Listopad 2018
Dortmund. Niemcy.-Na pewno?
Spytała patrząc Piszczkowi prosto w oczy. Piłkarz uśmiechnął się szeroko, opierając bark o framugę drewnianych drzwi przedpokoju. Obserwował Fabiańską bardzo uważnie, nie mogąc oderwać od niej swojego wzroku. Blondynka była piękną kobietą, o nienagannym wyglądzie i figurze, której zazdrości jej nie jedna kobieta w jej wieku.
Krótka, idealnie dopasowana, czarna sukienka podkreślała w idealny sposób wszystkie jej atuty. Sprawiając, że w tym wydaniu kobieta wyglądała wręcz oszałamiająco. I zapewne gdyby nie fakt, że to wieczór panieński Rose Brau czułby niepokój i zazdrość.-Kotek, musisz się czasami stąd wyrwać... - westchnął, wywracając oczami. Joanna uśmiechnęła się jedynie lekko na jego słowa.
-A ty, co będziesz robił? - zapytała, wsuwając na stopy eleganckie, wysokie szpilki, dzięki którym praktycznie dorównywała mu wzrokiem. Odchrząknął cicho, wywołując chichot blondynki. Dobrze wiedziała, że obserwuje ją bardzo uważnie, czuła na sobie jego intensywne spojrzenie. -Marco, Mario i Roman wpadną. Pogadamy, pogramy na konsoli...
-Tylko nie pijcie za dużo. - wtrąciła, kładąc dłoń na jego ramieniu.
-Nie będziemy. - zaśmiał się, po czym skradł jej krótkiego całusa, poprawiając jasną apaszkę przewiązana na jej szyi. -Leć, bo dziewczyny się zaraz rozmyślą. Ruchem głowy wskazał na szklaną szybę, za którą widać było samochód należący do Grety Langer.
-Wynagrodzę Ci to, obiecuję ... - szepnęła, muskając wargami płatek jego ucha. Przygryzł wargę, odprowadzając partnerkę wzrokiem.
-Pa! - rzuciła, zamykając za sobą drewniane drzwi domu. Łukasz jedynie westchnął. Musiał przyznać, że miał u swojego boku idealną kobietę. W każdym calu. Tylko czy ona sądziła o nim to samo, co on o niej?
Przekręcił klucz w zamku i uśmiechnął się pod nosem.***
-Pijecie coś? - zapytał Piszczek, podchodząc do drewnianego, nowoczesnego barku. Mario i Roman uśmiechnęli się szeroko a Marco oderwał wzrok od chłopców, siedzących razem z nim na grubym kocu wśród drewnianych klocków i pluszowych maskotek.
-Whisky. - odpowiedział, po krótkim namyśle Goetze a Buerki przytaknął mu skinieniem głowy.
-Ja prowadzę. - rzucił Reus uśmiechając się lekko.
-To może sok, albo herbata? - dopytał, wlewając do trzech kryształowych szklanek brązową ciecz, o intensywnym zapachu.
-Na razie dzięki.
Pokiwał przecząco głową, podając Filipowi średniej wielkości Smerfa.
Mario przyglądał się przyjacielowi bardzo uważnie. Dotąd nie mógł zrozumieć zachowania Reusa, który odkąd pamiętał był flirciarzem, zawsze otwartym na wyznawanie uczuć, jednak Langer najwyraźniej była wyjątkowa.-Marco, co z tą reklamą? - spytał, po chwili Roman przypominając sobie o rozmowie z Freitagiem.
-Jaką reklamą?
Marco zmarszczył brew, wbijając w Szwajcara zaskoczone spojrzenie.-Intimissimi.
-Skąd wiesz? - zapytał zdziwiony odpowiedzią przyjaciela.
-Od Andreasa. - odpowiedział, uśmiechając się lekko pod nosem. Marco bąknął coś nie zrozumiale, sprawiając, że Filip i Maciej wbili w niego intensywne spojrzenia.
CZYTASZ
Gotowi Na Wszystko || ZAKOŃCZONE
Fanfiction(dawniej W oczach Twych na codzienność znajdę broń...) Najważniejszym jest stanąć twarzą w twarz z życiem, krętymi ścieżkami i porażkami. Ważne są szczęśliwe chwilę, jednak najwięcej nauczą nas gorzko smakujące porażki a słodki smak małych zwycięst...