#19 [1/2]

5K 635 220
                                    

Mini maratonik wciąż trwa!
Ktoś tęsknił za Jeonem??

***

    To nie tak, że Taehyung nie poszedł na następny dzień do szkoły, bo się bał. On po prostu lekko się zestresował, gdy obudził się rano i uświadomił sobie, co tak właściwie zrobił. Zerkał co chwila na biurko, na którym nie stały żadne kosmetyki, bo przed zaśnięciem połowę wyrzucił, a tylko kilka schował do najgłębszych zakamarków szafy. Patrzył w lustro i widział zupełnie inną osobę, nie był tym samym Kim Taehyungiem, który wcześniejszego dnia szykował się przed dużą szafą do szkoły.

Cała pewność siebie jaką miał wydawała mu się ulecieć wraz z jasnymi włosami i wyrzuconymi soczewkami. Wciąż pozostawał tak samo wyniosłym, jednak chciał bardziej otworzyć się na ludzi, ale nie był na to jeszcze gotowy. O wiele łatwiej było mu ponownie zakopać się w ciepłej pościeli i po prostu zasnąć na następnych kilka godzin.

Właściwie wyszedł z domu dopiero późnym popołudniem, gdy jego przyjaciele wyciągnęli go na kawę. Specjalnie uszykował się o wiele wcześniej, żeby po drodze wstąpić jeszcze do kwiaciarni i pomóc pani Kim przy kilku bukietach. Długo bił się z samym sobą w myślach, czy może jednak powinien ten ostatni raz sięgnąć po kosmetyki, żeby stopniowo przyzwyczajać się do nowego wyglądu, jednak ostatecznie z cichym westchnięciem zamknął szufladę i szybko wyszedł z pokoju.

Przemierzał kolejne metry chodnika w wygodnej bluzie, która była na niego za duża o dwa rozmiary i prostych włosach swobodnie opadających mu na czoło. Początkowy stres znikał, a on przestawał się czuć jakby wyszedł na dwór całkowicie nagi, gdy uświadomił sobie, że ludzie wcale nie patrzyli na niego w jakiś dziwny sposób.

— Cholera — mruknął pod nosem z niezadowoleniem, gdy pierwsze krople deszczu spadły na jego twarz. Nie pomyślał, żeby zabrać parasol, a do kwiaciarni pozostał mu jeszcze spory kawałek drogi, jednak nie miał innego wyjścia, jak po prostu zarzucić kaptur i pójść dalej przed siebie. W ostatnim momencie zanim spuścił głowę zobaczył czarne auto zatrzymujące się po drugiej stronie ulicy.

Doskonale wiedział, do kogo należało i ta świadomość wcale nie poprawiła jego humoru. Widział, jak Jeongguk machał do niego zza kierownicy, żeby wsiadł, jednak on miał przed tym pewne opory. Zostanie z nim sam na sam z małą ilością przestrzeni wcale nie brzmiało zachęcająco, bo Taehyung najzwyczajniej w świecie nie ufał samemu sobie po sobotniej nocy. Dzień wcześniej unikał go w szkole, jak ognia i starał się robić wszystko, żeby ukradkiem nie zerkać na chłopaka, gdy przechodził kawałek dalej korytarzem. To nie tak, że już go nie irytował. Robił to, nawet jeszcze bardziej niż kilka dni wcześniej, właśnie przez to, że Kim tracił przy nim kontrolę nad samym sobą.

— Już myślałem, że nie wsiądziesz — Jeonggk starał się na niego nie patrzeć, gdy tylko wsiadł do auta, jednak jego wzrok niemal automatycznie wędrował w stronę chłopaka. Zaczynało coraz bardziej padać i Kim stwierdził, że może jednak te pięć minut sam na sam z brunetem uda mu się jakoś przetrwać. — Gdzie cię podwieźć?

— Do kwiaciarni mojej babci — chłopak zapiął pasy i spróbował usiąść w jak najbardziej komfortowej pozycji, jednak palący wzrok starszego cały czas sprawiał, że kręcił się nerwowo na fotelu. Nawet kiedy ruszyli miał wrażenie, że tamten co chwila na niego zerkał. — Masz dzisiaj jakiś dzień dobroci, że postanowiłeś mnie zabrać?

—Powiedzmy.

Między nimi zapanowała cisza przerywana jedynie odgłosem kropel uderzających o dach samochodu. Żaden z nich nie wiedział, co powinien powiedzieć, a atmosfera robiła się coraz bardziej niezręczna. Taehyung za wszelką cenę starał się nie patrzeć na dłoń Jeongguka, którą trzymał na kierownicy, a na której pojawiły się żyły. Udawał, że zamazany obraz za szybą był o wiele bardziej intersujący.

Wild side | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz