~*~
Czerwiec 2018 r.
Monachium. Niemcy.
*
-Przykro mi, że Wam nie wyszło. – powiedziała cicho Greta patrząc na Reusa niepewnym wzrokiem. Marco zaśmiał się gorzko, wzruszając ramionami. Powrót z Rosji, po niecodziennej i nieoczekiwanej porażce był dla niego wyjątkowo trudny. On jako jedyny z paczki swoich przyjaciół nie miał na swoim koncie Mistrzostwa Świata, które tak bardzo pragnął posiadać. W końcu każdy piłkarz finalnie marzy o podniesieniu trofeum dla najlepszej reprezentacji na świecie. Robił jednak wszystko, żeby jego smutek nie rzucał się w niczyje oczy.-Mnie też, ale może następnym razem. – odpowiedział uśmiechając się do niej lekko, sprawiając, że szatynka zmrużyła lekko powieki. Może nie znali się zbyt długo, jednak od pewnego czasu byli ze sobą naprawdę blisko, a przyjaźń jaka się między nimi zrodziła pozwalała jej nauczyć się jego przyzwyczajeń czy gestów. -Jak ty się w ogóle czujesz? – spytał wbijając w nią przeszywające spojrzenie. Odpowiedziała mu lekkim uśmiechem, który od kilku dni nie sprawiał jej żadnego bólu, tak jak wiele innych czynności. Była jednak silna i wierzyła, że nie tylko znów stanie na nogach o własnych siłach a po ciężkiej rehabilitacji znów pojawi się na boisku. Chciała zmienić swoje życie i czerpać z niego garściami.
-Jest dobrze. – stwierdziła, uśmiechając się delikatnie w jego kierunku.
-Ale coś Cię trapi. – zauważył, mrużąc powieki. Greta odwróciła na chwilę wzrok wzdychając cicho.
-Mama wychodzi z więzienia w poniedziałek. – powiedziała cicho, niepewnie na niego spoglądając.
-I? – spytał, marszcząc brwi obserwując ją bardzo uważnie.
-Mógłbyś ją odebrać? – zapytała niepewnie. -Mnie wypiszą dopiero za tydzień. – dodała po chwili, patrząc na niego nieśmiało. Miała cichą nadzieję, że Marco jej nie odmówi. Mimo wszystko chciała pogodzić się z matką, nawet jeśli ta zniszczyła jej życie.
-Wybaczyłaś jej? – spytał, wbijając w nią pytające spojrzenie. Wiedział jak bardzo przeżywała wszystko związane z osobą Margaret Langer.
-Rozmawiałam z nią dwa dni przed tym felernym meczem. – zakomunikowała. -Spróbuje jej wybaczyć. – dodała po krótkiej chwili.
-Jestem z Ciebie dumny. – powiedział nagle uśmiechając się do niej lekko. -Odbiorę Twoją mamę. -dodał po chwili, chwytając lekko jej dłoń.
-Jesteś świetnym przyjacielem. – szepnęła, posyłając mu delikatny i szczery uśmiech.
*
Dortmund. Niemcy.
Cisza panowała w salonie domu na obrzeżach Dortmundu. Na niskim, drewnianym stoliku stojącym nieopodal sofy stały dwa kieliszki w połowie zapełnione czerwonym trunkiem, wytrawnego wina, a na sofie skupieni na swoich zajęciach siedzieli obok siebie blondynka i blondyn.-Nie zmienisz decyzji? – spytała nagle Joanna spoglądając na Łukasza niepewnym wzrokiem podniesionym znad książki. Piszczek westchnął odkładając telefon na stolik.
-Jestem już coraz starszy, trzeba dać młodszym szansę. – odpowiedział uśmiechając się do niej niepewnie, przeczesując palcami jej blond włosy. Po chwili ciszy cmoknął ją w czoło, wzdychając cicho. Decyzja, którą podjął była dla niego samego najtrudniejszą jaką dotychczas przyszło mu rozważać. Miał obawy, że wiele osób bardzo wymownie ją zrozumie, jednak dla niego noszenie koszulki z orzełkiem na piersi było najważniejszą rzeczą z możliwych a brak formy jego zdaniem był po prostu zniewagą dla narodowych barw. Wiedział jednak, że na jego miejsce zasługuje wielu innych młodych i zdolnych zawodników, którzy pokażą serce zarówno do piłki, jak i do polskich barw.
CZYTASZ
Gotowi Na Wszystko || ZAKOŃCZONE
Fanfiction(dawniej W oczach Twych na codzienność znajdę broń...) Najważniejszym jest stanąć twarzą w twarz z życiem, krętymi ścieżkami i porażkami. Ważne są szczęśliwe chwilę, jednak najwięcej nauczą nas gorzko smakujące porażki a słodki smak małych zwycięst...