#28

4.6K 609 125
                                    

jestem bardzo zmęczona po pracy, ale daje wam ten krótki rozdział, bo wy daliście Stefanowi dużo miłości

***

    Z westchnięciem ulgi Taehyung odłożył ciężką torbę na ciemne kafelki i rozsiadł się na wygodnej kanapie przy boku Jongupa. Dopiero w środę po treningu udało im się razem wyjść na miasto, co ostatecznie skończyło się na tym, że dopadli drzwi najbliższej pizzerii bez chwili zawahania. Oboje byli na tyle głodni, że od razu zabrali się za wybieranie pizzy, którą zamówili kilka minut później. Dopiero po tym skupili się na sobie i w tamtym momencie nagle żaden nie wiedział, co powiedzieć. Oboje wiedzieli, po co się spotkali, ale żaden nie chciał poruszać tego tematu.

— Zauważyłem, że Jimin ostatnio chodził przybity, wszystko u niego okey? — w końcu to Jongup przerwał niezręczną ciszę, a Kim wypuścił z ulgą powietrze z płuc.

— Właściwie, to nie... Znaczy teraz już tak, ale wcześniej było źle. Jego rodzice dowiedzieli się, że chodzi z Hoseokiem i nieźle się o to z nim pokłócili. — niewiele miał tajemnic przed chłopakiem i całkowicie mu ufał, dlatego tamten orientował się mniej więcej w wydarzeniach z życia jego przyjaciół. Miła pewność, że nikomu tego nie powie, a przy okazji sam mógł się trochę wygadać. — Na szczęście trochę się już pozbierał. Najgorzej, że odcięli go od pieniędzy i teraz ma mniej czasu wolnego, bo pracuje dorywczo u mojej babci w kwiaciarni, żeby mieć na te swoje zajęcia z tańca.

— Nieciekawie... Dobrze, że przynajmniej twoja babcia dała mu tę pracę. W sumie trochę mu zazdroszczę, bardzo miło spędza się z nią czas — uśmiechnął się szeroko, po chwili czując lekkie szturchnięcie w ramię.

— Przestań, bo jeszcze zrobię się zazdrosny — Taehyung wywrócił oczami, jednak sekundę później spoważniał. Nie było już sensu tego przedłużać, chociaż bardzo chciał. Powinien od razu przejść od rzeczy, a nie czekać na jakiś cud, który sprawiłby, że ta rozmowa nie musiałaby się nigdy odbyć. — Tak co do naszej rozmowy sprzed weekendu... W pewnym sensie miałeś rację.

Jongup nie wyglądał na zdziwionego. Jego uśmiech stał się bardziej smutny, jednak nie widział w jego oczach cienia wyrzutu, czy jakiejkolwiek pretensji, chociaż właśnie tego się spodziewał. Wyobrażał sobie, jak tamten się na niego złościł i krzyczał, a tymczasem chłopak siedział spokojnie, nawet się nie odzywając i czekając aż zacznie mówić dalej.

— Jeongguk rzeczywiście stał się dla mnie kimś ważnym i pewnie nie potrafiłbym z niego zrezygnować, jednak nie o niego tu chodzi. Lubię cię i to bardzo, ale jako przyjaciela — Taehyung naprawdę starał się patrzeć mu w oczy, jednak nie potrafił. Przy Jongupie chciał być kimś dobrym, udawać lepszego człowieka. Dawał mu motywację do tego, żeby zmienić się na lepsze i powinien starać się to zrobić, ale równocześnie czuł, że to nigdy nie będzie w stu procentach możliwe, bo on po prostu taki był. Kapryśny, złośliwy, porywczy i przewrażliwiony. Był mu winien chociaż tyle, żeby być całkowicie szczerym w tamtym momencie. — Starałem się sobie wmawiać, że z czasem zacznę czuć coś więcej, ale teraz wiem, że to by się nigdy nie stało... Wiesz, że dobrze spędza mi się z tobą czas i zawsze czuję się szczęśliwy, ale to po prostu nie to, rozumiesz? Wiem, że to zabrzmi głupio w tej sytuacji, ale czy możemy zostać przyjaciółmi? Przepraszam, naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło.

Przez chwilę znów zapanowała między nimi cisza, przerwana jedynie przyjściem kelnerki z ich pizzą, której żaden i tak nie tknął. Jedynie obrzucili ją przelotnym spojrzeniem, żeby po chwili znów skupić się na sobie nawzajem.

— Spodziewałem się tego, ale i tak... Chyba jednak nie da się przygotować na coś takiego — Jongup zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po karku. — Daj mi czas, okey? To byłoby ciężkie zachowywać się, jakby nic się nigdy nie stało podczas spotkań z tobą. Po prostu potrzebuje kilku dni, żeby oswoić się z nową sytuacją.

Wild side | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz