów i wilkołaków jako najsilniejszych ras. Przez cały ten czas granica stała się miejscem n...