Tak, ja niestety wciąż żyję...
Idk czy akurat tym rozdzialikiem umilę wam niedzielny wieczór, ale mam nadzieję, że i tak się z niego będziecie cieszyć***
Wystarczyło piętnaście sekund, żeby jego dotychczasowe życie legło w gruzach.
Piętnaście sekund, podczas których serce przestało bić.
Piętnaście sekund w trakcie, których mózg nie był w stanie zarejestrować tego, co dokładnie się działo.
Stał za ścianą z własną ręką zaciskającą się na jego ustach, żeby przypadkiem nie uciekł z nich żaden niekontrolowany odgłos. W jego głowie cały czas pojawiał się obraz dwóch nagich ciał zmieniających swój kształt. Dwóch masywny bestii powoli kroczących w stronę ciemnego lasu i kupki ubrań porzuconej na tarasowych płytkach.
Potrzebował kolejnych kilku sekund, żeby w końcu rzucić się biegiem w stronę ulicy, tym razem nie przejmując się tym, jak głośno się poruszał. Brakowało mu powietrza, jednak nie przestawał biec, jakby zaraz coś miało pojawić się za jego plecami. Pragnął znaleźć się w bezpiecznym pokoju i poczuć znajomy zapach własnej kołdry.
Nie przywitał się z babcią, która zaniepokojona ruszyła za roztrzęsionym wnuczkiem, który zamknął pokojowe drzwi przed jej nosem. Niemal od razu zrzucił z siebie za dużą bluzę, lekko się wzdrygając. Wziął ją wychodząc od Jeongguka zaledwie pół godziny wcześniej, żeby nie zmarznąć, po czym i tak musiał wrócić po swój zeszyt od matematyki. Od razu ruszył na tyły domu, gdzie w ogrodzie brunet miał coś robić ze swoim ojcem, który bardzo uprzejmie wyprosił Taehyunga z ich mieszkania. Nie wiedział, co można było robić listopadowym, późnym wieczorem w ogrodzie, jednak niezbyt go to interesowało.
Pewnie obchodził dom, nagle zatrzymując się na widok dwójki rozbierających się mężczyzn. Instynktownie cofnął się do tyłu, żeby wychylić się zza ściany, ale to było jego błędem. Powinien od razu uciekać z tego chorego miejsca, zamiast zastanawiać się, z jakiego powodu Jeongguk rozbierał się ze swoim ojcem do naga we własnym ogródku.
I właśnie wtedy zobaczył, jak ich ciała zaczęły się stopniowo przemieniać, stawać coraz bardziej masywniejszymi. Ten obraz miał w swojej głowie bez przerwy. Mieszał się w niej strach, dezorientacja i swego rodzaju fascynacja. To nie mogło być wytworem jego wyobraźni, jakimś rodzajem halucynacji, choć było tak prawdziwe, że aż nierealne. Ludzie nie zmieniali się w zwierzęta, to nie było normalne.
Nie wyszedł ze swojego pokoju już przez resztę wieczora i nocy. Leżał zakopany pod pościelą, starając się opanować drżące ciało i nie wyobrażać sobie, jak nagle w ciemnościach jego pokoju materializował się ogromny, krwiożerczy wilk, mówiący do niego głosem Jeongguka. Było z nim na tyle źle, że musiał zapalić światło, choć i tak w niczym mu to nie pomogło.
Nie poszedł do szkoły, nawet nie podając powodu babci. Nie tknął śniadania i nie chciał rozmawiać, zaszył się znów w swoim pokoju, gdzie tak naprawdę w większości spędził półtora dnia. Godziny siedzenia w czeluściach internetu i zagłębiania się w przeróżne artykuły i wpisy na blogach wcale nie pomagały, wręcz tylko wszystko utrudniały. Wilkołaki nie istniały, jednak jak inaczej mógł to wytłumaczyć? Jakie inne wyjaśnienie mógł znaleźć na to, co widział w oświetlonym ogrodzie?
Wyszedł z domu dopiero następnego dnia popołudniu, gdy wiadomości od Jimina i Dahyun nasiliły się jeszcze bardziej. Każdy najmniejszy odgłos stresował go do tego stopnia, że lekko się wzdrygał, czujnie rozglądając się dookoła. Droga do kawiarni dłużyła mu się niemiłosiernie, jakby dzieliły go od niej kilometry. Nagle każdy mijany człowiek stał się dla niego potencjalnym „wilkołakiem".
CZYTASZ
Wild side | vkook
FanficPowroty zawsze są ciężkie. Zwłaszcza, gdy wraca się do miasteczka, w którym wszystko wydaje się być inne niż przed paroma laty. Jungkook nienawidzi mieć konkurencji na swoim terytorium, a Teaehyung nienawidzi Jungkooka. Gatunek: szkolne, ko...