T/I
Szłam za Shawnem dobre kilkanaście minut, aż dotarłam do parku, gdzie jak żul położył się na jednej z ławek i pił już drugie piwo.Podbiegłam do niego i wyrwałam mu puszkę z dłoni.
-Co ty robisz?! - krzyczałam prawie płacząc.
-Zamierzałem pić - powiedział beznamiętnie.
-Co się z tobą dzieje?!
Czemu pijesz?-Nic już nie ma sensu, zapiję się i będziesz miała spokój - chłopak otwiera kolejne piwo, ale zabieram mu je i wyrzucam do kosza.
-Co ty chrzanisz? - patrzę na niego zdezorientowana.
-Straciłem Cię! Ten kutas mi Cię zabrał! - Shawn krzyczy nie zważając na matki spacerujące z dziećmi.
-O czym ty mówisz?.
-O tej blond palę, gździliście się na klatce schodowej tak bardzo, że nawet mnie nie zauważyliście!
Przyszedłem z wielkim bukietem róż, chciałem Ci w końcu powiedzieć co czuję. - chłopak patrzy na swoje buty-A-ale jak zobaczyłem Cię z nim coś we mnie pękło, od tamtej pory umarłem kilka razy i tak zacząłem noc w barze, teraz... - ucina i patrzy na śmietnik gdzie wylądowało jego piwo.-Shawn, chciałam Ci powiedzieć o Tomie, ale nie miałam okazji - bawię się palcami.
-Nic nie mów - wzdycha i wstaje z ławki.
-Przepraszam!.
Brunet odchodzi z piwem w dłoni.
.............................................................Zraniony Shawny 😥