#38

5K 625 260
                                    

Taka mała niespodzianka, też się jej nie spodziewałam xD

***

    Jinhwan postawił parujący kubek na stole przed wciąż trzęsącym się chłopakiem. Udało mu się przestać płakać, jednak wciąż nie był spokojny. Starszy całkowicie to rozumiał, więc nie naciskał na niego w żaden sposób. Byli sami w domu, więc nie martwił się, że ktokolwiek nagle pojawi się z masą pytań, wystarczyło mu, że zapewne Taehyung miał ich dużo. I tak najbardziej cieszył się z nieobecności Seulgi, bo chociaż kochał siostrę całym serce, to miała dar to pogarszania wszystkiego, jeśli tylko było to możliwe.

— Pewnie nie wiesz o nas zbyt wiele, prawda? — odezwał się w końcu, samemu siadając naprzeciwko ciemnowłosego i podpierając się łokciami o stół. Sobie również zrobił herbatę, jednak w przeciwieństwie do Kima wolał poczekać aż wystygnie zanim chociażby weźmie kubek do ręki.

— Tak jakoś się złożyło, że w podstawówce na lekcjach o wilkołakach byłem chory — mruknął sarkastycznie, wpatrując się uparcie w parujący napój. Wiedział, że powinien być milszy dla Jinhwana, ale starszy najwidoczniej rozumiał jego zdenerwowanie i wydawał się nie mieć mu tego za złe.

— Żałuj, były bardzo ciekawe.

Żart Jinhwana nieco rozluźnił atmosferę i samego Taehyunga, który zaśmiał się cicho pod nosem. W końcu uniósł głowę do góry, żeby spojrzeć na starszego z widocznym zmęczeniem w opuchniętych oczach.

— To cholernie irytujące, że za każdym razem, gdy wydaje mi się, że wszystko mam już poukładane, to coś musi się spieprzyć i pokomplikować — stwierdził, upijając małego łyka z uroczego, świątecznego kubeczka z Kubusia Puchatka. — Skąd się w ogóle wzięliście w tym parku?

— Yoongi widział, jak Wenhan zaczepił cię po meczu i później śledził go przez cały czas. Zadzwonił do nas, kiedy poszedł do parku i pewnie bylibyśmy wcześniej, gdyby Junhoe nie zaczął już świętować waszego zwycięstwa — wywrócił oczami na wspomnienie chłopaka. On naprawdę czasem potrafił wszystko zjebać.

— Ale i tak zdążyliście na czas, dziękuję. To było głupie, że tam poszedłem, ale inaczej on przyszedłby do mnie. Nie chciałem martwić babci, ale chyba i tak nie do końca to przemyślałem.

— Mogłeś po prostu od razu powiedzieć Jeonggukowi.

Słysząc to jedno imię momentalnie zesztywniał, oblizując nerwowo wargi. Przed oczami znów pojawił mu się obraz ogromnego wilka warczącego na niego ostrzegawczo. Zupełnie, jakby właśnie próbował odebrać mu ofiarę, na którą tamten zapolował. Przerażało go to, jak bardzo zmienił się obraz bruneta w jego głowie przez tych kilka sekund.

— Czy on... — zaczął, jednak nie był w stanie powiedzieć tego jednego słowa. — No wiesz...

— Nie, chłopaki nie pozwoliliby mu go zabić. Wenhan się poddał, więc musiał ostatecznie odpuścić — zapewnił go od razu, osuwając się nieco niżej na krześle, żeby znaleźć wygodniejszą pozycję. — To jest nieco bardziej skomplikowane niż może ci się wydawać. Wenhan od początku nie miał z Jeonggukiem szans, więc zanim jeszcze zaczęli walczyć to spodziewał się, jaki będzie wynik. Na koniec po prostu nieco za bardzo go poniosło, ale to Jeongguk. On zawsze ostatecznie odzyskuje kontrolę.

— Nic z tego nie rozumiem. Dlaczego od początku nie miał z nim szans? Znaczy zauważyłem, że Jeon jest nieco większy, ale wiem też, na co stać Wenhana.

Jinhwan uśmiechnął się lekko, w głowie powoli układając sobie, co powinien powiedzieć. Chciał wszystko przedstawić Taehyungowi zwięźle i prosto, ale początkowo nie wiedział nawet, od czego zacząć. Nie na co dzień opowiadało się innym o swojej drugiej naturze, kiedy samemu poznawało się ją od urodzenia.

Wild side | vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz