*Shawn
Wchodzę do Starbucksa. W lewym kącie kawiarni widzę Anne z przyjaciółkami. Nasze spojrzenia się spotykają. Ręce zaczynają mi się trząść, a serce zatrzymuje. Rozmawia z nimi, a one co jakiś czas patrzą na mnie. Marszczę brwi i siadam przy stoliku niedaleko nich.
Nie chcę podsłuchiwać
A może?Na blat stołu kładę telefon, odsuwam krzesło i siadam. Podchodzi do mnie Kim. Kojarzę ją ze szkoły.
-Hej-siada naprzeciwko mnie.
-H-hej, nie chcę być niemiły, ale chciałbym posiedzieć sam - burczę i podłączam się pod WiFi kawiarni.
W odpowiedzi słyszę chichot, a raczej dźwięk duszonej foki.
Wzdycham i przeglądam Instagrama.
-Może chcesz porozmawiać? - czy ona może grzecznie ode mnie odejść?. Nie chcę okazywać jej maski skurwysyna, ale chyba muszę.
-Nie, nie chcę. Odejdź ode mnie! - warczę.
-Jesteś szurnięty - prycha i odchodzi.
Wstaję. Pochodzę do kasy, aby złożyć zamówienie.
-Co dla ciebie? - ładna blondynka uśmiecha się do mnie przyjaźnie. Odwzajemniam uśmiech i patrzę na szybę, za którą znajdują się ciasta i ciasteczka. Uśmiecham się do siebie i oblizuję wargi.
-Poproszę czekoladową muffinkę i zieloną herbatę - podaję dziewczynie należną kwotę, a ona mi moje zamówienie. Chowam portfel do tylnej kieszeni jeansów i siadam do swojego stolika. Zerkam na Anne.
Jest inna, zupełnie inna. Jej oczy straciły blask, a uśmiech nie wygląda na ten sam co wcześniej. Szczery, pełen szczęścia i energii.
Jakby ktoś ją zastąpił. To nie jest ta Anna, którą poznałem.Jem swoją muffinkę i słyszę dźwięk otwieranych drzwi z dużą siłą, a następnie zatrzaśnięcie ich. Unoszę wzrok na tą osobę. Alex.
Chłopak podchodzi do dziewczyny, a ta natychmiast wstaje i stoi przed nim na baczność.
Dlaczego ona się go tak boi?
Słyszę jak ten kutas krzyczy na Anne.
-Myślisz, że kim kurwa jesteś?! Masz się mnie słuchać! Okłamałaś mnie! - dziewczyna spuszcza wzrok i jest bliska łez.
-A-Alex przepraszam - patrzy na swoje buty.
-Co mi z twojego przepraszam? Przez ciebie zmarnowałem paliwo żeby tu przyjechać! - krzyczy jej w twarz, a Anna płacze. Jej koleżanki patrzą na całą sytuację wystraszone, tak samo jak reszta klientów kawiarni. Nie wytrzymuję. Wstaję i podchodzę do nich.
-Może byś tak nakrzyczał na mnie cwaniaku?! - szturcham go. - Jeśli żałujesz kasy na dziewczynę to mogę Ci oddać te pieniądze, ale masz prawa mówić tak o kobiecie!-prycha.
-Bo co? - nie wytrzymuję i uderzam go z pięści w twarz.
-Jeszcze raz będziesz zwracał się tak do dziewczyny to przyjdę do ciebie i zobaczysz jaki wpierdol dostaniesz! - kopię go w kroczę i siadam do stolika.
Wszyscy w lokalu patrzą na mnie ze strachem. Wzruszam ramionami i piję herbatę.
Alex wychodzi z lokalu trzymając się za nos. Uśmiecham się do siebie. Dobrze mu tak. Frajer.
-Shawn, nie musiałeś. On jest wybuchowy, ale nie uderzyłby mnie - obkręcam się w lewą stronę i widzę Anne.
-Czy ty siebie słyszysz? - marszczę brwi i odstawiam kubek herbaty. Uderzam palcami o blat stołu i patrzę na dziewczynę.
-Shawn mogłeś zrobić to bez nerwów - nie patrzy na mnie tylko na swoje buty. Irytuje mnie w pewien sposób. Nie lubię jak ktoś ze mną rozmawia nie patrząc na mnie. Wzdycham.
-Ten pieprzony idiota jechał po tobie jak po szmacie przy wszystkich ludziach w kawiarni, a ty go bronisz? Szczerze myślałem, że masz więcej rozumu i godności, ale nie przejmuj się już nie będę wam wchodził w drogę zakochane gołąbeczki! - zabieram plastikowy kubek z herbatą i wściekły wychodzę z lokalu.
..........................................................
Nerwowy ten Shawn....