#16

5.9K 700 410
                                    

Wiecie, że to rozdziały pierwotnie miały mieć tak po około tysiąc słów, a ten jest aktualnie jednym z krótszych, a ma 2800?:")
Nie rozpieszczam was za bardzo???

***

    Nieznośny dźwięk dzwonka wybudzał go powoli z twardego snu. Zaspany zaczął rozglądać się dookoła, starając się przyzwyczaić do dziennego światła. Po raz kolejny zapomniał zdjąć soczewek do snu, za co zganił się w myślach, jednak po chwili przypomniał sobie, dlaczego tak właściwie o tym nie pomyślał. Nocne wydarzenia wracały do niego, a policzki stawały się coraz bardziej czerwone. Nie mógł uwierzyć, że naprawdę przespał się z Jeonggukiem, którym jeszcze dzień wcześniej gardził.

Dłonią zaczął macać podłogę i materiał ciemnych spodni, próbując znaleźć dzwoniący telefon. W końcu mu się to udało, a gdy zobaczył na wyświetlaczu numer swojej babci westchnął cicho. Nie był gotowy na rozmowę z nią o tak wczesnej porze.

— Słucham? — mimo wszystko nie miał wyboru i musiał odebrać. Starał się brzmieć, jak najbardziej naturalnie, żeby starsza kobieta nie nabrała podejrzeń.

— Obudziłam cię, kochanie? Już prawie jedenasta.

— Nie mogłem w nocy spać, bardzo późno zasnąłem.

— A jak twoje przyjaciółki? Też jeszcze śpią? Mam nadzieję, że ich nie obudziłam — zmartwiony głos staruszki wcale mu nie pomagał. Musiał szybko zdecydować, czy powiedzieć jej o wszystkim, czy raczej przemilczeć wieczorne wydarzenia. Ostatecznie wybrał drugą opcję, nie chcąc dokładać babci zmartwień. Zawsze mógł jej wszystko wytłumaczyć i opowiedzieć, kiedy już wróci.

— Spokojnie, nie obudziłaś ich. Coś się stało, że dzwonisz?

— Chciałam się dowiedzieć, czy wszystko w porządku i czy dajesz sobie radę. Wracam już za cztery dni, ale byłabym wdzięczna, gdybyś zerknął do kwiaciarni, jak będziesz miał trochę wolnego czasu. Seokjin pomaga pani Kim, ale może też im się do czegoś przydasz.

— Jasne, nie ma sprawy. Postaram się wpaść do nich jutro po szkole, chociaż Jin mówił, że dają sobie radę — chłopak przez cały czas bawił się skrawkiem pościeli, która skutecznie chroniła go przed nieprzyjemnym chłodem panującym w pomieszczeniu. W trakcie rozmowy z babcią zauważył, że nigdzie nie było toreb Hyejeong i Seolhyun, które dzień wcześniej zostawiły w jego pokoju. Nie przypominał sobie, żeby gdzieś je przekładał, a chyba by go obudziły, gdyby po nie przyszły? Dodatkowo nie było też rzeczy Jeongguka, a miejsce, na którym spał wydawało się być puste już od dłuższego czasu.

— Byłabym ci wdzięczna. Na pewno wszystko u ciebie w porządku? — mógł się domyślić, że kobieta będzie dopytywać, bo prawie zawsze potrafiła zauważyć, kiedy coś było nie w porządku. Mimo wszystko dalej postanowił udawać.

— Tak, spokojnie. Po prostu trochę za tobą tęsknie i bardzo chciałbym się do ciebie przytulić — akurat to było prawdą. Taehyung wręcz marzył, żeby staruszka go objęła i pogładziła swoimi delikatnymi dłońmi po głowie. — No i skończyły mi się twoje ciastka.

— Tak czułam, że powinnam ich upiec więcej — jej cichy śmiech podziałał na niego choć trochę uspokajająco.

— Następnym razem musisz zrobić potrójną porcję. Zadzwonię do ciebie jutro, dobrze? Musze teraz trochę się ogarnąć i zrobić jakieś śniadanie. Kocham cię, babciu.

— Dobrze. Ja ciebie też, Tae.

Po tych słowach się rozłączyła, a Kim westchnął cicho pod nosem. Czuł się źle, że ją okłamał, ale naprawdę nie chciał dokładać jej swoich zmartwień i płakać przez telefon. Z lekkim trudem wstał z łóżka, czując nieprzyjemne pieczenie i lekki ból w dolnych częściach ciała. Owinął się kocem, który leżał zwinięty na ziemi i chwiejnym krokiem wyszedł z pokoju. Od razu uderzył w niego przyjemny zapach czegoś smacznego, a z dołu mógł usłyszeć odgłosy trzaskania talerzami.

Wild side | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz