Spojrzenie Pięćdziesiąte.

81 3 0
                                    

!!!od autorki:  Zapraszam Was na ostatni akt. 🤗 Miłej lektury kochani 😃!!! Ps. Za wszelkie błędy z góry Was przepraszam 🙂

~*~

*Dzień ślubu Joanny i Łukasza*

20 lipiec 2019 r.

Kościelisko. Polska. 

          Skromna, elegancka ale jednocześnie wyszukana biała sukni ślubna kołysała się w tylko sobie znanym rytmie wprawiona w ruch przez letni wiatr wpadający do niewielkiego pokoju przez lekko uchylone duże, stare okno wyglądające wprost na malownicze tatrzańskie szczyty. Wypleciony z kwiatów wianek, wraz z bukietem z czerwonych róż ozdabiały blat ciemnego, drewnianego stolika tuż obok którego stały wysokie połyskujące w świetle porannego sierpniowego słońca szpilki w najjaśniejszym odcieniu szarości. Komplet białej eleganckiej bielizny wykończonej w finezyjny sposób koronką leżał okryty materiałem krótkiego satynowego szlafroka w tym samym kolorze, na idealnie zaścielonym, pojedynczym drewnianym łóżku. 

Siedząca na wyłożonej drewnianymi, starymi deskami podłodze Joanna Fabiańska oparła brodę na przyciągniętych do klatki piersiowej kolanach i z lekkim uśmiechem na twarzy wpatrywała się w wiszący na metalowym karniszu drewniany wieszak z suknią ślubną. Suknią utkaną z jej wszystkim pragnień i marzeń. Suknią, w której zakochała się od pierwszego spojrzenia i pierwszego dotyku. Suknią, w której miała złożyć przysięgę małżeńską mężczyźnie, który każdego dnia poprawiał jej humor, wywoływał uśmiech na jej twarzy i sprawiał, że wszelkie troski przestawały być dla niej istotne. Mężczyźnie, który przez wiele długich lat był dla niej przyjacielem jej starszego brata, a później partnerem jej najlepszej przyjaciółki. Mężczyźnie, który walczył o nią wtedy gdy ona straciły już wszystkie swoje siły. Mężczyźnie, który patrzył na jej synka z miłością i czułością zupełnie tak, jakby ten był jego synkiem. Mężczyźnie, który okazał się jej ideałem. 

Skrzypnięcie drewnianych drzwi prowadzących na wąski i niski korytarz sprawiło, że oderwała wzrok przenosząc spojrzenie na stojącą w progu pokoju ubraną w zwiewną, błękitną sukienkę Dagmarę Bachledę. 

        -W porównaniu do Łukasza jesteś oazą spokoju. - zaśmiała się zamykając drzwi. 

        -To znaczy? 

Młoda prawniczka usiadła obok niej, opierając plecy o chłodną ścianę pokoju. 

         -Boi się, że jednak się rozmyślisz. - rzuciła jej wymowne spojrzenie, a kąciki jej ust wygięły się w czymś przypominającej siedzącej obok niej przyszłej pannie młodej uśmiech, który zdobił jej twarz w czasie studiów. -Ma powody?

         -Zwariowałaś! - oburzyła się, opierając głowę o błękitną ścianę. -Kocham go. 

         -Może za rzadko mu to mówisz, skoro tak bardzo boi się, że go zostawisz? - przygryzła wargę. -Ja mówiłam za rzadko ... 

         -Robert jest idiotą. - wtrąciła, chwytając bladą dłoń młodszej od siebie prawniczki. -A ty zasługujesz na kogoś kto Cię doceni, rozumiesz? Kto pokocha Cię tak mocno jak ja kocham Łukasza, rozumiesz? Kto będzie o Ciebie walczył, kto nigdy Cię nie skrzywdzi, rozumiesz?

Kiwała głową, potwierdzając każde ze słów siostry bramkarza reprezentacji Polski. Chciała wierzyć, w każde ze słów, które wydobywały się z jej krtani jednak coraz trudniej jej to przychodziło, choć tak na prawdę chyba w żadne z nich nie potrafiła uwierzyć.

Gotowi Na Wszystko || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz