Taehyung bardzo ucieszył się na widok swojego brata, które bez pukania wszedł do jego pokoju. Przez chwilę siedział zaskoczony, ale w końcu zerwał się ze swojego łózka i pobiegł do chłopaka, który czekał już z otwartymi ramionami.
— Hyung, babcia nie mówiła, że wpadniesz — powiedział z lekkim wyrzutem, choć w rzeczywistości ta niezapowiedziana wizyta wprawiła go w dobry nastrój.
— Sama też nie wiedziała — Seokjin obdarzył go szerokim uśmiechem, prowadząc w stronę łóżka. — Razem z tatą postanowiliśmy wam zrobić niespodziankę i nie czekać do weekendu z odwiedzinami. Spotkałbym się z tobą jeszcze przed rokiem szkolnym, ale pewnie już wiesz, że dopiero wczoraj wróciliśmy z Chin.
— Tak, babcia mi o tym wspominała i mówiła, że dlatego wpadniecie dopiero w sobotę... Ale w takim razie cieszę się, że udało wam się wcześniej — Taehyung znów szeroko się uśmiechnął, siadając wygodniej na materacu. — Opowiadaj w takim razie, jak było na wakacjach.
Oboje mieli, to do siebie, że gdy się rozgadywali, to naprawdę ciężko im było przestać. Młodszy z zaciekawieniem słuchał opowieści brata, w głębi duszy trochę żałując, że sam nie mógł wybrać się na takie wakacje. Wiedział, że matkę było na to stać, ale nigdy nie chciała w ten sposób spędzać wolnego czasu. Zawsze wystarczały jej kilkudniowe wypady z koleżankami do innego miasta, podczas których Taehyung niewiele miał do roboty. Był pewien, że dwa tygodnie z Seokjinem w Chinach byłyby o wiele bardziej interesujące.
— A teraz chcę wiedzieć, jak podoba ci się w mojej startej szkole. Kto jest twoim wychowawcą? Zakolegowałeś się już z kimś? — Seokjin wydawał się być szczerze przejęty tym, jak radził sobie w nowej szkole, co sprawiało, że w sercu Taehyunga pojawiało się przyjemne ciepło. Jak mógł nie kochać swojego brata, kiedy razem z jego babcią byli najcudowniejszymi osobami na świecie?
— Pan Choi, ten od historii — młodszy pospiesznie odpowiedział na jego pytanie, chwilę zastanawiając się nad kolejną odpowiedzią. — W sumie dobrze dogaduję się z jedną dziewczyną i jej przyjacielem. Wydaje mi się, że może wyjść z tego coś więcej, byliby dobrymi przyjaciółmi. Ty też byś ich pewnie polubił.
— Więc liczę na to, że będę mógł ich niedługo poznać i samemu ocenić — Seokjin próbował grać poważnego, ale nieszczególnie mu się to udawało. — A co do pana Choi, to możesz się cieszyć. Też mnie uczył, można się z nim dogadać i zawsze chętnie pomaga.
— Tak, zauważyłem. — Kim skinął delikatnie głową, przypominając sobie rozmowę ze swoim wychowawcom, który przez kilka minut upewniła się, czy chłopak sobie poradzi i zapewniał, że w razie problemów może się do niego zgłosić.
— A matematyki uczy cię ta stara wiedźma, która była moją zmorą przez wszystkie lata?
— Masz na myśli profesor Yoo?
— Tak.
— Zdążyła mnie już przepytać z połowy pierwszej klasy — tyle wystarczyło, żeby Seokjin poklepał go pocieszająco po ramieniu, patrząc współczującym wzrokiem.
— Uwielbia gnębić uczniów pod tablicą, zwłaszcza, kiedy rozmawiają.
— Wiem, zdążyłem zauważyć — Taehyung westchnął ciężko na myśl o swojej matematyczce. Zdążyli się już znienawidzić, chociaż był u niej dopiero na dwóch lekcjach. W starej szkole był dobry z matematyki, więc nie pogrążył się podczas dziesięciominutowego wypytywania, jakie mu zafundowała, a nawet udało mu się ją zdziwić, chociaż nie zadziałało to na jego korzyść. Przez to znienawidziła go jeszcze bardziej, a chłopak miał tylko nadzieję, że uda mu się zbytnio nie wychylać na lekcjach i jakoś przetrwać najbliższe miesiące. Postanowił, że póki co nie będzie o niej myślał i skupi się na przyjemniejszych rzeczach. — Udało mi się dostać do szkolnej drużyny koszykówki.
CZYTASZ
Wild side | vkook
FanfictionPowroty zawsze są ciężkie. Zwłaszcza, gdy wraca się do miasteczka, w którym wszystko wydaje się być inne niż przed paroma laty. Jungkook nienawidzi mieć konkurencji na swoim terytorium, a Teaehyung nienawidzi Jungkooka. Gatunek: szkolne, ko...