Z alkoholem i heteroseksualnością (2/2)

250 2 0
                                    


– Nie gryź.

Darek odsunął rękę Władka od twarzy, przerywając tym samym obgryzanie skórek. Starszy mężczyzna odetchnął głęboko, próbując się uspokoić, i odpiął pasy bezpieczeństwa. Niewiele mu to pomogło, bowiem zaczął irytująco potrząsać nogą. Darek przytrzymał go za kolano i spojrzał głęboko w oczy:

– Nie denerwuj się. To impreza zamknięta, nie będzie tylu dziennikarzy.

– Ale mimo wszystko jacyś będą – przerwał mu i potarł nieco spocone czoło. – Cholera, myślałem, że jakoś lepiej to przyjmę. A jak przyszło co do czego, to...

Władek nie dokończył, jedynie pochylił głowę i przygryzł dolną wargę. Darek ścisnął lekko jego kolano i pochylił się, przez co dzieliło ich tylko kilka centymetrów.

– Spokojnie, w każdej chwili będziemy mogli wyjść. Równie dobrze możemy już teraz wrócić do domu, jeśli cię to przerasta...

Władek zmarszczył brwi, jakby mając pretensje o to, że jego partner w ogóle miał czelność posądzić go o tchórzostwo. Darek głupi nie był – wiedział, że wystarczyło rzucić odpowiednim tekstem, a Władek od razu przybierał postawę „ja nie dam rady?".

– Żartujesz sobie? – prychnął. – Jak już tu jesteśmy, to idziemy. Tyle że ja chyba bardzo potrzebuję alkoholu. W dużych ilościach.

Władek wygramolił się z samochodu na parkingu podziemnym i zapiął marynarkę. Zerknął z wyrzutem na siedzącego na miejscu kierowcy Darka i rzucił:

– Idziesz czy nie?

Nie czekając na jego odpowiedź, ruszył w kierunku windy. Darek wysiadł z auta i podszedł do partnera. Objął go w pasie, chyba ostatni raz tego wieczoru, i rzucił żartobliwie:

– Bylebym nie musiał cię potem zbierać z podłogi...

– No tego obiecać ci nie mogę – Władek zaśmiał się głośno i nieco histerycznie. Zaraz się jednak zreflektował. – Dobra, puść mnie, nie będziemy gorszyć gości.

Darek jednak, zamiast odsunąć się, przyciągnął mężczyznę do siebie, uśmiechając się szeroko. Na nic zdały się protesty Władka, gdy tamten zbliżył go do siebie i niemalże siłą pocałował.

– Darek, do cholery, weź... – szepnął, próbując wyrwać się z uścisku.

Wtem otworzyły się drzwi windy. Zajęci przekomarzaniem się, w ogóle nie zorientowali się, że już przyjechała. Władek dosłownie zamarł w objęciach Darka, ten zaś z przerażeniem wpatrywał się w metalową ściankę, modląc się w duchu, by nikogo za nią nie było.

Pierwszy oprzytomniał Władek. Może nie trenował tyle, co jego partner, ale i on, mając poziom adrenaliny podwyższony do granic możliwości, potrafił wykrzesać z siebie spore ilości energii. Szybko przeniósł wzrok z windy na Darka i mocno go odepchnął. Młodszy mężczyzna nie spodziewał się po nim takiej reakcji, więc stęknął głucho pod wpływem ciosu i zatoczył się do tyłu. Darek z grymasem bólu (ale przede wszystkim zaskoczenia) skulił się i zaczął rozmasowywać mostek. Władek natomiast, wyprostowany jak struna, oczekiwał najgorszego.

Skrzydło w końcu całkiem się rozsunęło i z windy wyszedł młody mężczyzna. W gębie mielił gumę do żucia, jedną rękę trzymał niedbale schowaną w kieszeni spodni, a drugą intensywnie grał na komórce.

Władek, widząc przed sobą chłopaka, odetchnął głęboko, i położył sobie dłoń na sercu, sprawdzając, czy jeszcze nie stanęło ze stresu.

– Boże kochany, Józek, nigdy więcej tak nie rób.

Piłkarz dopiero po tych słowach zorientował się, że ma towarzystwo, i zaskoczony zatrzymał się.

Kartki z kalendarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz