25. Poczułam Się Lepiej

33 3 0
                                    

3/3

Noc u państwa Donnavan przebiegła jak najbardziej pomyślnie. Wieczorem jak przyszliśmy do domu chłopaka, jego rodzice nawet nie zdziwili się moją obecnością.. jakby się mnie spodziewali.

Ale mniejsza.. Po kolacji z Matt'em obejrzeliśmy chyba z 10 filmów, ale każdy tylko po kilka minut bo brunetowi na starcie się nie spodobały.

Hah

Tak jakby, którykolwiek film od razu zaczynał się od akcji i fajerwerków.

Później zaprowadził mnie do sypialni dla gości i zostawił samą mimo, że do godziny 2am pisaliśmy do siebie będąc zaledwie za ścianą.

Podczas kolacji zauważyłam, że rodzina, żyje bardzo skromnie, nie wywyższa się ani nie traktuje mnie z góry.

Trochę im też o sobie odpowiedziałam. O moich rodzicach, o życiu prywatnym, zainteresowaniach.

Aktualnie jesteśmy już po śniadaniu i nie mogę powiedzieć, że nie czuję się tu swobodnie. Mieszkańcy bardzo mnie polubili, oczywiście z wzajemnością.

Nie mówię tego z nadmiernej wiary w siebie, a dlatego że przez cały posiłek mówili mi "jaka to ja nie przesympatyczna" i "zaglądaj do nas częściej".

Od razu poczułam się lepiej.

-Dziękuję państwu za ugoszczenie- powiedziałam mając już na sobie czyste ubrania i buty.

Ojciec bruneta zdziwił się, że tak szybko ich opuszczam, a matka zapakowała mi do małej torby kanapki na podróż.

Jacy oni są kochani.

-Wpadnij do nas jak wrócisz- zaświergotała kobieta po czym słysząc gotującą się wodę, wróciła do kuchni. Mężczyzna za to mocno mnie przytulił i życzył przyjemnego lotu.

Uśmiechnęłam się do niego życzliwie i wyszłam z Matt'em z domu. Już we wczorajszych sms'ach oświadczył mi, że zawiezie mnie na lotnisko.

-Będziesz opiekował się moim wozem i mieszkaniem jak mnie nie będzie?- spytałam patrząc w punkt za oknem.

Jechaliśmy właśnie pod kawiarnie, w której powinien być pan Hood. Muszę wręczyć mu wypowiedzenie nim pojawi się ktoś w pobliżu. Mam na myśli Calum'a czy Sabrine. Co prawda trwa inwentaryzacja ale kto wie czy Cal nie pomaga?

Mężczyzna przyjął świstek z grymasem i zawiedzeniem ale uszanował mój wybór i życzył wszystkiego dobrego.

Mam nadzieję, że postępuje dobrze..

Brunet prowadził mój samochód na
Kingsford Smith International Airport[ lotnisko w Sydney].

-Jasne- zerknął na mnie po czym dodał przejętym tonem- tylko nie zostawiaj mnie z tym na długo. Jestem cholernie nieodpowiedzialny- powiedział poważnie - Kiedyś miałem chomika. Rodzice go zawsze karmili i czyścili klatkę. Raz wyjechali na 2 tygodnie, a kiedy wrócili została po nim tylko nie żywa włochata kulka z gigantycznimi zębami.

Wybuchnęliśmy śmiechem. Z początku uważałam, że to zabawne ale kiedy doszło do mnie, że to jednak było żywe stworzenie.. właśnie, było. To miałam zamiar go udusić.

On miał problem z małym chomikiem, którego trzeba było tylko dokarmiać.. Pozostało mi tylko życzyć aby przypadkiem nie wpadł na pomysł założenia rodziny..

Nie no, śmieje się. Do tego każdy człowiek dorasta.

Zaśmiałam się w duchu. O czym ja myślę? Mamy dopiero po -naście lat. To nie czas na zakładanie rodziny.

Alone | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz