Ból dupy

3K 106 46
                                    

Kiedy stałam przy kasie razem z chłopakiem, jedna z klientek pożerała go wzrokiem. Shawn najwidoczniej nie był nią zainteresowany, ponieważ nawet nie zerknął na jej biust, który próbował uwolnić się z za ciasnej różowej bluzki.

Płacę za sukienkę i łapię Shawna za rękę wychodząc ze sklepu z triumfalnym uśmiechem skierowanym do cycatej i czerwonej ze złości klientki.

Mendes puszcza moją dłoń.

-Co to było? Czemu złapałaś mnie za rękę i szczerzyłaś się jak szczerbaty do sucharów?.

-Umm..yy..W-widziałam tam mojego byłego chciałam żeby był zazdrosny- skłamałam.

-Dobrze wiesz, że nie lubię łapanek za rękę i czułości w miejscach publicznych-zmarszczył brwi.

-Wiem, przepraszam. Idziemy coś zjeść?- uśmiechnęłam się lekko.

-Taa, mam nadzieję, że gdzieś tu jest toaleta bo mnie ciśnie-zrobił grymas i szedł w stronę kawiarni i barów znajdujących się w centrum.

-Idziesz czy zostajesz? - stanął w miejscu, nie obkręcając się w moją stronę.

-T-tak, już idę! - podeszłam do chłopaka z torbą, w której znajdowała się sukienka.

-Daj to -wziął ode mnie torbę.

-Dziękuję Shawn, ale sama mogę ją nieść.

-Tsa, tylko nas spowalniasz. Ja ją poniose, a ty szybciej przebieraj tymi nogami.

-Jestem od ciebie niższa i nie chodzę szpagatami jak ty! - odgryzłam się.

-Ughh, chodźmy już bo zaraz się zleje, a ty będziesz to sprzątać, bo to przez ciebie jeszcze nie jesteśmy w kawiarni! - fuknął.

Przemilczałam i szłam obok chłopaka modląc się aby nie wybuchnąć.

*5 minut później

Jesteśmy już w kawiarni, Shawn jak na skrzydłach poleciał do toalety, a ja czekam na nasze zamówienie.
Dla siebie wzięłam waniliowe cappuccino i szarlotke, a dla Mendy zieloną herbatę i muffinke.

Kiedy chłopak idzie w stronę naszego stolika kelner kładzie obok mnie nasze smakołyki życząc smacznego.

-Uff, myślałem, że mi pęcherz rozsadzi. - opadł na siedzenie.

-Nie dziwię się masz pęcherz jak chomik-zaśmiałam się.

-A ty chodzisz jak żółw - powiedział z uśmiechem popijając swój gorący napój.

Po dwudziestu minutach opuszczamy kawiarnie i centrum handlowe.

Shawn odpala silnik swojego Jeepa i zerka na mnie.

-Co? Mam coś na twarzy? - dotykam swoich policzków.

-N-nie, po prostu... Nie ważne - odchrząkuję i wyjeżdża z parkingu.

-Jedziemy do mnie czy do ciebie? - ustawiam radio na '' Sweet creature '' Harrego Stylesa.

-Do mnie, mama zrobiła spaghetti-opiera się o zagłówek siedzenia i nuci piosenkę, co mimowolnie wywołuje mój uśmiech.

******************************Hmm ciekawe jak to wszystko się potoczy 😁

Historie ISM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz