#33

5.6K 692 88
                                    

Tak, w końcu mi się udało to napisać:) koncept na ten rozdział zmieniał mi się 86327532 razy i ostatecznie wyszła wielka mieszanka wszystkiego XD
Ogólnie prawie zasypiam na siedząco, ale bardzo chciałam dodać już ten rozdział, więc przepraszam za wszystkiego błędy:(

***

     Wiedział, że przyjście na tę imprezę nie było dobrym pomysłem. Od początku Dahyun z Jiminem wydawali mu się jacyś dziwni, nieco nerwowi. Mimo wszystko nie spodziewał się, że posuną się do zrobienia czegoś takiego. Zamknięcie go z Jeonggukiem w jednym pokoju było z ich strony wyjątkowo odważnym posunięciem zorganizowanym razem z Hoseokiem. To nie tak, że jego trochę nie męczyła relacja, jak między nim a brunetem aktualnie panowała, jednak nie uważał ich pomysłu za szczególnie dobry. Miał wrażenie, że to się mogło źle skończyć.

— Nie wierzę, że to zrobili — mruknął pod nosem, cały czas opierając się czołem o drewnianą powierzchnię. Słyszał, jak Jeongguk niespokojnie przemieszczał się po pokoju za jego plecami.

—Pewnie niedługo nas wypuszczą.

— Tak? — spytał ironicznie, odwracając się w stronę chłopaka. — Jak dla mnie to raczej będziemy tu siedzieć dopóki się nie pogodzimy. Nie zdziwię się, jeśli nas tu na całą noc zostawią.

— Prędzej wyskoczę przez okno niż spędzę tu z tobą kilka godzin — starszy nawet na niego nie patrzył. Zainspirowany własnym pomysłem podszedł do szyby, jednak był zmuszony zrezygnować ze swojego pomysłu. Skoczenie z pierwszego pieta byłoby dla niego możliwe, jednak dla Taehyunga z pewnością nieco zastanawiające.

— Przestań zachowywać się, jak małe dziecko — odburknął mu cicho, co Jeongguk mimo wszystko usłyszał i tym razem spojrzał na niego z uniesioną brwią.

— Bo co? Znowu mnie uderzysz? — parsknął pod nosem, na co młodszy przewrócił oczami i oparł się plecami o drzwi.

— Przeprosiłem cię za to na następny dzień, ale miałeś to w dupie.

— Serio sądzisz, że zwykłe „przepraszam" było wystarczające?

— A to co, miałem za tobą na kolanach biegać i błagać o wybaczenie, do cholery?

— Chociażby — wzruszył ramionami, zdając się być całkowicie obojętnym. Właśnie tak zachowywał się w jego towarzystwie przez ostatni tydzień. Był oschły, czasem opryskliwi i często po prostu niemiły. Taehyung ostatecznie odpłacał mu się tym samym, bo raz wyciągnął w jego stronę dłoń na zgodę, którą tamten odrzucił, a nienawidził przepraszać i nienawidził był lekceważony w takich sytuacjach.

— Ta i co jeszcze? Nawet ślad ci po tym nie został, więc o co ten cały szum? — skrzyżował ręce na klatce piersiowej czując, jak dłonie zaczęły mu drżeć. Zdążył już trochę wypić, choć nie za wiele, a w pokoju było dziwnie duszno. Miał małe problemy z koncentracją, a Jeongguk wcale mu nie pomagał z tą swoją prowokująco rozpiętą koszulą, ukazującą kawałek jego klatki piersiowej. Było mu cholernie dobrze w czerni.

— Nie rozumiesz, że tu nie chodzi tylko o to? Już pierdolić to, że to Jongup się na mnie rzucił, bo mu naopowiadałeś jakichś głupot, a i tak to nie jemu przywaliłeś. Chodzi o całego ciebie, kurwa — starszy wyrzucił dłonie do góry, powoli tracąc panowanie nad sobą.

— Słucham? Co to ma niby znaczyć? — odbił się od drzwi, żeby znaleźć się bliżej Jeongguka, który stał niemal na środku pomieszczenia. Taehyung lubił fakt, że byli niemal tego samego wzrostu i bez przeszkód mógł mu patrzeć prosto w oczy. To poprawiało mu humor i dodawało pewności siebie w takich momentach.

Wild side | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz