Nacia_Mendes
*AnnieJest dzień drugi września, godzina siódma trzydzieści. Idę żwawym krokiem w stronę nowej szkoły. Do Toronto wprowadziłam się niedawno, dotychczas mieszkałam w Polsce, ale tata dostał awans w pracy i musieliśmy się tutaj wprowadzić.
Przechodzę przez pasy, stawiając duży krok, aby nie wdepnąć w kałuże. Jestem już w połowie drogi do drugiej strony ulicy, kiedy czuję jak zawartość kałuży spływa po mnie. Klnę i widzę czarnego Jeepa.
Kierowcą jest młody chłopak na około osiemnastu lat. Brunet z czarnymi Ray Banyami na nosie, szczerzy się głupio.
Z mordem w oczach zmierzam w stronę sprawcy tego zdarzenia, ale czarny Jeep Wrangler Sahara znika z mojego pola widzenia. Mokra i zła idę przez resztę drogi kląc na właściciela samochodu.
Kiedy jestem już na terenie szkoły widzę jak owy samochód parkuje na szkolnym parkingu.
Podchodzę do pojazdu, a kierowca wysiadając patrzy na mnie z hamskim uśmiechem.
-Chcesz coś, maleńka? - ściąga okulary i przeszywa mnie wzrokiem.
-Jesteś dupkiem i chamem!. Patrz jak wyglądam - wskazuję na swoje mokre ciuchy i włosy.
Mierzy mnie wzrokiem i marszczy brwi.
-Sorry - brunet wyjmuje z tylnego siedzenia bordową bluzę i okrywa moje ramiona.
Zamyka samochód i idzie w kierunku grupki nastolatków stojących przy wejściu do budynku.
Kiedy jestem na schodach wejścia do szkoły, słyszę jak dziewczyny z paczki chłopaka o mnie mówią, niestety nie w najlepszych słowach.
-Patrzcie na nią, wygląda jak zmoknięta kura - blondynka śmieje się, a dwie blondynki zatykają nosy. - I cuchnie jak zmoknięta kura.
Mój wzrok spotyka się ze wzrokiem bruneta. Patrzy na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy i odwraca wzrok.
Nakrywam na głowę kaptur i wchodzę do środka.
Naciskam klamkę drzwi łazienki. Słyszę za sobą głosy dziewczyn z paczki i szybko znajduję się w pomieszczeniu. Zamykam się w jednej z kabin. Zdejmuję mokre ciuchy i przebieram się w strój na wychowanie fizyczne. Nakładam na siebie jeszcze bluzę kierowcy tego cholernego Jeepa.
Pachnie miętą i czekoladą.
Mokre ubrania wkładam do worka i wychodzę z toalety.
Dzwoni dzwonek, więc biegnę do klasy 32, gdzie odbywa się już biologia. Kiedy otwieram drzwi klasy, oczy wszystkich kierują się na mnie.
Przełykam głośno ślinę i zagryzam wargę.
Niepewnie wchodzę do środka i siadam w ostatniej ławce. Nim zdążam usiąść, drzwi otwierają się, a w nich staje chłopak, który mnie ochlapał.
-Shawn, gdzie byłeś? - nauczycielka patrzy na ucznia, z resztą jak wszyscy.
-Byłem w toalecie. Chyba nie muszę mówić co tam robiłem - prycha i patrzy na mnie.
Czuję się dziwnie i spuszczam wzrok.
-Siadaj - kobieta wpisuje coś w dzienniku i sprawdza obecność.
Słyszę nad głową głos z chrypką, na której dźwięk dostaję gęsiej skórki.
-Maleńka, to moje miejsce - mierzy mnie wzrokiem.
-Mendes, siadaj już - nauczycielka go pogania. Burczy i siada po mojej prawej stronie.
-Annie Walczak - brunet marszczy brwi.
-Jestem - odpowiadam ledwo słyszalnie.
-Walczak - obkręcam się w stronę Mendesa.
-Tak? - patrzę na bruneta.
-Co to za nazwisko? - opiera policzek o dłoń.
-Polskie, jestem z Polski - uśmiecham się delikatnie.
-Ale imię masz zagraniczne - zauważa.
-Mama jest angielką - kiwa głową i uśmiecha się.
Ma piękny uśmiech.
-To tak jak moja - nauczycielka patrzy na naszą dwójkę.
-Romase po lekcji, proszę - klasa wybucha śmiechem.
Przez resztę lekcji zajmujemy się tematem.
Dzwoni dzwonek. Shawn szybkim krokiem wychodzi z klasy. Pakuję się i zauważam białą kartkę. Podnoszę ją i widzę napis.
Ślicznie wyglądasz w mojej bluzie i noś częściej te legginsy~SM.
........................................................
Nowa opowieść! 😊