Spojrzenie Piąte.

104 6 0
                                    


Dortmund, Niemcy.październik 2017 r.


       Czarne, sportowe audi podjechało na wyłożony kostką brukową podjazd posesji numer dwadzieścia siedem na dość oddalonych obrzeżach Dortmundu. Przednie drzwi otworzyły się chwilę po zgaszeniu świateł, a ze sportowego auta wyszedł jego kierowca.
Wysoki, blond włosy mężczyzna ubrany w czarne spodnie i szarą, jesienną kurtkę zamknął drzwi swojego samochodu, rozglądając się dookoła. Pilotem otworzył klapę bagażnika, z którego wyciągnął dwie, duże papierowe torby wypełnione zakupami zrobionymi na pobliskim rynku, na którym zakupy zawsze robiła jego rodzicielka. Tym gestem chciał sprawić przyjacielowi przyjemność. Piszczek dzwonił do niego zeszłego wieczora skarżąc się na przeziębienie synka. Reus postanowił, że spróbuje go jakoś odciążyć i zaraz po śniadaniu wsiadł w samochód i pojawił się pod domem przyjaciela.
       Na posesji poza samochodem Łukasza stał również samochód ich przyjaciółki Joanny, która zaraz po telefonie Piszczka rzuciła wszystko i przyjechała do piłkarza reprezentacji Polski, pomóc mu w opiece nad chorym Maćkiem.
Marco pchnął drewnianą furtkę z metalową furtką w jej centralnej części, co Rex wyczuł, bo znalazł się obok piłkarza po krótkiej chwili, wywołując tym samym uśmiech na twarzy Reusa. Piłkarz lubił psa Piszczka, jak żadnego innego. Miał nawet wrażenie, że Łukasz traktuje zwierzaka jak pełnoprawnego członka swojej skromnej rodziny. Pogłaskał go po dość gęstej sierści, po czym ten odbiegł w kierunku tarasu, na którym dotąd leżał łapiąc jesienna promienie słońca. Odprowadził go wzrokiem, po czym westchnął kierując swoje nogi wzdłuż kamienistej ścieżki, do niewielkiego ganku, na którym wiosną i latem często przesiadywali we dwóch rozmawiając na wiele różnych tematów.
Wytarł zabłocone trapery na brązowej wycieraczce, po czym nacisnął mosiężną klamkę z nadzieją, że Piszczek zapomniał przekręcić klucz w zamku, albo zdążył już odbezpieczyć ich zamek. Bał się zadzwonić dzwonkiem mając na względzie to, że Maciek może jeszcze spać, albo on sam może drzemać gdzieś na fotelu. Miał szczęście, gdyż drzwi się przed nim otworzyły zaraz po lekkim naciśnięciu na klamkę.
    Zdjął wierzchnie okrycie, odwieszając kurtkę do wbudowanej w ścianę szafy. Poprawił klubową bluzę z kapturem i cicho wszedł w głąb mieszkania napotykając na śpiącego na kanapie Piszczka, przykrytego cienkim, szarym kocem. Nie chcąc budzić właściciela domu, skierował się do kuchni, w której zaskoczony dostrzegł Gretę Langer, pochylającą się nad ciemnym blatem kuchennym. Uśmiechnął się lekko, po czym odłożył torby na mały, drewniany stół z czterema krzesłami stojący w rogu kuchni nieopodal dużego okna. Podszedł do młodej piłkarki, która lekko podskoczyła czując na swoim policzku jego oddech.
-Czyżbym Cię przestraszył? - uśmiechnął się do długowłosej szatynki szeroko, co spotkało się z jej wymownym spojrzeniem.
-Po prostu nie słyszałam jak wszedłeś. - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem goszczącym na jej twarzy. Reus zmarszczył brwi, po czym oparł się biodrami o ciemny blat kuchenny.
-Götze przestał Cię męczyć? - spytał po chwili, zaskakując tym samym towarzyszącą mu dziewczynę.
-Mnie? On po prostu chciał, żeby Julia do niego wróciła. - odpowiedziała, próbując wytłumaczyć się z nietypowej znajomości z niskim piłkarzem reprezentacji Niemiec.
-Wiedziałem, że nie odpuści. - Reus zaśmiał się, kręcąc głową. -Ty nie jesteś w jego typie. - dodał, lustrując piłkarkę swoim bacznym spojrzeniem.
-Uważasz, że jestem brzydka i nie zasługuję na uwagę znanego piłkarza? - spytała, unosząc brwi i wbijając w stojącego obok niej mężczyznę baczne spojrzenie.
-Ja jedynie chcę Ci powiedzieć, że Mario woli dziewczyny - jakby to ująć, bardziej pewne swoich wdzięków. - odpowiedział.
-Uważasz, że ja nie potrafię? - spytała, przygryzając wargę i przybliżając się do niego nieco bliżej. Przejechała dłonią po jego kości policzkowej, co sprawiło, że Marco spiął się nieco. Nie znał Grety od tej strony i najnormalniej w świecie po prostu tego się po niej nie spodziewał. Zatrzymała kciuk tuż przy kącikach jego ust co dodatkowo sprawiło, że zamarł czekając na dalszy rozwój sytuacji.
-A Ty lubisz, gdy Cę uwodzą? - zapytała unosząc brwi i wbijając w Reusa wyczekujące spojrzenie. Piłkarz Borussi Dortmund szybko się otrząsnął, nie pozwalając na dalszą kolej rzeczy.
-Zrobiłem zakupy. - odchrząknął odsuwając się od niej i kierując swoje kroki do stołu, na którym kilka minut wcześniej zostawił torby wypełnione zakupami.
-Chcesz coś do picia? - spytała po chwili, zdając sobie sprawę z absurdu sytuacji, w której się znaleźli.
-Nie, dzięki. - odpowiedział cicho, chowając zieloną sałatę do lodówki, usilnie unikając wzroku Grety, która pierwszy raz wprawiła go w zakłopotanie. Nic nie odpowiedział tylko szybkim krokiem opuścił kuchnię.
Wpatrując się w próg, za którym zniknął Marco w jej głowie pojawiły się karcące ją komentarze podświadomości. Nie powinna tak reagować na jego słowa względem jej osoby, jednak chciała pokazać mu, że pewne łatki, które jej przyszyli nie są do końca prawdziwe.
-Jesteś idiotką Langer! - warknęła sama na siebie, westchnęła nad swoją głupotą. Miała jedynie nadzieję, że Reus nie będzie jej unikał a ona znajdzie tyle sił, żeby się z tego wytłumaczyć.
Marco odetchnął głęboko i głośno, gdy opuścił kuchnię, w której Greta go zahipnotyzowała i gdyby tylko chciała mogłaby zrobić z nim dosłownie wszystko. Musiał przyznać, że Greta była bardzo piękna, zgrabna i sympatyczna. Idealnie wpadająca w jego gust.
Gdy wszedł do salonu, Łukasz właśnie składał ciepły, futrzany koc i jednym rzutem swojego spostrzegawczego oka dostrzegł dziwny wyraz twarzy swojego przyjaciela.
-Wyspałeś się? - zapytał Marco, próbując ukryć swoje zakłopotanie. Piszczkowi jednak to nie przeszkodziło, żeby uśmiechnąć się pod nosem.
-Nie narzekam. -odpowiedział. -A w kuchni co się stało? - spytał marszcząc brwi. Marco zaskoczyło jego pytanie.
-Nic.
-Jasne. - Piszczek mruknął cicho. -Śniadanie jadłeś? - zapytał.
-Byłem u rodziców, a ona bez śniadania by mnie nie wypuściła. Z resztą przecież znasz moją matkę. -Marco zaśmiał się przywołując im wspomnienia Manueli Reus.
-To kawy Ci chociaż zrobię. - Łukasz zaśmiał się, stając obok swojego przyjaciela. -Asia jest na górze z Maćkiem. - dodał, po czym Reus zniknął na drewnianych schodach z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Co zrobiłaś Marco? - spytał Piszczek, stając w progu kuchni. Greta westchnęła wpatrując się w swojego przyjaciela.
-Nic. - odpowiedziała krótko.
-Rozumiem. - rzucił jej wymowne spojrzenie. -Chodź do Aśki na górę. - powiedział, po czym oboje skierowali się do pokoju synka piłkarza reprezentacji Polski.

Gotowi Na Wszystko || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz