*Shawn
Przejeżdżam koło domu Anny. Postanawiam się zatrzymać. Wjeżdżam na krawężnik i naciskam klakson.
Dziewczyna z otwartą buzią wychodzi z domu i podchodzi do mojego samochodu. Uchylam szybę i uśmiecham się.
-Dzień dobry, czy życzy pani sobie, aby szofer zawiózł panią do otchłań piekieł na matematykę prowadzoną przez samego diabła? - mówię z powagą.
Anna kiwa głową i chichocze.
Otwieram jej drzwi od środka, a ona łapie za klamkę i wchodzi. Obejmuje mnie delikatnie.-Hej, a ty co? Nie możesz spać? - uśmiech nie schodzi jej z ust.
-Nie przegapiłbym mojej ulubionej lekcji - mówię sarkastycznie i odpalam silnik. Zjeżdżam z krawężnika i jadę prosto do szkoły.
Kątem oka zauważam, że Annie cały czas uśmiecha się do telefonu i namiętnie z kimś esemesuje.
Nie jestem zazdrosny.
-Zdradzasz mnie? - pytam żartobliwie i parkuję na parkingu szkolnym.
-Piszę z Alexem - marszczę brwi. Kojarzę go. Pieprzony kapitan drużyny koszykówki w naszej szkole i największy flirciasz.
Nim zdążam coś odpowiedzieć, Anna wychodzi z mojego samochodu. Uderzam dłońmi w kierownicę i wychodzę z samochodu, zabieram swój plecak, bluzę i zamykam pojazd. Wchodzę do szkoły i idę w kierunku klasy matematyki.
Widzę jak blondynka uśmiecha się do tego idioty Alexa. Zaraz coś rozwalę. Dzwoni dzwonek. Nauczycielka otwiera klasę, wchodzimy i siadamy w swoich ławkach. Siadam obok Anny.
-Moja mama zaprasza Cię na dzisiejszy obiad - kłamię, chcę spędzić z nią trochę czasu i przy okazji zjemy ten durny obiad.
-Jasne - patrzy na tablicę i zapisuje temat.
Uśmiecham się do siebie i rozpakowuję się.
Lekcja ciągnie się jak stringi starej dziwki. Grunt, że nie jest za ciekawie na tym przedmiocie.
Wzdycham i rysuję jakieś ślaczki na tyle zeszytu. Dzwoni dzwonek. Moje wybawienie. Szybko pakuję książki i czekam na Anne. Wychodzimy z klasy, a na ławce siedzi Alex. Mierzę go wzrokiem. Blondynka cała w skowronkach podchodzi do niego.Nie chcę na to patrzeć, siadam trochę dalej od nich na parapecie obok Taylor.
-Znalazła sobie kogoś? - blondynka patrzy na parę niedaleko nas.
-Jak widać - burczę i poprawiam włosy.
-Zazdrosny? - prycham, a przerwa się kończy.
Po skończonych lekcjach czekam przed szkołą na Anne. Uśmiecham się kiedy widzę jak wychodzi z budynku. Trzyma za rękę Alexa. Mój uśmiech znika. Podchodzą do mnie.
-Wybacz Shawn, ale nie mogę dzisiaj wpaść na ten obiad. Alex zaprosił mnie na randkę - patrzy z uśmiechem na chłopaka.-Może innym razem - omijają mnie i idą w stronę centrum miasta.
Ręka chłopaka błądzi po jej plecach i zjeżdża coraz niżej.
Tknij ją padalcu, a urwe Ci tą rękę i wsadzę głęboko do gardła.
Jestem zazdrosny.
Wściekły wchodzę do samochodu i starając się aby nie zabić siebie, ani nikogo po drodze dojeżdżam do domu.
Z impentem otwieram drzwi i wbiegam na górę do pokoju. Słyszę kroki za sobą i pukanie do drzwi.
Mama uchyla lekko drewnianą pokrywę.
-Synku, wszystko w porządku? - patrzy na mnie zmartwionym wzrokiem.
-Nic nie jest w porządku mamo - burczę i wtulam twarz w poduszkę.
-Dostałeś złą ocenę? - podchodzi do mnie i siada na krawędzi łóżka.
-Nie, Anna się stała. Spotyka się z totalnym dupkiem - patrzę kątem oka na rodzicielkę.
-Jesteś zazdrosny? - co was dzisiaj wszystkich wzięło na to, że jestem zazdrosny?. Jestem zły, wkurzony, ale nie zazdrosny.
-Nie, po prostu wiem, że traktowałbym ją lepiej niż on-mama kiwa głową i wychodzi z mojego pokoju zostawiając mnie samego z moimi myślami.
Anna zasługuje na kogoś lepszego niż ten dupek.
..........................................................
Biedny Shawn, zawsze ma pod górkę w miłości...