Złamany nos i złamane serce

1.7K 90 19
                                    

Wchodzę do domu szybkim krokiem nie zważając na krzyki mojej rodzicielki o dopiero umytych podłogach.

-Shawn! - mama łapie mnie za rękaw skórzanej kurtki i patrzy na mnie z mordem w oczach.

-Przepraszam mamo - szepczę i wchodzę na górę do swojego pokoju.

-Synku wiesz, że możesz mi wszystko... - nie daję jej skończyć zamykając drzwi .

Wzdycham i opadam na poduszki zatapiając twarz w miękkiej pierzynie.

Nagle czuję szturchnięcie.

-Matt spieprzaj z mojej posesji, chcę zostać sam! - burczę i zamykam oczy.
Słyszę chichot i otwieram oczy.

-T/I? Co ty tu robisz? - patrzę na nią jak na ducha.

Dziewczyna nie odpowiada tylko kładzie się obok mnie.
Patrzę na nią pytającym wzrokiem oczekując odpowiedzi.

-Hmm? - dziewczyna głaszcze moje włosy. Uśmiecham się mimowolnie.

-Dlaczego tu przyszłaś? - może to sen, z którego się obudzę?.

-Bo chciałam spędzić czas z moim przyjacielem- uśmiecha się, a mnie skręca od słowa PRZYJACIEL.

-Yhm - mruczę i wtulam się w poduszkę.

-Leniuch-T/I uderza mnie poduszką.

Patrzę na nią obojętnie.

-Co Ci jest Shawn? - hmm nic, prócz tego, że nazywasz mnie przyjacielem, a chciałbym być kimś więcej.

-Źle się czuję - a ty tylko pogłębiasz mój chujowy stan.

-Ouu-wydaje z siebie dźwięk zmartwienia-Chciałam zaprosić Cię na imprezę urodzinową u Toma - patrzy na mnie z nadzieją w oczach.

Iść czy nie iść?
Obić mu mordę?
Chuj, najebię się za darmo.

-Podasz mi adres? - uśmiecham się żałośnie.

Dziewczyna wyciąga jakiś notes z torebki i pisze mi miejsce imprezy.

-Dzięki - kiwam głową i odbieram od niej kawałek papieru.

T/I przytula mnie i wychodzi z mojego pokoju, słyszę jak żegna się z moją mamą, a następnie opuszcza mój dom.

Koło godziny dziewiętnastej szykuję się na imprezę.
Ubieram jeansy, granatowy T-shirt i czarne Vansy.

Biorę z szafki nocnej kluczyki i schodzę na dół.

-Wychodzę! - krzyczę do salonu, gdzie rodzice oglądają jakiś serial i opuszczam dom.

Otwieram drzwi samochodu i słyszę dźwięk wiadomości.

Mała paskuda 😈:O której będziesz?

Ja:Za dwadzieścia minut.

Uśmiecham się i odpalam samochód.

Po dwudziestu minutach wchodzę na posesję blondyna.

Widzę T/I i uświadamiam sobie, że nie kupiłem prezentu.
Chuj i tak go nie lubię.

Witam się z dziewczyną uściskiem, chociaż wolałbym pocałunkiem, ale nie można mieć wszystkiego.

-Chodź przedstawię Cię - ciągnie mnie za rękę w stronę blond pały.

Witaj blondyneczko, zabraleś mi moją T/I.

-Cześć - uśmiecha się i ściska moją dłoń.
Mam ochotę zetrzeć mu ten uśmiech z twarzy.

-Hej - odwzajemniam uścisk dłoni, widzę ból w jego oczach, ale udaje twardego przy T/I.
Niech jeszcze trochę pocierpi, potrząsam jego dłoń w końcu puszczam z chytrym uśmiechem.

Blondyn pociera dłoń.

-Wow stary, ale masz uścisk.

Nie jestem twoim kumplem i to dopiero początek bólu, który dostaniesz od mojej osoby.

Kiwam głową z uśmiechem i patrzę na T/I.

-Przyniosę Ci coś do picia - dziewczyna znika z mojego pola widzenia, więc łapię jej chłoptasia za koszulkę i przyciskam do ściany.

-Nienawidzę Cię, zabraleś mi to co kocham-chłopak uśmiecha się szelmowsko, a ja nie wytrzymuję i uderzam go z pięści w twarz.

Blondyn łapie się za szczękę.

-Ty idioto! - uderza mnie w twarz, łamiąc mi tym nos.

Kurwa...

Złamany nos przez idiotę.
Złamane serce przez T/I.

.............................................................Biedny Shawn 😥

Historie ISM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz