*Shawn
Mija już trzeci tydzień jak T/I się do mnie nie odzywa. Cierpię.
Cierpię katusze, mogłaby mnie wyzywać, bić, cokolwiek byleby tylko się odezwała.Siedzę przy wyspie kuchennej gapiąc się w miskę z płatkami jakbym oczekiwał od nich odpowiedzi na to co mam robić.
Mama już wiele razy mnie przepraszała, wybaczyłem jej, ojcu nic nie powiedziałem bo obiecała już tego nie zrobi.
Słyszę dzwonek do drzwi i z prędkością światła idę je otworzyć.
-Eliza? - marszczę brwi i patrzę na dziewczynę,która rzuca mi się na szyję.
-Shaaaawn tak bardzo tęskniłam-szczerzy się i patrzy na mnie z iskierkami w oczach.
-Umm, t-tak ja też - klepię ją po plecach.
Eliza bez słowa wchodzi w głąb mieszkania. Zdejmuje buty i siada na moim miejscu.
-Jesz płatki z mlekiem na śniadanie?! - patrzy na miskę z obrzydzeniem. Nie zdążam odpowiedzieć i mój posiłek ląduje w koszu.
-Co ty robisz?! Ja to jadłem! - podchodzę do niej i zabieram już pustą miskę.
-Wiesz ile to ma cukru? Muszę dbać o mojego chłopaka - klepie mnie w brzuch - patrzę na nią z niemałym szokiem.
-Wiesz jeszcze nie spytałem Cię o chodzenie, więc właściwie nie jesteśmy razem - liżę wargi i gryzę policzek od środka.
-Nie, ale będziemy - uśmiecha się i szpera po moich szafkach i lodówce.
-Masz ochotę na naleśniki? - kiwam głową i siadam przy stole, patrzę na jej poczynania.Przychodzi do mnie i robi mi śniadanie.... Kurcze może tu przychodzić codziennie
Po dwudziestu minutach przede mną stoi stosik pachnących naleśników, polewam je syropem klonowym i pochłaniam jednego za drugim.
Dziewczyna się śmieje.
-Musiałeś być głodny - z pełną buzią kiwam głową i piję sok pomarańczowy.
-Dziękuję - odpowiadam kiedy kończę jeść.
Eliza siada mi na kolanach i liże wargi.
-Należy mi się jakaś nagroda - przybliża swoje usta do moich. Na moje nieszczęście ktoś wchodzi do mojego domu.
-Hej Shawn masz może... - ucina i patrzy na mnie i moją towarzyszke.
-T/I?!
.............................................................W końcu T/I się odezwałaś... Ciekawe czego chcesz 😁😂