Spojrzenie Dwudzieste Trzecie.

101 4 6
                                    


~*~

Maj 2018 r.

Dortmund. Niemcy.

Delikatnie promienie słońca wpadały do dużej, przestronnej sypialni przez niedokładnie zasłonięte beżowe żaluzje w dużych oknach wychodzących na pełen przeróżnych kwiatów doniczkowych balkon.

Blondynka przewróciła się na bok a jej twarz zdobił delikatny, błogi uśmiech do momentu, w którym nie natrafiła na pustą poduszkę w aksamitnej poszewce. Otworzyła oczy zaskoczona faktem, że nie obudziła się w łóżku obok mężczyzny u którego boku zasypiała późnego wieczora. Uniosła się na łokciu, rozglądając się wokoło.

Na kremowym fotelu stojącym tuż obok przesuwnych, drewnianych drzwi prowadzących do dziecięcego pokoju leżały ułożone w idealną kostkę czarne, wytarte spodnie jeansowe i szara bluza z kapturem, w której poprzedniego dnia Piszczek wrócił z wyczerpującego treningu. Książka, którą w nim czytała podczas, gdy usypiał dwójkę maluchów śpiących spokojnie w przestronnym pokoju podzielonym kolorowym materiałem na dwie prawie równie części, nadal leżała tak jaką ją zostawiła, nieco zasłoniętą ciemnym, ciepłym kocem.

Zmarszczyła brwi, odrzucając powolnie ciepłą kołdrę przesiąkniętą mocnym zapachem perfum Łukasza z wyczuwalną nutką rumu i tataraku. Postawiła bose stopy na chłodnej, drewnianej podłodze, gdy drzwi sypialni skrzypnęły a w jej progu stanął szatyn w jasnym podkoszulku i szarych spodniach dresowych.

Fabiańska nie ukrywała zaskoczenia, gdy dostrzegła jego skupienie na zajętych dłoniach, w których znajdowała się duża, drewniana taca zapełniona śniadaniem, które dla nich przygotował. Uśmiechnęła się lekko, gdy napotkała jego niepewne spojrzenie. Usłyszała jak oddycha głęboko stawiając tace na niskim stoliku stojącym tuż obok drzwi balkonowych w towarzystwie dwóch materiałowych puf.

Obserwowała go bardzo uważnie. Zaskakiwał ją każdego kolejnego dnia od momentu, w którym oboje postanowili wyznać sobie uczucia.

Musiała przyznać, że był niezwykły pod każdym względem. Czuły, w każdym pocałunku, którym ją obdarzał. Uśmiechnięty, za każdym razem gdy z jej twarzy uśmiech znikał pod wpływem złego dnia. Nieśmiały, gdy siedząc obok niej po prostu chciał się przytulić. Był niezwykły i dopiero teraz widziała to tak dobrze, patrząc na niego z nieco innej perspektywy niż robiła to dotąd. Nie dziwiła się Matyldzie, że zakochała się w tym mężczyźnie, który i dla niej stał się kimś znacznie ważniejszym niż dotąd.

-Wyspałaś się? - spytał podając jej kubek z gorącą, parującą kawą. Pokiwała mu twierdząco głową uśmiechając się przy tym delikatnie. -Zrobiłem jajecznicę i mam nadzieję, że nadaje się do jedzenia. - zaśmiała się słysząc niepewność w jego głosie, gdy przysiadł na pufie i omiótł spojrzeniem tacę z przygotowanym przez siebie wcześniej posiłkiem.

Joanna przygryzła wargę, podnosząc się z łóżka. Wyglądała uroczo ubrana w słodką piżamę, którą pani Piszczek podarowała jej na święta Bożego Narodzenia. Bardzo ją lubiła, czego nie dało się nie zauważyć.

Zaskoczyła go, gdy bez słowa złożyła na jego ustach pełen pasji pocałunek, który po upływie chwili oddał wkładając w niego tyle samo uczucia, co blondynka. Oderwali się od siebie, gdy do ich uszu dobiegł płacz Filipa. Joanna zaśmiała się cicho opierając swoje czoło na czole Piszczka. Oddychała głęboko wpatrując się w jego roześmiane tęczówki.

-Zaraz wrócę. - szepnęła i chwilę później stała już przy łóżeczku swojego synka.

Łukasz obserwował ją bardzo uważnie napawając się mocnym aromatem mielonej kawy zaparzonej kilka minut wcześniej.

Gotowi Na Wszystko || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz