*Shawn
Rozmawiam z Taylor o imprezie, którą organizuje z okazji rozpoczęcia roku szkolnego.
-Musisz przyjść, może kogoś poznasz - porusza sugestywnie brwiami, a ja parskam śmiechem.
-Tay, wiem, że chcesz żebym znalazł sobie dziewczynę, ale daleko mi do tego - przeczesuję włosy dłonią.
Dziewczyna wywraca oczami.
-Jesteś wybredny Mendes! - dźga mnie palcem wskazującym w klatkę piersiową.
-Nie, po prostu nie mogę znaleźć dziewczyny odpowiedniej dla mojej osoby - wskazuję na siebie.
Blondynka śmieje się i uderza mnie w ramię. Pocieram bolące miejsce.
-Ała, nie w szczepionkę - zaciskam powieki.
-Muszę lecieć - dziewczyna całuje mnie w policzek i idzie w kierunku koleżanek stojących pod oknem na korytarzu.
Zakładam plecak na prawe ramię i wychodzę z tej przeklętej budy.
*Annie
-Annie, musisz przyjść - Taylor namawia mnie już chyba piąty raz w ciągu dzisiejszego dnia.
Poznałam ją kiedy wychodziłam z klasy. Blondynka jest przemiłą osobą, nie to co Mendes.-Jeśli się zgodzę to przestaniesz mnie męczyć? - wzdycham i patrzę na nią z ukosa.
Taylor piszczy i przytula mnie.
-Impreza jest o dwudziestej, tutaj masz adres - podaje mi karteczkę z napisanym miejscem spotkania.
-Dobrze, będę - uśmiecham się i przytulam koleżankę.
-To do wieczora - puszcza mi oczko i odchodzi w głąb korytarza.
Chowam karteczkę do tylnej kieszeni spodni i wychodzę ze szkoły. Wracam tą samą drogą, którą przyszłam, na szczęście nie zostaję znowu zapoznana z kałużą.
*Shawn
Biorę szybki prysznic i układam włosy. Ubieram białą koszulkę i czarne jeansy, skórzaną kurtkę oraz czarne vansy.
Zbiegam na dół i poprawiam włosy przeglądając się w lustrze.
-Gdzieś się wybierasz? - słyszę głos siostry.
-Tak, a ty nie powinnaś spać? - burczy i idzie do kuchni.
Uśmiecham się do siebie, wkładam telefon do przedniej kieszeni spodni i podrzucam kluczyki w dłoni. Wychodzę z domu, kieruję się w stronę podjazdu. Otwieram samochód i wsiadam. Wkładam kluczyki do stacyjki i przekręcam je. Wyjeżdżam spod domu i jadę prosto pod miejsce imprezy przyjaciółki.
Wychodzę z samochodu i widzę uśmiechniętą gospodynię domu.
Odwzajemniam uśmiech i przytulam ją.
-Już myślałam, że nie przyjedziesz - kręcę głową.
-Ja?-unoszę brwi.
Dziewczyna kiwa głową.
-Impreza bez ciebie to nie impreza - kiwam głową z uznaniem.
Wchodzimy do środka.
*Annie
Ubieram biały top, czarne legginsy i tego samego koloru conversy.
-Annie, idziesz? - słyszę głos taty.
Schodzę na dół, a on otwiera mi drzwi. Wychodzę na zewnątrz, a następnie wsiadam do Mercedesa.
Kiedy podjeżdżamy pod dom Taylor, tata patrzy na mnie niepewnie.
-Na pewno chcesz tu zostać? - zerka na mnie.
Widzę Jeepa Shawna i kiwam głową.
-Poradzę sobie - cmokam mężczyznę w policzek i idę w kierunku muzyki i bawiących się ludzi.
-Annie! - Taylor przekrzykuje hałas i przytula mnie.
Uśmiecham się i odwzajemniam uścisk.
-Tam masz jedzenie i picie - wskazuje na kuchnię.
Kiwam głową i idę we wskazane mi miejsce.
Widzę Shawna. Nalewa sobie coli do przezroczystej szklanki i pije łapczliwie. Wygląda tak świetnie...
Jego wzrok spotyka się z moim, podchodzi do mnie.
-Annie, nie wiedziałem, że umiesz się bawić - kpi i omija mnie.
Burczę i otwieram piwo.
Brunet tańczy z jakąś dziewczyną w dość odważny sposób.
Piję kolejne piwo, czuję jak szumi mi w głowie.
Nie zważając na nic, wchodzę w tłum ludzi i tańczę przy jakimś blondynie. Obejmuje mnie w talii i przyciska do umięśnionego torsu. Całuje mnie po szyi. Mruczę i wplatam palce w jego włosy. Jego dłoń sunie pod moją linię moich spodni. Odsuwam się.
-Mała, wiem, że chcesz - sapie do mojego ucha.
Nagle ktoś odpycha mojego towarzysza.
-Powiedziała nie! - Mendes zasłania mnie swoim ciałem. Blondyn coś burczy i odchodzi.
-Dziękuję - szepczę.
-Nie powinnaś się upijać - patrzy mi w oczy.
-Nie jestem pijana - bronię się.
-Annie - mówi ostrym tonem.
Czuję jak alkohol daje mi się we znaki, ale mimo słów Mendesa piję jeszcze drugiego drinka z Taylor i jej koleżankami.
Idę w stronę toalety, czuję jak mój top klei się od czegoś.
-Sorry - widzę bruneta z pustą już szklanką.
-Nieźle Mendes, najpierw kałuża, a teraz to-patrzę na swoje ubranie.
-Może lubię jak jesteś mokra? - uśmiecha się nonszalancko.
Kręcę głową i idę w kierunku do, którego zamierzałam dojść.
Po wizycie w toalecie, wychodzę z domu blondynki i postanawiam wrócić do domu na pieszo.
Idę poboczem, jakiś samochód zatrzymuje się obok mnie. Shawn uchyla okno.
-Wsiadaj - mówi beznamiętnie.
Chichoczę i nie zważając na chłopaka idę dalej.
-Annie!. Tay kazała mi Cię zawieść do domu - Mendes wychodzi z samochodu. Mimo moich sprzeciwów przerzuca mnie przez ramię i pakuje do samochodu.
Podjeżdża pod mój dom i patrzy na mnie.
-Dasz radę? - gasi silnik.
-Nie martw się - wysiadam i powolnym krokiem, wchodzę po schodkach do wejścia. Naciskam na klamkę, znikam za drzwiami.
Kiedy zdejmuję buty widzę przez okno, że Mendes czekał, aż wejdę do środka i dopiero później odjechał.........................................................
Kolejny rozdział dzisiaj 🙌