*T/I
Uśmiecham się i zdejmuję sukienkę, którą kupiłam razem z Shawnem. Pani Mendes chciała zobaczyć jak w niej wyglądam.
Kiedy mam rozsuwać zamek ten ani drgnie, a przez głowę jej nie zdejmę bo jest za wąska w pasie.Cholera...
Moim jedynym ratunkiem jest Mendes, w sumie widział już wiele dziewczyn w bieliźnie i nago więc co mi szkodzi.
-Shawn! - wołam zza drewnianej pokrywy drzwi łazienki.
-Co? Z czym sobie nie możesz poradzić?! - burknął co usłyszałam więc musi być niedaleko mnie.
-Zamek się zaciął, pomóż mi - mówię ledwo płacząc, zrobiło mi się gorąco w tej sukience i marzyłam aby ją zdjąć.
Shawn w samych dresowych spodniach otwiera drzwi łazienki i patrzy na mnie zdezorientowany.
-Pomóż mi, a nie stoisz jak kołek!.
-Hmm, jakbyś była milsza to bym Ci pomógł, ale mam ważniejsze zajęcie niż... - urwał i patrzył na mnie.
Zaczął się śmiać.
-Miałem rację, że lepiej wyglądała na manekinie, przynajmniej teraz nie musiałbym pomóc mu jej zdjąć.
-Shawn!.
-Już, już - stanął za mną i szarpał zamek sukienki, która po chwili znalazła się na podłodze, a ja stałam do niego tyłem w czarnej koronkowej bieliźnie.
Obkręciłam się do niego przodem. Wciągnął głośno powietrze, chciał coś powiedzieć, ale do pomieszczenia weszła jego mama.
-P-przepraszam nie chciałam wam przeszkadzać - jak szybko weszła tak szybko wyszła.
Shawn patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Co się gapisz frajerska chmuro ?! Twoja mama myśli teraz, że do czegoś tu prawie doszło! - krzyknęłam i zakryłam twarz dłońmi.
-Przepraszam - powiedział jakby ze skruchą? I wyszedł z łazienki zostawiając mnie samą.
.............................................................Uuu ale sytuacja... Hahaha