Dwa anioły

624 38 3
                                    

*Shawn

Słyszę pikanie maszyn i czuję smród środka do dezynfekcji. Otwieram oczy, a biel ścian pomieszczenia powoduje natychmiastowe zamknięcie moich powiek.

-Shawn - słyszę wesoły głos osoby przy moim łóżku.

-Babcia? - chrypię i zwilżam zwierzchniałe wargi językiem.

Czuję odurzająco słodki zapach damskich perfum i zimną dłoń na policzku. Uśmiecham się lekko i otwieram oczy. Pomieszczenie jest bardzo jasne, za jasne dla moich oczu. Patrzę na babcię, którą otacza biała poświata.

-Chodź - łapie moją dłoń. Wstaję z łóżka i idę za kobietą.

***** W tym samym czasie *****

*Karen

-Manuel, wypij tą kawę. Musimy iść do Shawna- krzyczę na męża i tupię nogą.

-Lekarze się nim zajmują skarbie - nie odpowiadam. Wychodzę ze szpitalnego bufetu.

Widzę lekarza, który zajmuje się moim synem. Mężczyzna biegnie w kierunku sali Shawna, a moje serce przyspiesza. Podążam za nim. Chcę wejść do sali, ale pielęgniarka mnie powstrzymuje.

Zalewając się łzami widzę jak reanimują moje dziecko. Manuel obejmuje mnie pozwalając mi płakać w jego ramię. Mój synek umiera, a ja nie mogę nic zrobić.

Po jakichś czterdziestu minutach wychodzi lekarz i pielęgniarki.

-Co z nim? - Manuel zadaje pytanie. Ja nie mam siły.

-Bardzo mi przykro, ale pacjent nie przeżył pomimo naszych starań jego organizm się poddał.

Nie wiem co się dzieje. Upadam na podłogę i krzyczę. Mąż podnosi mnie i przyciska do swojej klatki piersiowej.

-Bardzo mi przykro - mężczyzna w białym kitlu głaszcze moje ramię i odchodzi.

*Pięć dni później

*Anna

-To moja wina - płaczę w ramię Karen patrząc jak ciemna trumna opada na dół ziemi.

-Shawn nie chciałby, abyś się obwiniała - kobieta podaje mi chusteczkę.

Grabaże zasypują trumnę i
, kładą kwiaty i wbijają krzyż z napisem :

      Shawn Mendes :
      ur. 08.08.1998r.
      zm. 26.07.2018r.

Wszyscy obecni na pogrzebie powoli odchodzą w swoje strony. Patrzę na napis na krzyżu i na widok niedaleko cmentarza jakim jest jezioro.

-Przepraszam Shawn - rozpłakuję się i zakrywam twarz dłońmi. Wstaję z drewnianej ławki. Wychodzę z cmentarza i idę w stronę jeziora. Z małej czarnej torebki wyjmuję scyzoryk i robię nacięcia na rękach. Powoli wchodzę do wody.

-Shawn, odejdziemy razem kochanie - zanurzam się.

Dwa anioły wróciły do nieba....

.........................................................

Mam nadzieję, że podobała wam się ta historia :)

Zobaczcie również inne opowieści, które tworzę :)

Historie ISM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz