30. Josh Miał Racje

36 4 2
                                    

Idę właśnie do parku, w którym mam spotkać się z blondynem. To miejsce jest dla mnie jak pamiętnik. Dużo ciekawych zdarzeń przeżyłam właśnie tutaj.

To tu zgodziłam się na bycie z Austin'em, tu kiedyś skakałam po drzewach z Josh'em, tu złamałam nogę wywalając się na rowerze, tu podjęłam decyzję o wysłaniu dodatkowego zgłoszenia na studia w Sydney.

Gdyby nie to miejsce, nie spotkałabym przypadkowych staruszków, którzy po krótkiej rozmowie zmienili moje patrzenie w przyszłość.

Zrozumiałam po rozmowie z nimi, że sama muszę podjąć decyzję, a nie przyjaciele, to ma być wyłącznie mój wybór, żebym później nie miała do nikogo pretensji.

Również dzięki nim postanowiłam odpuścić sobie na rok naukę, żeby wybrać prawidłowo.

Stanęłam w samym centrum parku, tuż przy pokaźnych wielkości fontannie i rozejrzałam się dookoła próbując dostrzec wśród przechodniów Luke'a, jednak po nim ani śladu.

Może się zgubił? W końcu ten park do najmniejszych nie należy.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał, że to ja przyszłam za wcześnie. Przysiadłam więc na murku biegnącego wzdłuż fontanny i czekałam na blodyna.

***

-Ally! Tu jesteś!- po jakimś czasie przede mną zjawił się zmachany chłopak- umawiając się przy fontannie mogłaś wskazać, o którą konkretnie ci chodzi bo jak się okazało jest ich tu aż 4.

Hemmings nie wydawał się być na mnie zły, wręcz przeciwnie, śmiał się jak głupi zginając w pół.

Ja sama o tym nie pomyślałam. Od zawsze umawiałam się właśnie przy niej ze znajomymi, nie musiałam im nigdy mówić, o którą konkretnie chodzi.

Zapomniałam, że jest w tym parku pierwszy raz, że nie przyjaźnie się z nim na tyle długo, żeby to wiedział.

-Jeju.. Przepraszam cię Luke- zaraził mnie swoim entuzjazmem przez co nawet poważnie nie zabrzmiały moje słowa.

-No co ty Alls. Cieszę się, że zdecydowałaś się ze mną spotkać- jak tylko się uspokoił, przytulił mnie na powitanie i razem usiedliśmy na murku.

-Luke?- westchnęłam przecierając twarz. Pierwszy raz od czasu przyjazdu, zdecydowałam się na wyjście z domu, ubranie się w moje kochane ubrania, zrobienie makijażu.

Spojrzał na mnie lekko mrużąc powieki przez słońce padające na nas. Wyglądał uroczo.

-Austin wyjeżdża w poniedziałek- szepnęłam sama w to nie dowierzając. Jeszcze niedawno groził mi, że nie wyjadę inaczej znów złoży zawiadomienie na Luke'a.

Szok zmieszany z zadowoleniem malował się na jego twarzy. Wydawał się być szczęśliwy. Ja niestety nie mogłam podzielać jego entuzjazmu.

Wiem co zaraz powie.. że mam wrócić do Sydney. Ale ja nie mogę! Zawiodłam przyjaciół.

Zostawiłam ich nie mówiąc słowa. Zaryzykowałam przyjaźń ze świetnymi ludźmi dla uspokojenia sumienia związanego z siostrą obecnego tu chłopaka.

***

-Żegnaj Luke-jest piątek, a ja stoję w objęciach wysokiego blondyna na lotnisku.

Tak, Luke wyjeżdża.. po długiej rozmowie ze mną. Wytłumaczyłam mu powód, dla którego nie mogę wrócić do Sydney. Po wysłuchaniu moich argumentów zrozumiał mnie i przestał naciskać.

Przegadaliśmy praktycznie całą noc u mnie w pokoju. Rodzice wracając nad ranem nawet nie spostrzegli, że ktoś u mnie jest. Pewnie myśleli, że śpię, a mimo to, po wstaniu nawet nie zdziwili się, że Hemmings konsumuje sobie w kuchni śniadanie.

Alone | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz