47. To Takie Upokarzające

27 5 2
                                    

Oboje bez słowa siedzimy i gapimy się na siebie. Ja jestem nieco zestresowana i wkurzona ale blondyn wydaje się zrelaksowany.

Aż mam go dość kiedy jest taki spokojny. Po prostu mnie to wkurza. On mnie wkurza.

-Możesz wyjść?- uniosłam brew patrząc na chłopaka. Miałam nadzieję, że da się spławić i wyjdzie kiedy zrozumie, że nie jest tu mile widziany. Ten jednak siedział niewzruszony moimi słowami.

No kurwa, zajebiście!

Postanowiłam, że zacznę go ignorować, tak więc dla świętego spokoju starałam skupić się na poczcie.

Nim jednak zdążyłam odpisać na meil'a od Pani Hall odnośnie potwierdzenia przybycia na dzisiejszy pokaz mody, chłopak zamknął mi laptopa i odłożył go na stolik przede mną.

Zdziwiona obserwowałam najmniejszy jego ruch i czekałam aż w końcu coś powie.

-Słuchaj Ally- przyjrzałam się chłopakowi, jego złączonym dłonią opartych o kolana, jego pochylonej sylwetce, niechlujnym kosmyku opadającym mu na czoło, który aż chciało by się wygładzić i ułożyć jak pozostałe.

Stop. Ally. STOP.

Odwróciłam wzrok z blondyna na stolik. Taki trochę syf zrobiłam. Aż mi się głupio zrobiło, że Hemmings tu siedzi, a ja taka nie gościnna, nawet herbaty nie zaproponowałam.

-Chcesz coś do picia?- zapytałam cicho dalej wlepiając swój wzrok w mebel.

-Hmm?

Powtórzyłam pytanie czym zdziwiłam chłopaka, ten jednak przystał i poprosił o herbatę.

Myślę, że tym pytaniem mógł dojść do wniosku, że jestem gotowa na rozmowę. Ale czy jestem? Chyba nie. Ale wolę mieć to za sobą.

Nie rozumiem siebie. Kiedy się taka stałam? Zawsze byłam wyrozumiała dla przyjaciół, byłam przy nich i starałam się zrozumieć każdą ich decyzje.

A teraz? Czyżby Sydney i nowi znajomi tak mnie zmienili? Wydaje mi się że zaczęłam brać przykład z osób, z którymi się przyjaźnie na miejscu.

-Jaką chcesz?-zapytałam biorąc w rece kilka niepotrzebnych naczyń ze stolika, które używane były przeze mnie i Vicky na śniadaniu.

Chłopak widząc, że sobie nie radzę, wziął również kilka rzeczy, które odłożył na blat w kuchni. Wrócił się jedynie po przyprawnik kiedy ja wkładałam naczynia do zmywarki i nastawiłam wodę na wcześniej wspomniany napój.

-Mam w czym wybierać widzę- zaśmiał się kiedy otworzyłam szafkę, w której trzymam herbatę.

Nic nie powiedziałam tylko skinęłam głową. Obserwowałam jak czytał etykiety, doszukując się nazwy, bądź smaku konkretnej herbaty.

Sytuacja przypomniała mi nasze wcześniejsze relacje. Kiedy było wszystko w porządku, a Luke nie odstępował mnie na krok. Pilnował mnie i był po prostu przy mnie.

Kiedy oglądaliśmy głupi serial i jedliśmy przygotowane przez niego śniadanie. Kiedy prawie się pocało..

-Gapisz się- woda się zagotowała więc bez słowa zalałam kubek z miętową herbatą i szklankę Hemmings'a, z jak mniemam różaną.

Blondyn odniósł nasze napoje do salonu, a ja w tym czasie mogłam chwilę odetchnąć.

Dlaczego akurat teraz wszystko musiało mi się przypomnieć? Mogło by to poczekać aż on wyjdzie bo się zdradzam.

Na pewno zauważył, że jestem zamyślona..

-Idziesz?

Wstchnęłam cicho i ruszyłam do salonu, w którym na kanapie wygodnie siedział blondyn.

Alone | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz