~*~
Maj 2018 r.
Dortmund. Niemcy.
Duży, przestronny salon tonął w mroku, przez który przebijały się jedynie pojedyncze płomienie ognia brylujące w kamiennym kominku ozdabiającym jasną ścianę. Na beżowym, puchatym dywanie opierając się plecami o sofę siedział Łukasz Piszczek z porcelanowym kubkiem wypełnionym gorącą, owocowym napojem.Jego myśli błądziły wokół przeróżnych tematów, tych mniej i tych bardziej istotnych w jego życiu. W życiu, które tak bardzo go zaskakiwało i zadziwiało, każdego kolejnego dnia. W momentach, w których zaczynał wątpić sprawiało, że dostawał pozytywnego kopa do działania. Nie rozumiał w jaki sposób działa, ale zaczynało mu się to podobać. Zwłaszcza teraz, gdy do wielu ulewach, burzach i huraganach wyszło piękne słońce ozdobione kolorową tęczą. Miał cudownego syna, który od samego początku był oczkiem w jego głowie. Kobietę, która sprawiała, że budził się i chodził spać z uśmiechem na twarzy i żywą nadzieją na kolejne dni, zyskując dodatkowo jeszcze jednego syna, którego traktował jak swojego.
Zaśmiał się gorzko z samego siebie. Dopiero teraz wierzył w to, że musi być przygotowany na wszystko, na każdą ewentualność.-Nad czym tak myślisz? – zapytała Joanna siadając na dywanie obok niego. Wyrwała go z zamyślenia a jego ciało przeszedł dreszcz, wywołany przez jej dłoń, która znalazła się na jego ramieniu.
Uśmiechnął się lekko, po czym cmoknął ją w czubek nosa.
-Ogólnie, nad wszystkim. – odpowiedział, obejmując ją swoim ramieniem. -Chłopaki śpią? – spytał. Blondynka pokiwała mu lekko głową, uśmiechając się do niego delikatnie. Westchnęła, kładąc głowę na jego ramieniu a jej wzrok wylądował na kominku, przy którym oboje lubili przesiadywać długimi wieczorami, po tym jak obaj chłopcy zasnęli w swoich łóżeczkach. Znajdowali wtedy chwilę tylko dla siebie, aby spokojnie porozmawiać i spędzić chwilę we dwoje, których od początku krótkiego związku nie mieli zbyt wiele.
-Na pewno wszystko w porządku? – spytała, po dłuższej chwili milczenia. Łukasz jedynie uśmiechnął się lekko, tym razem całując ją w czubek głowy. Miała wrażenie, że coś go trapi, że jest coś o czym nie do końca chce jej powiedzieć.
-Co powiedziałabyś na weekend we dwoje? – zmarszczyła brwi, słuchając jego pytania. Nie kryła zaskoczenia, wiedząc, że oboje mają dużo zajęć i najważniejsze w ich życiu, dzieci.
-We dwoje?
Uśmiechnął się, sugestywnie poruszając brwiami, co blondynka skomentowała jedynie przeciągłym westchnieniem. Czasami miała wrażenie, że Piszczek jest nastolatkiem, co niejednokrotnie jej udowadniał swoim zachowaniem.
-Może być Zakopane? – zapytał, na co Fabiańska uśmiechnęła się do niego lekko. -Rozmawiałem z Kwiatem... - dodał, po chwili.
Joanna wbiła w niego wyczekujące spojrzenie.
-Pomoże Grecie? – spytała.
-Pomoże, obiecał mi to. – zaśmiał się, sprawiając, że również na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech. Obojgu zależało na spokoju w życiu Grety, przed którą ewidentnie malowała się świetlista, piłkarska przyszłość o ile wcześniej się nie podda, przytłoczona osobistymi, rodzinnymi problemami.
-Martwię się o nią. – powiedziała cicho, chwytając jego dłoń.
-Ja też. – szepnął, opierając swoją głowę o jej głowę. -Ale to silna dziewczyna. – dorzucił po chwili uśmiechając się delikatnie pod nosem.
CZYTASZ
Gotowi Na Wszystko || ZAKOŃCZONE
Fanfiction(dawniej W oczach Twych na codzienność znajdę broń...) Najważniejszym jest stanąć twarzą w twarz z życiem, krętymi ścieżkami i porażkami. Ważne są szczęśliwe chwilę, jednak najwięcej nauczą nas gorzko smakujące porażki a słodki smak małych zwycięst...