19. Żadna mi się nie opsze..

45 3 1
                                    

Ally

Od godziny leżę na kanapie pod kocem. Czuję się znacznie lepiej i nawet wrócił mi apetyt. Luke dotrzymywał mi towarzystwa za co byłam mu ogromnie wdzięczna.

Właśnie gotował dla mnie jakieś swoje popisowe danie. Pewnie jajecznica albo naleśnik- zaśmiałam się w duchu.

Chłopaka w między czasie opowiadał mi jak to Patricia najpierw go powiadomiła o moim stanie, później przyszła, wytłumaczyła i pomogła wzywając lekarza. No oczywiście też nie pominął części jak chciała go poderwać.

Jak on to podsumował wtedy? Ah.. Tak. Żadna mi się nie opsze..

Tak sumując to ona jest trochę świrnięta, przynajmniej według nas.

-Luke! Co z tym śniadaniem! W brzuchu mi burczy- postanowiłam go trochę pospieszyć. Nie wiem co on tam robi ale zapachy na mnie działają, a czuć je aż w salonie.

No dobra, mam kuchnie połączoną z salonem ale to jest 5 metrów odległości! Normalnie zapach nie niesie się po całym mieszkaniu, no chyba że jak coś piekę.

-Spokojnie dziewczyno! Już nakładam- zaśmiał się wyjmując z szafki nad zlewem dwa talerze.

Usiadłam po turecku, opatuliłam się kocem i cierpliwie czekałam na jedzenie. Blondyn uśmiechnął się widząc jak się mu przyglądam.

W sumie to dopiero teraz mam możliwość obserwować go bez żadnego problemu w dobrych intencjach.

Jak na mój gust to Luke jest bardzo przystojny i seksowny. Jest w cholere wysoki co strasznie mnie u niego drażni, ma piękne, niebieskie jak ocean oczy i aktualnie opadnięte włosy, które zawsze są nienagannie ułożone.

Ma cudowny uśmiech, którego nie potrafie nieodwzajemnić. Jak chce to potrafi być miły i towarzyski. Zawsze kiedy byliśmy w swoim towarzystwie to mało mówił ale teraz zobaczyłam, że to bardzo rozmowny chłopak. Żartowniś wręcz.

Nie wiem czemu nie dostrzegałam tego wszystkiego wcześniej. Może byłam zbyt zajęta wkurzaniem się na niego, że po prostu nie dane mi było pomyśleć i popatrzeć na niego jak nie na wroga.

Sama nie wiem..

Tak dla jasności, nie jestem w nim zakochana ani nawet zauroczona. Fakt, jest w moim typie, zaimponował mi i dba o mnie w ciężkim dla mnie momencie ale to nie jest miłość.

Chyba po prostu zaczęłam go lubić. Może się jeszcze zaprzyjaźnimy? Zobaczymy co czas przyniesie.

-Smacznego- nade mną pojawił się Hemmings z dwoma talerzami w ręce. Jeden trzymał niżej, podsuwając mi pod nos abym go zabrała. Tak więc zrobiłam.

-Co to?- zdziwiłam się nie widząc naleśników ani jajek. Serio myślałam, że nie potrafi gotować i zrobi coś banalnego. Jak to mówią, nie oceniaj książki po okładce.

-Zapiekanka z jajek- mruknął zabierając się za jedzenie. Poszłam w jego ślady i sama nie potrafiłam uwierzyć, że jest to takie dobre!

-Nie wiedziałam, że potrafisz gotować- odłożyłam pusty talerz na stolik i upiłam łyk już zimnej herbaty. Skrzywiłam się na smak napoju. Nigdy nie lubiłam wystudzonej herbaty, ma taki gorzki smak mimo, że jest owocowa.

Do moich uszu doszedł głos chłopaka. Chciałabym, żeby nasza relacja już zawsze taka była, żebyśmy rozmawiali uśmiechnięci, bez docinek. 

-Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz- uniosłam brew ciekawa. Chłopak zaczął opowiadać mi o swoich zainteresowaniach, marzeniach i dzieciństwie. Nigdy nie przypuściłabym, że miał on takie wspaniałe i ciekawe życie.

Alone | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz