Epilog

4.8K 688 303
                                    

Z okazji dzisiejszego święta życzę wam wszystkim przede wszystkim dużo zdrowia! Mam nadzieję, że spędzicie najbliższe dni z uśmiechem na ustach i nawet jeśli nie lubicie Bożego Narodzenia, to choć trochę radości uda wam się czerpać z tych świąt. Dbajcie o siebie i bawcie się dobrze! 


    W niewielkiej, opuszczonej chatce było naprawdę zimno, jednak Taehyung nie był pewien, czy aby na pewno trząsł się z tego powodu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

    W niewielkiej, opuszczonej chatce było naprawdę zimno, jednak Taehyung nie był pewien, czy aby na pewno trząsł się z tego powodu. Należała kiedyś do myśliwych, którzy zjeżdżali się do niej, gdy polowania na tamtejszym terenie były jeszcze dozwolone. Jeongguk wyjaśnił mu, że na pierwszą przemianę zabierali tam każdego członka stada. Domek znajdował się w miejscu, do którego ścieżki już dawno się zatarły, więc mieli pewność, że nie pojawi się tam znienacka jakiś człowiek. To było po prostu miejsce idealne, choć może niekoniecznie taką zimową porą, dzień przed Bożym Narodzeniem.

— Jeśli tego nie przeżyję, to przysięgam, że będę cię nawiedzał o każdej porze dnia i nocy — warknął Taehyung, po raz kolejny zginając się w pół podczas kolejnej fali ostrego bólu brzucha. Trochę czuł się, jakby zaraz miał zwymiotować wszystko to, co było wewnątrz niego, łącznie z wszelakimi narządami.

I był pewien, że to dzisiaj nastąpi przemiana. Jeongguk mówił mu, że sam będzie to czuł i nie mylił się. To był najgorszy dzień ze wszystkich, jakie do tej pory przeżył, bo już w nocy miał ochotę wziąć dużą dawkę jakichś mocnych leków przeciwbólowych, po których już nigdy by się nie obudził.

Najpierw obudziła go bardzo wysoka gorączka, która ostatecznie urosła do czterdziestu jeden stopni. Spanikowany po raz kolejny dzwonił do Jeongguka, przewidując już u siebie zapalenie opon mózgowych, nim jednak starszy zdążył do niego dojechać, to babcia musiała otulać go wszystkimi możliwymi kocami, bo zrobił się cały blady i trząsł się z zimna bez przerwy przez piętnaście minut. I tak było ciągle, najpierw rozpalała go wysoka gorączka, przez którą cała grzywka przyklejała mu się do spoconego czoła, żeby później przyszło wszechogarniające zimno.

I naprawdę czuł, że coś wewnątrz niego bardzo chciało wyrwać się na wolność. Aż rozsadzało go od środka, jednak z jakiegoś powodu wciąż nie mogło się wydostać. I trwało to przez kilka godzin, zupełnie jakby miał jakieś rozdwojenie jaźni.

— Rozbierz się, szkoda będzie ubrań, jak zaczniesz się przemieniać — powtórzył po raz kolejny Jeongguk, bo chłopak wciąż go nie posłuchał. W zamian otrzymał od niego kpiące spojrzenie, gdy jeszcze szczelniej otulił się grubym swetrem babci.

— Popieprzyło cię? Zaraz zamarznę — burknął z niezadowoleniem, mimowolnie szczękając zębami. Trochę czuł się tak, jakby czekali na jego egzekucję, kiedy tak bezczynnie stali wpatrzeni w przestrzeń. — W ogóle to za ile to się w końcu stanie? Mam już dość czek...

Nie zdążył nawet dokończyć, bo poczuł, jak żołądek po raz kolejny tego dnia podjechał mu do gardła. Nie miał nawet gdzie zwymiotować w tym domku, więc instynktownie wybiegł na zewnątrz, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Potknął się o okryty śniegiem kamień i runął na kolana, w ostatniej chwili podpierając się rękoma, które zniknęły w białym puchu. Nie mógł jednak wcale zwymiotować, bo nagle to nieprzyjemne uczucie zaczęło przekształcać się w coś palącego. Każdy mięsień jego ciała powoli zaczynał się rozrywać, a on nieświadomie krzyknął z bólu, nie będą w stanie podpierać się już rękoma.

Wild side | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz